Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto i PTTK w sądzie. Mają negocjować. Sporu o sandomierskie atrakcje turystyczne ciąg dalszy

/GOP/
Bez porozumienia zakończyła się pierwsza sądowa próba zawarcia ugody między miastem a sandomierskim oddziałem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w sprawie Bramy Opatowskiej i Podziemnej Trasy Turystycznej. Obie strony wyraziły jednak gotowość do negocjacji.

Wniosek o zawarcie ugody skierował do Sądu Rejonowego w Sandomierzu oddział Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Jak tłumaczą swoją decyzję przewodnicy, zrobili to, ponieważ zależy im na jak najszybszym zakończeniu sporu, który obu stronom przynosi poważne straty.

- Liczę na to, że dzisiaj podpiszemy ugodę i zakończymy spór. Oczywiście to, czy dojdzie do porozumienia, zależy od stanowiska strony przeciwnej, my jesteśmy w stanie pójść na duże ustępstwa - oświadczył przed rozprawą adwokat Marcin Dębiński, pełnomocnik miasta.

Marzena Martyńska, sekretarz sandomierskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego powtórzyła, że dla organizacji bardzo ważną sprawą jest umożliwienie jej prowadzenia normalnej działalności.

- Warunkiem rozpoczęcia negocjacji jest przywrócenie stanu, jaki istniał w dniu 12 maja - powiedział w czasie rozprawy Piotr Opala, pełnomocnik towarzystwa.

Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze żąda, aby miasto usunęło z Bramy Opatowskiej i Podziemnej Trasy Turystycznej wynajętą ochronę oraz zdjęło kłódki, łańcuchy i inne zabezpieczenia.

Piotr Opala wykazywał przed sądem, że Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze ma prawo do obu obiektów oraz że decyzja burmistrza Sandomierza o zakazie pobierania opłat za wstęp na bramę i do podziemi jest bezpodstawna. Mówił również o usunięciu informacji na temat oferty Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego z miejskiej bazy danych.

- Zawsze działaliśmy dla dobra miasta i jego mieszkańców. Jest tak już od około 100 lat. Tragiczną rzeczą jest to, co się stało 13 maja i w następnych dniach. Skutki tych wydarzeń będziemy odrabiać przez wiele lat. Turyści jeżdżą teraz do Opatowa, omijając Sandomierz - mówił Marek Juszczyk, szef sandomierskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego.

Marcin Dębiński stwierdził, że to Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze wywołało konflikt. Jego zdaniem, spór można było rozwiązać bez pośrednictwa sądu.

- Znam inne formy reklamy czy wyrażania swojego stanowiska, bez angażowania do tego sądu. Jest to nieelegancka, niegrzeczna forma. Oczywiście, macie świadomość, że za 50 złotych nie kupicie tak dobrej reklamy, jaką macie tutaj - mówił pełnomocnik miasta, odnosząc się do wypowiedzi przedstawicieli drugiej strony konfliktu i nawiązując do obecności na rozprawie mediów.

- Jadąc do sądu, byłem przekonany, że ugodę podpiszemy. Jednak w żadnym zdaniu, które do tej pory padło, nie było propozycji ugody. Mam konkretną propozycję. Możemy usiąść do rozmów, nie potrzeba kolejnych posiedzeń w sądzie.

Propozycja miasta, jak podkreślił Marcin Dębiński - "wyjściowa", "do negocjacji" to 500 tysięcy złotych rocznie za dzierżawę obu obiektów. Taką kwotę, przypomniał pełnomocnik gminy, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze zaoferowało pod koniec ubiegłego roku, podczas negocjacji w sprawie przedłużenia umowy.

Przedstawiciele Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego odpowiedzieli, że to suma nie do przyjęcia. Jak tłumaczyła Marzena Martyńska, propozycja 500 tysięcy złotych była opatrzona klauzulą - warunkiem, że ruch turystyczny w Sandomierzu utrzyma się na poziomie z ubiegłego roku. Tymczasem jest mniejszy (w ciągu dwóch miesięcy o około 12 tysięcy osób), wpływy ze sprzedaży biletów do obiektów będą zatem niższe.

Pełnomocnik miasta obniżył propozycję do 400 tysięcy. I ta suma, mówili przewodnicy, jest zbyt wysoka. Podobna odpowiedź padła przy 350 tysiącach.

Jak powiedziała Marzena Martyńska, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze jest w stanie zapłacić o około 20 procent więcej niż w ubiegłym roku (było to 250 tysięcy).

- Ugoda polega na tym, że obie strony muszą zaoferować ustępstwa - stwierdził Marcin Dębiński.

Pełnomocnik miasta podkreślił, że jemu na wypracowanie stanowiska wystarczą zaledwie dwa dni, Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze poprosiło o tydzień. Sędzia Robert Krasoń wyznaczył termin następnego posiedzenia na 24 czerwca.

Miasto na razie nie zadeklarowało woli usunięcia z obiektów ochrony i zabezpieczeń.

Spór między miastem a Polskim Towarzystwem Turystyczno-Krajoznawczym o dwa najbardziej dochodowe obiekty turystyczne w Sandomierzu trwa od 13 maja. Tego dnia miasto próbowało siłą, z pomocą pracowników firmy ochroniarskiej, przejąć nieruchomości. Od tego czasu bramy i trasy bez przerwy pilnują ochrona oraz pracownicy i sympatycy Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego. Obsługa ruchu turystycznego prowadzona jest zarówno przez towarzystwo, jak i przez magistrat.

Umowa na najem obiektów wygasła z końcem roku, mimo tego przewodnicy nie opuścili ich. Obie strony twierdzą, że mają prawo do nieruchomości.

Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze złożyło niedawno w sandomierskim sądzie pozew o zasiedzenie bramy i trasy. Na rozpatrzenie czekają również pozwy miasta o eksmisję, termin pierwszej rozprawy w sprawie bramy został wyznaczony na 15 lipca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie