Liroy debiutuje w zupełnie nowej roli. Otworzył salon z biżuterią duńskiej firmy Pilgrim

Decyzję o zostaniu przedstawicielem firmy Pilgrim w Polsce oraz otwarciu pierwszego salonu w Kielcach Piotr Marzec dobrze sobie przemyślał.

- Świecidełka i hip hop bardzo się dobrze mają od dawna. Asia (życiowa partnerka Liroya - przyp. red.) została twarzą marki. Poza tym, znajoma z Kielc narzekała, że u nas bransoletki są drogie, że dała dużo pieniędzy i nic fajnego nie kupiła. Mój szwagier wydał straszne pieniądze na byle jaki pierścionek. Złożyłem to do kupy i stwierdziłem, że umówię się z Duńczykami na spotkanie i porozmawiam o tym, czy nie mogę mieć regionu świętokrzyskiego. Z biegiem czasu dostałem propozycję, żeby wejść z marką na całą Polskę. Siadłem z prawnikiem, policzyliśmy, czy mnie na to stać i czy będę miał czas. Doszliśmy do wniosku, że tak. Ale postawiłem warunek: w Kielcach otwieramy pierwszy sklep - opowiada Liroy.

NA WARIACKICH PAPIERACH

I tak się też stało. Od momentu wynajęcia lokalu przy ulicy Małej 14 wszystko odbyło się na wariackich papierach. - Dostaliśmy go w niedzielę. Tu było wszystko do zmiany: malowanie, dobudowywanie, po prostu cuda. Wiedziałem, że w czwartek chcę otworzyć salon. Mieliśmy cztery dni i cztery noce, by zrobić cały lokal - śmieje się.
Pomogli sprawdzeni przyjaciele ze Wzgórza Ya-Pa 3 oraz zespołu Lesbollah. - Wydawało się to niemożliwe, ale się dzięki chłopakom udało się. Wojtas robił witryny zewnętrzne, Zajka zrobił hydraulikę. Sami zmontowaliśmy meble, położyliśmy gładzie na ścianach i pomalowali je - mówi Liroy. Za ladą stanęła mama rapera, pani Krystyna Marzec.

KLIENTKI ZACHWYCONE

Efekt całości jest naprawdę niezły. Zauważyli to wszyscy, którzy w czwartek w dniu otwarcia odwiedzili salon Liroy Bling-Bling. Drzwi do sklepu w ogóle się nie zamykały. Ruch był ogromny. Nie wiadomo, co tak podziałało na kobiety: chęć pooglądania zjawiskowych błyskotek czy też pragnienie ujrzenia legendy polskiej sceny rap we własnej osobie. Jedną z klientek była Joanna Wawszczyk. Nie mogła nachwalić się tego, co zobaczyła w gablotach. - Jestem zachwycona. Biżuteria jest przepiękna, niespotykana i niepowtarzalna - mówiła.

Obecność Liroya wzbudziła także duże zainteresowanie wśród pań pracujących przy ulicy Małej. Zgodnie mówiły, że takie sąsiedztwo przypadło im do gustu. - Pójdziemy po pracy, zajrzymy. Czekamy, kiedy sąsiad przyjdzie się zintegrować. Fajnie, że taki sklep powstał - śmiały się Lena Moćko i Monika Kulińska.

PODBIJE RYNEK

Liroy był wyraźnie zadowolony. Podkreślał, że sukces już jest. Dlatego planuje rozwijać sieć sklepów. - Za rok otwieramy kolejny salon w Kielcach w nowej Galerii Echo. Przez ten rok chcemy pokazać się w Kielcach, udowodnić, że mamy fajne rzeczy, że przyjechałem z czymś ciekawym. To nie są żarty - śmieje się.

W maju chce otworzyć sklep we Wrocławiu i Poznaniu, w czerwcu w Szczecinie i Katowicach, także w Trójmieście, a w drugiej połowie roku w Krakowie. Jest przekonany, że jego biżuteria podbije rynek. - To rzeczy robione ręcznie, zaprojektowane przez najlepszych dizajnerów. Nie jest to kicha robiona z automatu. Są kamienie półszlachetne, kryształki Swarovskiego. Wszystko w zgodzie z ekologią, nie uczula. Dla każdego znajdzie się coś. To biżuteria dla kobiet w każdym wieku i w każdym stanie majątkowym - przekonuje.