Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mają już dość sąsiada, psów i boją się nielegalnego przyłącza gazu

Beata RYGIEL
Mieszkanie jest cały czas zamknięte. Zza drzwi dobiega tylko szczekanie psów. Mieszkańcy twierdzą, że sąsiad nikomu nie otwiera i z nikim nie chce rozmawiać.
Mieszkanie jest cały czas zamknięte. Zza drzwi dobiega tylko szczekanie psów. Mieszkańcy twierdzą, że sąsiad nikomu nie otwiera i z nikim nie chce rozmawiać. Fot. Dawid Łukasik
- Nasz sąsiad od pięciu lat mieszka z czterema psami. Zwierzęta całymi dniami przebywają w mieszkaniu, gdzie załatwiają swoje potrzeby. Latem smród jest nie do zniesienia. Dodatkowo pięć lat temu odcięto mu gaz. Boimy się, że może mieć nielegalne przyłącze, bo przecież jakoś musi funkcjonować - skarżą się mieszkańcy osiedla Czarnockiego w Kielcach.

Problem trwa już kilka lat. Mieszkańcy wielokrotnie zwracali sąsiadowi uwagę oraz interweniowali w administracji osiedla i na policji. Jednak wszystkie działania okazały się bezskuteczne.

- Sąsiad nie utrzymuje z nikim kontaktu. Nie reaguje na nasze prośby i uwagi. Nikogo nie wpuszcza do mieszkania - mówi jedna z sąsiadek. - Psy, które zostawia całymi dniami w mieszkaniu, szczekają i okropnie wyją, bo na spacer wyprowadza tylko jednego. Latem smród psich odchodów czuć w całej klatce schodowej - zauważa kobieta.

- To jest naprawdę nie do wytrzymania. Wzywaliśmy policję, ale skończyło się tylko na pukaniu do mieszkania, bo sąsiad nie otwierał. Tak samo jest, kiedy przychodzi ktoś ze spółdzielni albo zakładu energetycznego. Nie wpuszcza nikogo - dodaje druga.

JAK ON EGZYSTUJE?

Mieszkańcy najbardziej obawiają się, że mężczyzna może mieć nielegalne przyłącze gazu. - Sąsiadowi odcięto gaz pięć lat temu, ale nie da się przez tak długi czas funkcjonować bez gazu. Przecież musi coś gotować dla siebie i swoich psów. To niemożliwe, żeby kupował dla nich tylko suchą karmę - stwierdza sąsiadka.

Mieszkańcy są pewni, że skoro mężczyzna od kilku lat nie wpuszcza nikogo do domu, to na pewno nikt nie sprawdzał u niego instalacji gazowej. - Jako jego sąsiedzi boimy się, że skoro egzystuje bez gazu i ciepłej wody, to mógł nielegalnie podpiąć się do instalacji. Jesteśmy przerażeni, zwłaszcza że w ostatnim czasie w Kielcach doszło do kilku poważnych wybuchów gazu. Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zareagował? - pytają oburzeni sąsiedzi.

BIERNOŚĆ ADMINISTRACJI

Sąsiedzi uważają, że tej sytuacji jest winna również administracja osiedla. - Od kilku miesięcy prosimy administrację o interwencję w tej sprawie. Za każdym razem słyszymy, że próbują się nią zająć, ale jakoś tego nie widać. Owszem, kilka razy był ktoś z administracji i pukał do drzwi naszego sąsiada, ale skoro ich nie otwierał, to na pukaniu się skończyło. Czujemy się lekceważeni, a problem jest naprawdę poważny - przekonują lokatorzy.

- Prosiliśmy też o pomoc Straż Miejską, ale nawet ona nie może pomóc przetrzymywanym w skandalicznych warunkach psom, ponieważ to administracja musiałaby wystąpić do straży z wnioskiem o udzielenie asysty przy otwarciu mieszkania. Widać więc wyraźnie, że od administracji zależy właściwie wszystko - kwitują sąsiedzi.

MOŻE UDA SIĘ ZAŁATWIĆ…

Kierownik administracji osiedla Czarnockiego przyznaje, że problem jest mu znany. - Mieszkańcy zgłaszali nam swoje obawy dotyczące nielegalnego podłączenia gazu przez ich sąsiada. Jednak o tym, że w mieszkaniu trzyma psy, których nie wyprowadza, osobiście nie słyszałem. Widocznie to zgłaszane było komuś innemu - informuje Jan Wróblewski, kierownik administracji osiedla Czarnockiego Spółdzielni Budowlano-Mieszkaniowej Pionier w Kielcach.

Wróblewski zapewnia, że kontrola instalacji gazowej w mieszkaniu mężczyzny była przeprowadzona i nie wykazała żadnych nieprawidłowości. - Na początku stycznia pracownicy firmy zajmującej się kontrolą instalacji gazowej byli w mieszkaniu tego mężczyzny i stwierdzili, że wszystko jest w porządku. Wiemy, że na pewno zostali wpuszczeni do środka, bo lokator podpisał im się na liście. Nie ma podstaw, żeby się obawiać się, że mężczyzna ma jakieś nielegalne przyłącza - mówi Wróblewski.

Kierownik administracji zapewnia, że postara się zająć sprawą z psami. - Jak najszybciej skontaktuję się z dzielnicowym, spróbujemy wejść do mieszkania i porozmawiać z mężczyzną. Przy okazji będziemy mogli poprosić ponownie firmę gazowniczą, żeby sprawdziła instalację - przekonuje Wróblewski. - Mam nadzieję, że sprawę uda się załatwić korzystnie dla wszystkich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie