Paweł Kotwica: Obserwuję Bundesligę od wielu lat, ale THW Kiel na 9. miejscu w tabeli widywałem dość rzadko, żeby nie powiedzieć nigdy. Kryzys? A jeśli tak, to skąd się wziął?
Mariusz Jurkiewicz: To jest problem Kielu, nie nasz i nie będę się nad tym zastanawiał. Jedyne, co mnie teraz interesuje w THW Kiel to, jak się będzie prezentowało w niedzielę wieczorem. To, co było do tej pory, nie ma teraz żadnego znaczenia. To samo można powiedzieć z naszej perspektywy. Przeanalizowaliśmy przegrany mecz w Brześciu, wyciągnęliśmy wnioski, choć pewne rzeczy wiedzieliśmy od razu po końcowych gwizdkach. Potem spotkaliśmy się jeszcze, rozmawialiśmy na temat tego spotkania, później była też analiza wideo. Mam nadzieję, że teraz będziemy mogli się zaprezentować w odpowiedni sposób. Myślę, że Kiel podchodzi do niedzielnego meczu tak samo. Odłożą na bok swoje poprzednie niepowodzenia, zapomną o tym i będą chcieli wygrać w Kielcach.
Czy największym problemem Kielu jest brak kontuzjowanego Domagoja Duvnjaka?
Na pewno to ma duże znaczenie. Wiemy, kto to jest Domagoj Duvnjak, nie trzeba go przedstawiać nawet średnio rozgarniętemu kibicowi piłki ręcznej. To gwiazda światowego handballu, która miała w ostatnich latach ogromny wpływ na grę Kielu, więc jego nieobecność automatycznie przekłada się na jakość gry drużyny. Ale ten zespół ma inne gwiazdy, na niektórych pozycjach nawet po dwie…
Mówisz o bramce?
Mówię o każdej pozycji. Gdzie się nie spojrzy, to jest albo obecna, albo wschodząca gwiazda piłki ręcznej. I nawet ci młodzi mają doświadczenie, bo grają już jakiś czas w Bundeslidze, gdzie co tydzień jest trudny mecz. Na przykład Lukas Nilsson jest młody (21 lat - przyp. PK), ale grał już na igrzyskach olimpijskich, mistrzostwach świata i Europy, więc trudno mówić, że brakuje mu doświadczenia.
Po przegranej w Brześciu z Mieszkowem 25:28 czujecie wzrost presji?
Sami wiemy, że zagraliśmy źle, żeby nie używać innych słów. Presja jest zawsze, obojętnie, z jakim przeciwnikiem gramy, obojętnie, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe i obojętnie, czy ostatni meczy wygraliśmy, czy przegraliśmy. To się nie zmienia od lat. Wyobraźmy sobie sytuację, że wygrywamy w Brześciu. Moim zdaniem presja przed pojedynkiem z Kielem nie zmieniłaby się w ogóle. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego ciśnienia i oczekiwań wobec nas ze strony kibiców. Ale uważam, że to działa wyłącznie motywująco. Bo inaczej się gra, kiedy ludzie przychodzą na mecze, chcą zobaczyć naszą dobrą grę i chcę się z nami cieszyć z naszych sukcesów. To nie jest jakiś nienormalny stres, który nas przytłacza, ale dodaje nam pozytywnej energii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?