[galeria_glowna]
Część osób przyciągnęły na koncert przeżycia wykonawcy, bo w swoim 37 letnim życiu przeszedł już wiele. - Pomyślałem sobie, że jak jemu się udało, to może uda się i mnie - zdradził jeden z widzów. - A też mam kłopoty z piciem i doły. - My jechaliśmy ponad 400 kilometrów z Ustrzyk Dolnych, specjalnie na ten występ - głośno opowiadało dwóch mężczyzn. - Marek śpiewa przejmująco. Wśród widzów dostrzegliśmy dwie kielczanki, które też mają problemy z piciem. Pewnie przyszły po wsparcie psychiczne.
Marek Dyjak, z zawodu jest hydraulikiem po zawodówce, był czas kiedy bardzo dużo pił, jak sam mówił, wlewał w siebie wódę litrami, dochodził nawet do 3 dziennie i kontestował mieszczańską obyczajowość. W 2008 roku taki styl życia doprowadził go do tego, że popełnił samobójstwo, zapadł w śpiączkę, ale go odratowano. Od tamtej pory nie pije, swoje emocje przekazuje na scenie. Fani porównują go do polskiego Toma Waitsa.
W swoich utworach, jakie zaprezentował na koncercie w Kielcach przewijał się temat różnych stanów, jakie wszyscy przeżywamy, czas kiedy kłopotów jest tak dużo, że już nie chce się żyć i myśli się o bramach niebieskich, śpiewał o tym co się czuje gdy jest się odrzuconym i o miłości, która pozwala wiele znieść. Hymn wykonawcy "Piosenka samą porę", "Po tamtej stronie". "To ostatnia niedziela", "Tango samobójców" nikogo nie pozostawiły obojętnych, słowa Dyjaka przenikają wnętrza i skłaniają do myślenia. Wiele osób mogłoby się zgodzić z tym, że egzotyczny zawód Dyjaka, jego niebanalny głos i ciekawa uroda to gwarancja powodzenia. Uzdolnionych z problemami się kocha, a kiedy są alkoholikami, to kocha się ich jeszcze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?