Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze biją na alarm. Dwóm oddziałom szpitalnym we Włoszczowie grozi zamknięcie!

Rafał Banaszek
Rafał Banaszek
Załoga Oddziału Ginekologiczno-Położniczego jest zszokowana wypowiedziami dyrektorki w lokalnej telewizji. Lekarze chcą zgłosić sprawę do prokuratury o pomówienie.
Załoga Oddziału Ginekologiczno-Położniczego jest zszokowana wypowiedziami dyrektorki w lokalnej telewizji. Lekarze chcą zgłosić sprawę do prokuratury o pomówienie. Rafał Banaszek
Oddział ginekologiczny oraz wewnętrzny I we włoszczowskim szpitalu mogą zostać zamknięte. Powiat nie reaguje. A dyrektorka szpitala wydaje… oświadczenie do lokalnej telewizji, po czym udaje się na zwolnienie lekarskie. Nie będzie jej w pracy do 29 grudnia.

Ginekologia uratowana…

- Ginekologia uratowana! – tak cieszyli się radni powiatowi, gdy 18 października, na sesji nadzwyczajnej rady podejmowali uchwałę w sprawie dalszego funkcjonowania oddziału ginekologiczno-położniczego oraz neonatologicznego. Rada Powiatu zablokowała wówczas decyzję dyrektorki szpitala, która chciała wygasić ten oddział z dniem 1 października z powodu braku kadry lekarskiej.

Wszyscy odetchnęli z ulgą wierząc, że już będzie dobrze, że sytuacja jest opanowana. Starosta włoszczowski deklarował wówczas, że ginekologii trzeba pomóc, wzmocnić ją medycznie. Miała w tym pomóc również dyrekcja szpitala. Tym bardziej, że nadzieję dawał nowo tworzony zespół lekarski pod kierownictwem doktor Elżbiety Kowalczyk, który miał postawić ginekologię na nogi.

Puste słowa bez pokrycia

- Wszystkie te obietnice okazały się pustymi słowami bez pokrycia – mówi dziś ginekolog Elżbieta Kowalczyk. - Zobowiązałam się wówczas, że stworzę nowy zespół lekarski, w czym miała mi pomóc dyrekcja szpitala i starostwo. Niestety, pomocy nie otrzymałam, choć bardzo się o nią starałam – żali się lekarka.
Mimo to doktor Kowalczyk z Włoszczowy razem z pochodzącym z Buska-Zdroju doktorem Jarosławem Mącznikiem postanowili ratować zagrożony likwidacją oddział. Pozyskali trzech nowych lekarzy do pracy na dyżurach. Oddział zabiegowy zabezpieczała w godzinach dopołudniowych tylko dwójka wspomnianych lekarzy.

– Od czterech miesięcy pracujemy z doktor Kowalczyk po około 600 godzin miesięcznie. To 4,5 etatu! – żali się doktor Mącznik, który twierdzi, że w pracy przebywał non stop nawet około 70 godzin!

“Dorwali” dyrektorkę przed... łazienką

Lekarze ci prosili, żeby dyrektorka zatrudniła nowych ginekologów do pracy na oddziale w godzinach dopołudniowych, aby doktor Mącznik i Kowalczyk mogli zabezpieczyć w tym czasie szpitalną poradnię ginekologiczną, w której pracuje… 81-letnia lekarka.

- Nasze wielokrotne prośby o spotkanie z panią dyrektor i sfinalizowanie tej sprawy zawsze kończyły się fiaskiem – opowiada Jarosław Mącznik. Ponieważ ginekolodzy nie mogli doczekać się audiencji u Joanny Ochał, nie mając wyjścia, postanowili zaskoczyć szefową w miejscu, które wcześniej czy później odwiedzi. Poczekali na nią przed… toaletą.

- To było na początku grudnia. Pani dyrektor oznajmiła nam, że ma swoją wizję na oddział, którą przedstawi 13 lub 18 grudnia – opowiadali lekarze-ginekolodzy, którzy spotkali się ze swoją szefową przed drzwiami łazienki.

Niespodziewany ordynator na oddziale

Tymczasem 13 grudnia, na oddziale ginekologiczno-położniczym włoszczowskiego szpitala pojawił się niespodziewanie pochodzący z Sanoka były kierownik tego oddziału, który przepracował tutaj wcześniej około 2 lata. – Wszedł do gabinetu i oznajmił, że jest nowym kierownikiem. Nikt ze mną tego nie uzgadniał wcześniej – opowiada zdziwiona Elżbieta Kowalczyk, która do tej pory była szefową ginekologii.

Dyrektorka szpitala przedstawiła załodze nowego szefa. – Wszyscy na oddziale byliśmy bardzo zaskoczeni. Informacja została podana ustnie i nie miała żadnego potwierdzenia na piśmie – twierdzi doktor Kowalczyk. Nowy ordynator zapytany przez personel, od kiedy rozpoczyna pracę, ponoć nie odpowiedział. W pracy, jak ustaliliśmy, był tylko 2 dni. Dlaczego? Zdaniem dyrektorki Ochał, załoga nie chciała z nim współpracować.

Ponieważ nowy ordynator nie pojawiał się w pracy, a dyrektorka szpitala przebywała w tym czasie na zwolnieniu lekarskim, Elżbieta Kowalczyk nie wiedząc, kto faktycznie ma kierować oddziałem, 18 grudnia złożyła na piśmie wypowiedzenie z funkcji kierownika oddziału ginekologicznego z dniem 20 grudnia. Ginekologii groziło zamknięcie. Dopiero po namowach i prośbach personelu, doktor Kowalczyk postanowiła poprowadzić oddział.

Oświadczenie dyrektorki do kamery

W międzyczasie lekarze dowiedzieli się pocztą pantoflową, że nowo mianowany ordynator ginekologii z Sanoka został ponoć nowym zastępcą dyrektora szpitala do spraw lecznictwa. Każdy dzień, jak mówią, przynosił nowe, zaskakujące informacje odnośnie obsady tego stanowiska kierowniczego. Od początku grudnia, jak ustaliliśmy, kandydatów na wicedyrektorów przewinęło się łącznie pięciu w szpitalu.

We wtorek, 19 grudnia dyrektor Joanna Ochał, będąca na zwolnieniu lekarskim od 15 grudnia, wróciła na jeden dzień do szpitala, żeby między innymi wydać 13-minutowe oświadczenie do lokalnej telewizji. - Zrobiła to z własnej inicjatywy. Poinformowała nas, że chce zorganizować, jak to określiła „konferencję prasową” - tłumaczy wicestarosta Zbigniew Krzysiek.

Do kamery dyrektorka wyżaliła się na kierownictwo oddziału ginekologicznego i wewnętrznego I, że to ono jest głównym źródłem problemów i konfliktów, że z nim nie ma współpracy. Rzucała wprost nazwiskami długoletnich lekarzy, głównie doktora Orlińskiego, obarczając go winą za zaistniałą sytuację. Sugerowała wręcz likwidację obu wspomnianych oddziałów.

Dyrektorka nie szczędziła sobie pochwał. - Jeżeli chodzi o inwestycje i rozwój szpitala zrobiłam więcej, niż moi poprzednicy za 10 lat – chwaliła się. O sobie powiedziała, że jest chroniona ze względu na swój stan (czytaj: jest w ciąży).

Swoje wystąpienie zakończyła słowami: - Spodziewam się, że w czwartek na Zarządzie Powiatu rozstrzygnie się sytuacja co do mojej osoby. Ale wcale się tego nie obawiam. Zrobiłam tu wiele rzeczy. Ilekroć ktoś będzie patrzył na hospicjum, SOR, czy lądowisko, będzie wiedział, że to ja zrobiłam.

Lekarze zszokowani. Chcą powiadomić prokuraturę

Wystąpienie medialne dyrektorki szpitala zszokowało i bardzo oburzyło środowisko lekarskie. – Po wysłuchaniu oświadczenia pani dyrektor w TV Włoszczowa lekarze prawdopodobnie zgłoszą sprawę do prokuratury o podawanie kłamliwych informacji opinii publicznej, manipulowanie faktami i szkalowanie naszego dobrego wizerunku – komentują doktorzy.

- Jestem oburzona! Dyrektorka wygłasza orędzie, będąc na L4? Nigdy nie miała czasu, żeby porozmawiać ze mną w cztery oczy, ani z innymi lekarzami, a wylewa na nas pomyje do kamery! Zarzuciła nam brak współpracy, co jest nieprawdą. Mimo to, ja poprowadzę ten oddział, do czego się zobowiązałam przed Radą Powiatu. Postaram się jakoś wytrzymać – mówi rozżalona Elżbieta Kowalczyk.

- Czujemy się wykorzystani, wyciśnięci jak cytryna, jest nam bardzo przykro, że tak zostaliśmy potraktowani. Całe środowisko lekarskie jest poruszone. Dyrektorka kłamie i szkaluje lekarzy, którzy tak się poświęcili dla tej pracy – dodaje Jarosław Mącznik.
Patowa sytuacja też na internie

Jak się okazuje, nie tylko ginekologia ma kłopoty z brakiem lekarzy i relacjami z dyrekcją Zespołu Opieki Zdrowotnej. Poważny problem z zabezpieczeniem dyżurów pojawił się ostatnio na internie. Na początku tygodnia pacjentka Oddziału Wewnętrznego I Szpitala imienia Jana Pawła II zadzwoniła do nas, że na oddziale został tylko jeden lekarz – sam ordynator Leszek Orliński.

- Ordynator jest wykończony pracą. Ponad 40 godzin widziałam go na oddziale – alarmowała w poniedziałek jedna z pacjentek z gminy Krasocin. Leszek Orliński potwierdza te fakty. – Na piśmie od dyrektora miałem nawet napisane, że mam pracować od czwartku do poniedziałku do godziny 15. Powiedziałem, że nie zgadzam się na to – opowiada Leszek Orliński.

Trzech lekarzy z jego oddziału, jak się dowiedzieliśmy, złożyło we wrześniu wypowiedzenia umów o pracę i przebywa obecnie na zwolnieniu chorobowym. Ordynator Orliński też złożył wypowiedzenie i w pracy będzie tylko do przyszłego piątku, 29 grudnia? Gdy odejdzie, oddziałowi grozi zamknięcie, gdyż nie będzie tam żadnego lekarza!

Dyrektorka szpitala Joanna Ochał, która w tym tygodniu nie odbierała od nas telefonów, powiedziała do kamery, że będą ograniczane przyjęcia na oddział wewnętrzny I, aż sytuacja zostanie opanowana. Co o tym wszystkim sądzi jej przełożony, starosta włoszczowski Jerzy Suliga, który nadzoruje szpital? – Sytuacja jest rzeczywiście trudna. Też jestem tym zaniepokojony – mówi starosta.

ZOBACZ TAKŻE: Kulisy zdrowia: Krew pępowinowa jak ubezpieczenie

(Źródło: gs24.pl)

QUIZ. Najczęstsze błędy językowe. Mówisz poprawnie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie