MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Jurasik: - "Lwy" to szczególny klub

Paweł KOTWICA [email protected]
Mariusz Jurasik (w żółtej koszulce” świetnie zna oba rywalizujące ze sobą w 1/8 Ligi Mistrzów kluby – w Vive Targi Kielce spędził 7, a w Rhein-Neckar Loewen 6 lat.
Mariusz Jurasik (w żółtej koszulce” świetnie zna oba rywalizujące ze sobą w 1/8 Ligi Mistrzów kluby – w Vive Targi Kielce spędził 7, a w Rhein-Neckar Loewen 6 lat. Sławomir Stachura
- Daję większe szanse zespołowi z Kielc - mówi Mariusz Jurasik, legenda Rhein-Neckar Loewen i Vive Targów Kielce

Mariusz Jurasik

Mariusz Jurasik

Urodził się 4 maja 1976 roku w Żaganiu. 192 centymetry wzrostu, 98 kilogramów wagi. Kluby: Sobieski Żagań, AZS Zielona Góra, Sobieski, Iskra Kielce (1996-2001), Orlen Płock (2001-2003), Rhein-Neckar Loewen (2003-2009), Vive Targi Kielce (2009-2012), El Jaish (Katar, 2012), Górnik Zabrze (od 2012). Prawy rozgrywający lub prawoskrzydłowy. Dwukrotny medalista mistrzostw świata ("srebro" 2007, "brąz" 2009), uczestnik igrzysk olimpijskich w Pekinie (2008, 5. miejsce), wielokrotny uczestnik mistrzostw świata i Europy. Dla reprezentacji Polski w 207 meczach zdobył 701 bramek. Dla Rhein-Neckar Loewen zdobył w 154 meczach 926 bramek (drugie miejsce w klubowej klasyfikacji strzelców), dla drużyny z Kielc ponad 1000 trafień. Pseudonim: "Józek".

Do dziś jest drugim, po Uwe Gensheimerze, strzelcem w historii Rhein-Neckar Loewen. Spędził tam sześć lat, tylko rok mniej, niż w drużynie z Kielc. Mariusz Jurasik - legenda obu klubów.

Paweł Kotwica: Można powiedzieć, że przecierałeś **polskie szlaki w Rhein-Neckar Loewen. Byłeś pierwszym z kilku Polaków, którzy grali w tej drużynie. Jak tam trafiłeś?**

Mariusz Jurasik:- Propozycja przejścia do tego klubu pojawiła się na kilka miesięcy przed wygaśnięciem mojego kontraktu w Płocku (2003 rok - przyp. red.). Miałem kontakt z niemieckim menadżerem, który zadzwonił do mnie i powiedział, że jest w Niemczech drugoligowy klub, który jest bliski awansu do Bundesligi, a który szuka leworęcznego zawodnika na rozegranie. Potem spotkałem się z nim jeszcze na mistrzostwach Europy w Szwecji. Do tej pory nie grałem jeszcze za granicą, miałem 27 lat, postanowiłem spróbować. Propozycja była ciekawa, warunki dobre. Postawiłem tylko warunek, że podpiszę kontrakt, jeśli Kronau Oestringen, bo tak się wtedy nazywał klub, awansuje do pierwszej ligi. Udało się to. Do dziś "Lwy" to dla mnie szczególny klub.

To był wtedy bardzo młody klub, istniał zaledwie **dwa lata. Szybko jednak zbudowano potęgę.**

- Kiedy przyszedłem do tego klubu, część zawodników grała na zasadach półprofesjonalnych, do popołudnia siedziała w pracy, wieczorem trening, w weekend mecz. Kronau i Oestringen to dwie małe miejscowości koło Mannheim, które miały drużyny w trzeciej lidze. Postanowiono je połączyć i jak najszybciej zbudować skład na 1. Bundesligę. Niestety, po pierwszym sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywek, po barażach wróciliśmy do drugiej ligi. Ale właściciele klubu byli zdeterminowani, jeszcze bardziej wzmocniono zespół. Przyszedł białoruski trener Jurij Szewcow i kilku jego rodaków - Klimowiec, Sinjak… Po roku udało się wrócić do pierwszej ligi.

Jurij Szewcow, obecny trener reprezentacji **Białorusi, był dla ciebie postacią szczególną.**

- Tak, po tylu latach kariery mogę powiedzieć, że to najlepszy trener, z jakim pracowałem. Myślałem, że w wieku 29-30 lat niczego już nie jestem w stanie się nauczyć. Szewcow pokazał mi, że jest inaczej. Ułożył mnie taktycznie, wyciągnął ze mnie to co najlepsze, a o czym nie wiedziałem, że to mam. Trzy lata pracy z nim to była prawdziwa przyjemność.

Klub zmienił nazwę na Rhein-Neckar Loewen, prze**niósł się do Mannheim, przyszedł bogaty sponsor, **firma jubilerska duńskiego milionera "Pandora". Nakłady Ana zespół były olbrzymie, ale nie udawało się wam osiągnąć jakiś oszałamiających sukcesów. Mówiło **się nawet, że "Lwy" to klub, w którym można sporo **zarobić, a nie gra się pod presją wyniku.

- To prawda, poza dwukrotnym udziałem w finale Pucharu Niemiec i trzecim miejscem w 2009 roku nie mieliśmy wielkich sukcesów. Ale pamiętajmy, że to był okres hegemonii trzech wielkich klubów: THW Kiel, HSV Hamburg i SG Flensburg-Handewitt. Tamte drużyny przebijały nas budżetami i lepszymi zawodnikami. THW było poza zasięgiem wszystkich rywali. Choć przyznam, że na pewno było nas stać na więcej.

Dobrze wspominasz Szewcowa, ale dużo gorzej **menadżera klubu, Thorstena Storma, który zresztą **pracuje w klubie do dziś.

- Rzeczywiście, nie zbyt dobrze dogadywałem się z tym panem, to dość specyficzna osoba. Storm lansował zawodników, których to on ściągał do "Lwów". A ja trafiłem tam jeszcze przed jego kadencją. Niby wszystko było między nami w porządku, rozmawialiśmy normalnie, ale od pewnego momentu dostawałem sygnały od mojego menadżera, że nie jestem zbyt mile widziany w drużynie. Ja odszedłem, Storm został, do dziś odpowiada za politykę finansową i kadrową klubu.

Na szczęście pojawiła się propozycja z Kielc. **Długo się zastanawiałeś?**

- Zawsze chciałem skończyć karierę w Polsce, chciałem, żeby moje dzieci chodziły do polskiej szkoły, dlatego ucieszyłem się z propozycji, którą dostałem, tym bardziej, że dostałem ją z Kielc, od prezesa Bertusa Servaasa, który zaczynał budować dzisiejszą potęgę klubu.

Pamiętam, że kibice w Mannheim byli bardzo **niezadowoleni z twojego odejścia, wręcz domagali się od Storma przedłużenia kontraktu z tobą, urządzili akcję "Pro-13", która nawiązywała do **twojego numeru na koszulce.

- Takie jest życie sportowca, idziesz tam, gdzie cię chcą. Czułem się w Niemczech bardzo dobrze, wytrzymałem tam 6 lat, co nie wszystkim się udaje… Mógłbym tam grać dłużej. Akcja kibiców była bardzo miła i Storm w pewnym momencie uległ ich presji, chciał wykupić mój kontrakt z Kielcami, który już podpisałem. Ale ja dałem słowo prezesowi Servaasowi, że będę grał w Vive i choćby skały pękały, chciałem dotrzymać słowa.

Za twoich czasów trafił do "Lwów" Sławek Szmal, **a potem Grzesiek Tkaczyk, Karol Bielecki i Krzysiek Lijewski. To był najbardziej "polski" klub w historii Bundesligi. Skąd się to wzięło?**
- Nie był to jakiś specjalny klub dla Polaków. Po prostu miał jakieś ambicje, ciągle szedł do przodu, miał stabilność finansową, myślało się tam tylko o trenowaniu i graniu, nie miało się żadnych problemów. To było idealne miejsce dla kogoś, kto chce coś osiągnąć w piłce ręcznej.

W "Lwach" jest jeszcze kilku zawodników, z **którymi tam grałeś.**

- Tak, na przykład obaj skrzydłowi, Uwe Gensheimer i Patrick Groetzki. Gdy ja tam byłem, oni wchodzili do zespołu jako młodzi zawodnicy. Teraz stanowią o sile nie tylko Rhein-Neckar Loewen, ale i reprezentacji Niemiec. No i jest Siergiej Harbok, który na jakiś czas odszedł do Czechowskich Niedźwiedzi, a potem wrócił do "Lwów".

Twoje najlepsze i najgorsze wspomnienie z **tamtych czasów?**

- Najlepszym była w ogóle gra w tym klubie, to mi sprawiało wielką przyjemność. Na mecze przychodziło 8-9 tysięcy widzów, atmosfera była świetna. Najgorsze wspomnienie to na pewno rozstanie. Mogło ono przebiec w nieco przyjemniejszej atmosferze. Ale ze względów, o których już mówiłem, stało się inaczej.

Jakie są twoim zdaniem szanse Vive Targi Kielce w **konfrontacji z Rhein-Neckar Loewen?**

- Pierwszy mecz zespół z Kielc gra u siebie i wielu twierdzi, że to największy atut "Lwów". Nie uważam, żeby to w jakiś szczególny sposób zwiększało szanse niemieckiej drużyny. Kielczanie już wiele razy pokazali, że potrafią grać w niemieckich halach, choćby ostatnio, gdy zremisowali z THW Kiel, a powinni wygrać, ale sędziowie nie dali Vive karnego po ewidentnym faulu na Mateuszu Jachlewskim. Ja bym nawet powiedział, że pierwszy mecz w Kielcach jest atutem mistrzów Polski. W Kielcach jest świetna widownia, która potrafi pomóc zespołowi, dzięki niej gospodarze zawsze rzucą parę bramek więcej. Jeśli tych bramek będzie wystarczająco dużo, jeśli przewaga po tym meczu będzie kilkubramkowa, możecie spokojniejsi jechać do Mannheim. Uważam, że zespół z Kielc ma nieco mocniejszy skład, a na pewno ma lepszych zawodników na ławce. Wszystko wskazuje na to, że Vive przystąpi do dwumeczu w pełnym składzie, wyleczone zostały wszystkie kontuzje. "Lwy" od jakiegoś czasu przebudowują zespół, ale wychodzi im to na dobre. To bardzo groźny rywal, spodziewam się bardzo ciekawych, zaciętych meczów. Daję minimalnie większe szanse zespołowi z Kielc. Szanse oceniam na 51:49 dla Vive Targi Kielce.

Od półtora miesiąca zespół z Kielc ma nowego **trenera, Tałanta Dujszebajewa. Widzisz jakieś **znaczące różnice w grze drużyny?

- Każdy trener ma swoje metody i swój styl, który przekazuje zespołowi. Nie mówię, że gra Vive pod Dujszebajewem jest lepsza czy gorsza, niż za trenera Bogdana Wenty, jest po prostu inna. Zupełnie inna, szczególnie w obronie. Na razie Dujszebajew próbuje wpoić zespołowi swoją ulubioną obronę 5-1, którą grało pod jego wodzą Atletico Madryt. Ale to dopiero niecałe dwa miesiące pracy. Postęp jest, ale to ciągle wymaga dopracowania. Wydaje mi się, że z czasem nowy trener będzie próbował wprowadzać inne systemy obrony, 5+1, 3-2-1, zawsze może wrócić do 6-0. A drużyna, która potrafi grać tak urozmaiconymi systemami, jest niezwykle niebezpieczna, bo zawsze może czymś zaskoczyć rywala. Naprawdę trudno na takiego przeciwnika wymyślić jakiś niezawodny schemat ataku. Myślę, że prawdziwe efekty tej pracy przyjdą dopiero w przyszłym sezonie.

A jak widzisz Vive Targi Kielce w tym sezonie? **Pytam przede wszystkim o Ligę Mistrzów.**

- Bo o polską ligę nie masz co pytać, każdy mecz na naszym podwórku to dla Kielc co najwyżej mocniejszy trening. Ostatnio jest tak nawet w meczach z Płockiem, Vive w tej chwili miażdży Wisłę. Oglądałem ostatni mecz, Płock przyjechał zmotywowany, chciał coś w Kielcach namieszać, a już po pierwszej połowie przypomniano mu, gdzie jego miejsce. Jeśli chodzi o Ligę Mistrzów, chciałbym, żeby zespół powtórzył sukces z poprzedniego sezonu, czyli wszedł do Final Four. Ale powtórzę się: Vive pokaże to, na co je stać dopiero w przyszłym sezonie. Myślę, że będzie je wtedy stać nawet na wygranie Ligi Mistrzów, czego wam serdecznie życzę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie