Ludzie marzną na przystanku, choć mogliby czekać na busa w ciepłym dworcu w Kielcach. Mieszkańcy gminy Strawczyn mówią "dość"!

Z prośbą o pomoc do redakcji "Echa Dnia" zgłosili się mieszkańcy gminy Strawczyn, niezadowoleni z tego, na jakich zasadach kursują busy z Kielc i do Kielc. Wyjaśniają, że muszą się ciągle zwalniać z pracy, bo ostatni kurs jest po godzinie osiemnastej, a w niedzielę busy nie kurują w ogóle. Największą bolączką naszych rozmówców jest jednak miejsce, w którym czekają na odjazd, a mianowicie przystanek przy ulicy Żelaznej w Kielcach.

- Tu jest tak zimno, że nie da się wytrzymać. Warunki na przystanku przy ulicy Żelaznej są tragiczne, a przecież moglibyśmy czekać w ogrzewanym dworcu, gdzie jest czytelnia, gdzie są łazienki, gdzie można napić się ciepłej kawy, czy herbaty - mówili ludzie, z którymi spotkaliśmy się na przystanku przy ulicy Żelaznej. Część osób twierdziła, że interweniowała w tej sprawie zarówno u przewoźnika, jak i w gminie Strawczyn, ale nic się nie zmieniło.

Karol Picheta, wicewójt gminy Strawczyn przyznaje, że zna sprawę i wyjaśnia, że niedawno odbył spotkanie z właścicielem firmy przewozowej Oparka, ale gmina nie może mu nic nakazać, może jedynie prosić o zmiany. - Teraz na pewno spotkamy się jeszcze raz i mam nadzieję, że uda mi się go przekonać, żeby jednak busy odjeżdżały z dworca - wyjaśnia Karol Picheta.

To, jak będzie wyglądał transport od stycznia przyszłego roku zależy od tego, jaka firma wygra przetarg. - Jak będziemy wiedzieć, kto wygrał przetarg to wtedy siądziemy i ustalimy taki rozkład jazdy, który będzie najlepszy dla mieszkańców, aby mieli lepszy dojazd do Kielc i aby godziny kursowania busów bardziej im pasowały - zapewnia wicewójt Strawczyna.

Robert Oparka, właściciel firmy Oparka w rozmowie z "Echem Dnia" zapewnił, że jest otwarty na zmiany, podkreślał, że jemu także zależy na tym, aby jego klienci byli zadowoleni. Problemem ma być jednak to, że według pana Oparki, wiele osób woli, aby przystanek był na ulicy Żelaznej, a nie na dworcu, bo na przykład mają stamtąd bliżej do szkoły, czy pracy.

- Ja tę linię przejąłem po innym przewoźniku, bo prawdopodobnie mu się nie opłacało - mówi Robert Oparka dodając, że we wrześniu tego roku zwiększył ilość kursów o sześć w jedną i drugą stronę.

- Jeśli chodzi o ostatni kurs to rozmawiałem z kierowcami, których przejąłem po starym przewoźniku i powiedzieli mi, że kursami po godzinie 19 jeździło dosłownie pięć, sześć osób - mówi właściciel firmy Oparka dodając, że realizując takie kursy musiałby zwyczajnie do nich dopłacać. - Ta sama sytuacja dotyczy niedziel - poprzedni przewoźnik zrezygnował, bo nie było z kim jeździć. Mimo wszystko zastanawiam się nad uruchomieniem niedzielnych kursów od nowego roku -dodaje.

Jak rozwiąże się ta sprawa? Wydaje się, że są duże szanse na to, żeby busy firmy Oparka odjeżdżały z dworca autobusowego, przewoźnik zapewnia również, że jest gotowy do rozmów, bo zależy mu na zadowolonych klientach. Interweniujący ludzie dodają natomiast, że jeżeli nic się nie zmieni to podejmą jeszcze bardziej radykalne kroki. Do tematu wrócimy.