MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz - najpiękniejszy zawód świata

Lidia CICHOCKA
Aleksander Piekarski
Gdyby nie dostała się na medycynę, zdawałaby do szkoły aktorskiej. Ale nigdy nie miała wątpliwości, że najciekawsza jest pediatria - Małgorzata Wojtczak, VI w plebiscycie czytelni-ków Lekarz Roku opowiada o swojej pracy, zamiłowaniu do motocykli i róż

* Lidia Cichocka:- Pamięta pani, dlaczego chciała być lekarzem?
Małgorzata Wojtczak: - Powodów było kilka, ale ten pierwszy to wpojone przez babcię przekonanie, że to piękny zawód, który zawsze będzie potrzebny ludziom. Tkwiło to we mnie, więc w liceum Żeromskiego wybrałam klasę biologiczno-chemiczną by móc zdawać na medycynę.

* Potrzebne były tak modne dzisiaj korepetycje?
- Poziom nauczania w szkole był bardzo wysoki, dostałam się bez trudu, chociaż myślałam, że jak mi się nie uda, to będę zdawać do szkoły aktorskiej.

* Ale udało się i nie było rozczarowania?
- Od początku wiedziałam, że to jest to, co chcę robić w życiu.

* A kiedy pojawiła się pediatria?
- Na trzecim roku zapisałam się do naukowego koła pediatrycznego, mieliśmy zajęcia z prof. Radzikowskim, wtedy zwykłym lekarzem, ale pełnym, pasji. To on zaszczepił w nas zainteresowanie pediatrią. Po studiach miałam jednak problemy ze znalezieniem pracy. Swój indeks pokazałam prof. Marii Zawartkowej w kieleckim szpitaliku i zostałam przyjęta na oddział niemowlęcy. Miałam szczęście, bo dr Iwańska, która była ordynatorem oddziału niemowlęcego II otoczyła mnie niemal matczyną opieką. To dzięki niej błyskawicznie zrobiłam I i II stopień specjalizacji w zakresie pediatrii, a następnie w 2002 roku specjalizację z nefrologii. Po ukończeniu specjalizacji z nefrologii, dyrektor Włodzimierz Wielgus zaproponował mi stanowisko zastępcy ordynatora w oddziale Intensywnej Opieki Pediatrycznej i Neonatologicznej.

* Robienie specjalizacji to ogromny wysiłek, naukę trzeba łączyć z pracą i domem. Mąż się nie buntował?
- Czarek zawsze wspierał mnie we wszystkim, co robiłam. Nigdy nie kazał mi wybierać: on lub praca. Wtedy wydawało mi się to normalne, ale dzisiaj widzę, że wiele młodych kobiet musi dokonywać takich wyborów. Ja byłam w uprzywilejowanej sytuacji, razem zajmowaliśmy się domem, dziećmi, ale mnie często nie było. Nie da się też ukryć, że jako lekarz w szpitalu zarabiałam słabo i to dzięki mężowi mogłam brać udział w szkoleniach i konferencjach.

* W Szpitalu Dziecięcym w Kielcach pracowała pani wiele lat...
- Dokładnie 20. Ostatnie siedem na oddziale Patologii i Intensywnej Opieki Noworodka. To ciężka, odpowiedzialna, ale dająca bardzo dużo satysfakcji praca. Mieliśmy świetny zespół lekarzy i pielęgniarek. Tam nauczyłam się samodzielności, błyskawicznego podejmowania decyzji. Tam o życiu pacjenta decydowały chwile, trzeba było działać szybko i bardzo odpowiedzialnie.

* Zrezygnowała pani z tego.
- Bo to była bardzo wyczerpująca praca, wiązała się z licznymi dyżurami bez różnicy w niedziele czy święta. Zaczął buntować się mąż, przekonywał, że nie po to uczyłam się tyle lat, by ciągle tak harować, a i moje zdrowie zaczęło szwankować. Wiedziałam, że coś muszę zmienić, ale odkładałam to.

* Co więc się stało, że jednak zostawiła pani szpitalik?
- To był przypadek. Dzieci znalazły ogłoszenie o tym, że potrzebny jest dyrektor do ośrodka zdrowia w Chęcinach. Wszyscy w domu namawiali bym spróbowała, więc złożyłam papiery, chociaż nie myślałam o tym bardzo poważnie. Tymczasem okazało się, że moja kandydatura przeszła.

* Trudna to była zmiana?
- Nie da się ukryć, że na początku byłam przerażona. Z bardzo specjalistycznego oddziału przeszłam do ośrodka, w którym jestem lekarzem rodzinnym. Moimi pacjentami są dzieci i dorośli. Musiałam się uczyć, przypominać sobie różne rzeczy, ale mam świadomość, że i tak było mi łatwiej. Droga w drugą stronę byłaby znacznie trudniejsza.

* Dyrektor przychodni to także administrator...
- Kolejna rzecz, której trzeba się było uczyć. Na szczęście władze Chęcin: rada gminy, burmistrz to ludzie rozumiejący potrze-by przychodni. Udało się kupić trochę nowoczesnego sprzętu, eta-pami remontujemy budynek, teraz staram się o windę by w pełni uruchomić rehabilitację. Mam nadzieję, że po zakończeniu prac w przychodni i wokół niej mieszkańcy będą dumni z tego miejsca. Przyjmując stanowisko obiecałam, że przychodnia będzie kolejną perełką w mieście, które zmienia się tak bardzo na korzyść.

* Chyba się udaje i co więcej kolejny raz zajmuje pani wysokie miejsce w plebiscycie na Lekarza Roku Echa Dnia. Zaskoczyło to panią?
- Bardzo. Te nagrody to takie Oskary przyznawane przez pacjentów, najcenniejszy dowód zaufania. Myślę, że pediatrze jest o to zaufanie szczególnie trudno, bo rodzice są często przewrażliwieni na punkcie swoich dzieci. Trzeba ich przekonać do współpracy z lekarzem. Dobrze, gdy się to udaje. Wyróżnienie otrzymuję kolejny raz, ale za każdym razem jestem tak samo zaskoczona, bo wiem, że jest wielu świetnych lekarzy, którzy zasłużyli na ten tytuł. Każde-go roku dedykuję swoją nagrodę komuś, w tym roku jest to nieżyjąca już dr Wiesia Król, koleżanka z II oddziału niemowlęcego. Gdyby żyła, z pewnością miałaby bardzo wiele głosów od pacjentów.

* Czy teraz pracując w przychodni i prywatnym gabinecie ma pani więcej czasu dla siebie i dla domu?
- Na pewno jest lepiej. W zwykły dzień wracam do domu około 21, ale nie pełnię już nocnych dyżurów. Czasami by odpocząć wyłączam w weekend komórkę. Dzieci wyszły z domu, mamy z mężem trochę czasu dla siebie.

* Waszą pasją były podróże na motorze.
- Jeżdżąc na hondzie zwiedzamy różne kraje. Ostatnio zachwycałam się Rumunią a w ubiegłym roku byliśmy w Gryzonii w Szwajcarii. Pojechaliśmy by zdobyć 15 przełęczy, wjechaliśmy na 12, bo pogoda nam nie sprzyjała. Codziennie o godz. 17 lało. Tego-roczny sezon otwieramy razem z klubem hondy varadero w Sejnach.

* Na co jeszcze ma pani czas?
- Żeby posiedzieć, porozmawiać, razem obejrzeć film a także na spacery z psami, zajmowanie się różanym ogrodem - to moja specjalność. Lubię kwiaty, a róże najbardziej. Mam różne odmiany i cieszę się kiedy po kolei zakwitają. Resztą ogrodu zajmuje się mąż.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie