Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Michała” walka z okupantami - Zapal Znicz Pamięci

Tomasz Trepka
Uczniowie z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Wodzisławiu przed pomnikiem poświęconym żołnierzom Armii Krajowej
Uczniowie z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Wodzisławiu przed pomnikiem poświęconym żołnierzom Armii Krajowej archiwum
W Wodzisławiu, w powiecie jędrzejowskim, znajduje się pomnik upamiętniający żołnierzy z Podobwodu Armii Krajowej Wodzisław o kryptonimie „Łąka” – podporucznika Józefa Maja „Balleta” oraz podporucznika Jana Stempkowskiego „Michała”.

Jan Stempkowski urodził się 29 grudnia 1921 roku w Sty-rzyńcu niedaleko Białej Podlaskiej. Pochodził z rodziny zasłużonej dla walki o niepodległą Polskę. Od małego wychowywany był w duchu patriotyzmu. Ojciec Jana, Michał, był oficerem kawalerii, brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1920 roku, natomiast we wrześniu 1939 roku zaangażował się w wojnę obronną. – Co niezmiernie istotne, po przegranej, zaangażował się w działalność konspiracyjną. Już w listopadzie 1939 roku został członkiem Służby Zwycięstwu Polski, organizował jej struktury (później także Związku Walki Zbrojnej) na Lubelszczyźnie. Był także komendantem Okręgu Łódzkiego Armii Krajowej – powiedziała Edyta Krężołek z Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach.

Również Jan związał się z wojskiem. W latach 1937-1939 szkolił się w Korpusie Kadetów w Rawiczu. – Po wybuchu II wojny światowej rodzina zdecydowała się na opuszczenie Warszawy i zamieszkała na Kielecczyźnie, korzystając z pomocy krewnych, właścicieli majątku Mstyczów w powiecie ję-drzejowskim. Jan Stempkowski został członkiem Związku Walki Zbrojnej. Wtedy też wybrał sobie pseudonim „Michał”. W 1943 roku włączył się w działalność sekcji dywersyjnej w Podobwodzie Armii Krajowej Wodzisław o kryptonimie „Łąka” – dodała historyk z Instytutu Pamięci Narodowej.

Przeciwko Niemcom

Najsłynniejszą akcją zbrojną przeprowadzoną przez grupę dywersyjną pod dowództwem podporucznika Józefa Maja „Balleta” oraz będącego jego podkomendnym podporucznika Jana Stempkowskiego „Michała”, było odbicie żołnierzy AK z niemieckiego więzienia w Jędrzejowie. – Zadanie wtargnięcia do budynku „Kos” [major Stefan Gądzio, komendant obwodu jędrzejowskiego Armii Krajowej – redakcja] powierzył oddziałowi dywersyjnemu podporucznika Józefa Maja „Balleta” z Podobwodu Wodzisław ze względu na jego wysoką jakość bojową i nieznajomość jego ludzi w Jędrzejowie. […] 2 lutego 1944 roku o godzinie 19 wkroczył do budynku Gestapo pięcioosobowy oddział z „Bal-letem” na czele. […] Na widok wkraczających żołnierzy dywersantów urzędnicy policji kryminalnej zaczęli uciekać w głąb budynku, wywołując popłoch wśród znajdujących się w oficynie gestapowców, którzy, pozamykani, nie reagowali, gdy wypuszczono aresztowanych. Cała akcja została przeprowadzona w ciągu kilku minut. Dopiero w kilka chwil po akcji Niemcy rozpoczęli gwałtowną strzelaninę, która żadnych szkód nie wyrządziła – opisywał uwolnienie zatrzymanych podpułkownik Wojciech Borzobohaty „Wojan”, zastępca komendanta Okręgu Radomsko-Kieleckiego Armii Krajowej „Jodła”.

Po śmierci podporucznika Józefa Maja „Balleta”, to właśnie Stempkowski został dowódcą oddziału. Z grupą konspiratorów jako sanitariuszka współpracowała Danuta Bytnarówna, siostra członka Szarych Szeregów, podporucznika Armii Krajowej – Jana Bytnara „Rudego”. – Osoby, które znały „Michała”, opisywały go jako wyjątkowego i sprawnego dowódcę. Wśród swoich podkomendnych cieszył się bardzo dużym autorytetem. Był twardy, ale i sprawiedliwy, przez co pociągnął ich do pracy konspiracyjnej. Mówiono, że wymagał wiele, ale przede wszystkim od siebie – powiedziała Edyta Krężołek z Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach.

Przeciwko komunistom

Podporucznik Jan Stemp-kowski został zapamiętany nie tylko jako żołnierz Armii Krajowej, ale także nieugięty członek podziemia antykomunistycznego. Wkroczenie wojsk sowieckich na terytorium Polski oraz ustanowienie nowej władzy „ludowej” nie oznaczało dla Polaków wolności. Zdawał sobie z tego sprawę również „Michał”. – […] Byliśmy zaskoczeni, że tereny Polski zostały wyswobodzone przez Armię Czerwoną, ponieważ przez cały czas okupacji byliśmy przekonani, że nie Armia Czerwona zwycięży Niemców, a armia aliancka. Należy dodać przy tym, że większość członków AK nie ujawnia się, lecz zaczyna się ukrywać. […] Także samo i ja, będąc w tym czasie w Krakowie, ukrywałem się – mówił podporucznik Jan Stemp-kowski, w trakcie prowadzonego przeciwko niemu przez aparat bezpieczeństwa w 1949 roku śledztwa.

Dla żołnierzy rozwiązanej w styczniu 1945 roku Armii Krajowej nastały trudne czasy. – „Michał”, podobnie jak tysiące innych żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego, zdecydował się na pozostanie w ukryciu i przejście do ponownej konspiracji. Dla Stempkowskiego, Związek Sowiecki nie był „przyjacielem” i „wyzwolicielem”, a kolejnym okupantem – stwierdziła Edyta Krężołek.
Wiosną 1945 roku „Michał” rozpoczął formowanie swojego oddziału. Grupa pod jego dowództwem liczyła około 30 osób. – W ówczesnych realiach nie było to mało. Była ona klasycznie podzielona na drużyny. Została więc zachowana zasada, wypracowana jeszcze w okresie okupacji niemieckiej. Podporucznik Jan Stempkowski skupił wokół siebie przede wszystkim ludzi młodych, mających 20-25 lat, pochodzących z okolic Jędrzejowa, jednocześnie niegodzących się na sprawowanie rządów przez niemających społecznego poparcia komunistów. Oddziałowi udało się zgromadzić dość pokaźną ilość broni. „Michał”, jak wiele innych osób, liczył na szybki wybuch kolejnego, międzynarodowego konfliktu zbrojnego, tym razem między aliantami a Związkiem Sowieckim – dodała historyk z kieleckiej Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.

Grupa pod dowództwem „Michała” była niezwykle aktywna. 29 kwietnia 1945 roku dokonała udanego zamachu na funkcjonariusza Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Jędrzejowie Władysława Kowalskiego. – W kolejnych dniach zniszczono siedzibę Polskiej Partii Robotniczej w Imiel-nie, spalono dokumenty w Urzędzie Gminy Nawarzyce oraz rozbrojono posterunek Milicji Obywatelskiej we wsi Góry w powiecie pińczowskim. Wszystkie akcje wymierzone były w przedstawicieli samozwańczej i niedemokratycznej władzy – wymieniała akcje zbrojne Edyta Krężołek.

Oddział, określany przez komunistów propagandowo „bandą rabunkowo-terrorystyczną”, przeprowadził także zasadzki na żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa niedaleko wsi Lubcza, na granicy powiatów jędrzejowskiego oraz pińczow-skiego. Następnie zorganizowano atak na żołnierzy Armii Czerwonej oraz NKWD. – Grupa pozyskała wówczas między innymi samochód terenowy, co było jej głównym celem. Stemp-kowski zakładał, że będzie wraz ze swymi podkomendnymi prowadził działalność zbrojną wymierzoną w komunistyczny aparat represji – przede wszystkim uwalniał aresztowanych i przetrzymywanych w więzieniach UB, żołnierzy Armii Krajowej – powiedziała historyk.

„Ja idę na śmierć”

Represje komunistów, zdecydowanych utrzymać władzę za wszelką cenę, sprawiły, że do lata 1945 roku kilkadziesiąt tysięcy przeciwników nowej władzy (lub osób za takie uznanych) trafiło do więzień w Polsce i sowieckich obozów. Działania represyjne wzmogły się jeszcze w połowie 1945 roku. W nocy z 20 na 21 maja 1945 roku grupa podporucznika Stempkow-skiego wpadła w zasadzkę aparatu bezpieczeństwa. Pomimo postrzału udało mu się uciec. Ukrywał się w okolicznych wsiach – Piotrkowicach i Mieron-cicach. Jednak z powodu zagrożenia życia zmuszony był wyjechać do Krakowa, gdzie poddał się leczeniu szpitalnemu.
Tymczasowym dowódcą oddziału został wówczas Zbigniew Stawowczyk „Nurt”. Wkrótce „Michał” podjął bardzo trudną decyzję. – Zdecydowano o bezcelowości prowadzenia dalszej walki. Podjęto ją w oparciu o nastroje panujące w społeczeństwie oraz wśród podkomendnych. W międzyczasie przeprowadzona została próba uwolnienia więźniów osadzonych w pińczowskim areszcie, niestety nieudana, która mogła przyspieszyć rozwiązanie oddziału – dodała Edyta Krężołek z kieleckiej Delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.

27 czerwca 1945 roku podporucznik Jan Stempkowski zarządził demobilizację grupy z dniem 29 czerwca. Członkowie oddziału ujawnili się przed Powiatowym Urzędem Bezpieczeństwa Publicznego w Jędrzejowie. Grupa nie oddała jednak całości zdobytej broni, co zresztą zalecił im „Michał”. Po powrocie do zdrowia Stemp-kowski zapisał się na Wydział Rolniczo-Leśny Uniwersytetu Poznańskiego. Następnie naukę kontynuował w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.

We wrześniu 1948 roku aparat bezpieczeństwa namierzył miejsce przechowywania broni. „Michał” został zmuszony do ponownego ukrywania się. „Wpadł” w kwietniu 1949 roku. Rok później wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Kielcach został skazany na karę śmierci. – Skarga rewizyjna złożona przez obrońców nie została uwzględniona. Z prawa łaski nie skorzystał również Bolesław Bierut. Tym samym wyrok stał się prawomocny. Kiedy 25 lipca 1950 roku zabierano „Michała” z celi, miał pożegnać się ze współwięźniami słowami: „Niech żyje wolna i niepodległa Polska! Ja idę na śmierć”. Jego ciało złożono do bezimiennego grobu na cmentarzu na kieleckich Piaskach. W grudniu 1957 roku rodzice Jana Stemp-kowskiego uzyskali jednak zgodę na ekshumację, co było wówczas niespotykane. Było to możliwe dzięki krótkiemu okresowi liberalizacji życia politycznego i społecznego, jaki nastał w Polsce po dojściu do władzy Władysława Gomułki. Grób „Michała” znajduje się obecnie w Warszawie, na Starych Powązkach – zakończyła Edyta Krężołek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie