Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy nie chcą elektrowni wiatrowych

Rafał Banaszek [email protected]
Proszę się do nas nie pchać na siłę! – ostrzegał inwestora sołtys Dankowa Małego Tomasz Kultys.
Proszę się do nas nie pchać na siłę! – ostrzegał inwestora sołtys Dankowa Małego Tomasz Kultys. Rafał Banaszek
Mieszkańcy Łachowa i Dankowa Małego nie chcą żadnych elektrowni wiatrowych w swoich sołectwach.

- Cała wieś stawia veto! Proszę się wyprowadzić z Łachowa! - apelowała do inwestora sołtyska wsi. - Proszę się do nas nie pchać na siłę. Ze mną pan nie wygra! - ostrzegał też sołtys Dankowa Małego. Mieszkańcy gminy Włoszczowa ostro zaprotestowali przeciwko budowie elektrowni wiatrowych w ich miejscowościach. I dopięli swego. Rada musiała ustąpić.

Dwie firmy i 18 wiatraków

Wszystko zaczęło się od tego, że do gminy Włoszczowa zwróciło się dwóch inwestorów, którzy byli zainteresowani budową na tym terenie elektrowni wiatrowych. Jeden przedsiębiorca z Inowrocławia chciał postawić cztery elektrownie między Łachowem a Dankowem Małym oraz w okolicach Kuzek. Drugi, z Krakowa planował wybudować aż 14 wiatraków: sześć w Kurzelowie, po cztery w Woli Wiśniowej i Koniecznie. Inwestorzy przekonywali o korzyściach, jakie gmina będzie czerpać z tych odnawialnych źródeł energii i sami mieszkańcy również. Firmy dokonały już wstępnych pomiarów siły wiatru, podpisały pierwsze umowy z mieszkańcami na dzierżawę gruntów, poniosły koszty.

Przedsiębiorca z Krakowa przeprowadził konsultacje z mieszkańcami, firma z Inowrocławia tego nie zrobiła. Część Rady Miejskiej, żywo zainteresowana tym tematem, wybrała się nawet na wycieczkę do Łęk Dukielskich nad Sanokiem (województwo podkarpackie), gdzie obejrzała całą farmę wiatrową. Nasi radni dowiedzieli się, że koszt budowy jednego wiatraka to około 3 miliony euro, a gmina może mieć z jednej takiej elektrowni około 70 tysięcy złotych podatku od nieruchomości rocznie. Władza gminy nie myślała długo. Dla inwestycji wiatrakowych dokonano zmian studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, wyznaczając obszary ich lokalizacji oraz strefy potencjalnego oddziaływania. I taką uchwałę Rada Miejska miała przegłosować na wtorkowej sesji, żeby dać obydwu inwestorom zielone światło do działania. Przewodniczący Rady Miejskiej Marian Hebdowski przekonywał w uzasadnieniu uchwały: "Źródło energii wiatru wykorzystywane do produkcji energii elektrycznej pozwala na osiągnięcie szeregu korzyści ekologicznych, społecznych i gospodarczych".

Mieszkańcy zaprotestowali

Jednak ludzie sprzeciwili się tej inwestycji. W zeszłym tygodniu do przewodniczącego Rady Miejskiej trafiły na biurko dwa protesty w tej sprawie. Jeden z Dankowa, pod którym podpisało się 120 osób, drugi z Łachowa z 99 podpisami mieszkańców. Ludzie pisali, że stanowczo sprzeciwiają się proponowanej przez firmę Windprojekt z Inowrocławia lokalizacji wiatraków w ich sołectwach.

Mieszkańcy obawiali się strefy oddziaływania 105-metrowych wiatraków z 45-metrowymi skrzydłami na domy i mieszkających w nich ludzi. "Boimy się o swoje zdrowie i komfort życia codziennego, ponieważ zapoznaliśmy się z licznymi artykułami i filmami, zawierającymi protesty ludzi, których dotknęły skutki podobnych inwestycji. Ludzie ci skarżyli się na uciążliwy hałas pracujących wiatraków, bezsenność, rozdrażnienie i stany depresyjne. Liczne tego typu materiały znajdują się w prasie i Internecie, więc nie dajmy się zwieść subiektywnym ocenom i zapewnieniom inwestorów o braku wpływu elektrowni wiatrowych na życie sąsiadujących z nimi mieszkańców. Wielokrotnie badania naukowe udowodniły, że promieniowanie elektromagnetyczne i notoryczny, uciążliwy hałas negatywnie wpływają na zdrowie ludzi. Tych faktów nikt nie jest w stanie obalić, a odległość kilkuset metrów domostw od takich inwestycji jest stanowczo zbyt mała. W związku z tym nie jesteśmy w stanie się z nią zgodzić i ryzykować zdrowia naszego i naszych dzieci" - napisali do władz mieszkańcy Dankowa.

Władza się ugięła

Ludzie podnosili również to, że zasięg oddziaływania wiatraków pokrywa się z ich prywatnymi działkami, na których w przyszłości planują budować domy jednorodzinne. Powstanie wiatraków w pobliżu ich gruntów - jak twierdzili - będzie się wiązało z całkowitym zakazem stawiania domów, nie mówiąc już o sprzedaży działek jako budowlane. "(…) Stracą one na wartości nawet kilkakrotnie, ponieważ będzie można jedynie uprawiać na nich pole, co w rzeczywistości przełoży się na stratę wielu dziesiątek tysięcy złotych" - tłumaczyli ludzie z Dankowa. Sołectwo Łachów również wyraziło ostry sprzeciw. "Apelujemy do radnych o zdrowy rozsądek. Niech ich decyzje nawiązują do potrzeb i obaw mieszkańców naszej miejscowości" - zaapelowali do władz samorządowych Włoszczowy. Przewodniczący rady, wobec tak licznego sprzeciwu mieszkańców, zmienił zdanie. - Trudno nie zgodzić się z mieszkańcami. Dla mnie inwestor jest ważny. Ale zawsze będę stawiał na pierwszym miejscu dobro człowieka, a później pieniądze. Protest mieszkańców jest bardzo liczny. Nie jestem w stanie przeforsować tej uchwały.

Stawiam wniosek formalny o odrzucenie załącznika numer 2 do uchwały, dotyczącego budowy elektrowni wiatrowych w sołectwach Łachów i Danków Mały. Rada Miejska jednogłośnie przegłosowała wniosek Hebdowskiego. Wiatraki będą budowane tylko w Kurzelowie, Woli Wiśniowej i Koniecznie przez krakowską firmę Green Power Development.

Atak na inwestora

Licznie przybyli na sesję mieszkańcy Łachowa i Dankowa odetchnęli z ulgą. - Bardzo dziękujemy. My nie jesteśmy przeciwni wiatrakom. Chcemy, żeby były, ale nie w tym miejscu. U nas jest za ciasno. Cała wioska musiałaby się stamtąd wyprowadzić - mówiła sołtyska Łachowa Maria Prymas. Podziękował też sołtys Dankowa Małego Tomasz Kultys. Wydawało się, że dyskusja nad tą sprawą jest już zamknięta.

Ludzie chcieli już pomału wracać do domów, gdy nagle pojawił się na sesji dyrektor regionalny firmy Windprojekt z Inowrocławia Dariusz Katulski. Inwestor, który zamierzał budować elektrownie wiatrowe we wspomnianych sołectwach. Ludzie, dowiedziawszy się, z kim mają do czynienia, obstąpili go i zaczęli krzyczeć. W tym czasie trwała przerwa. Po niej Rada Miejska udzieliła głosu spóźnionemu gościowi, który przebył daleką drogę, żeby dotrzeć do Włoszczowy. Właściwie jego wystąpienie nie miało już większego znaczenia, gdyż "klamka zapadła" kilkanaście minut wcześniej.

W samych superlatywach

Dyrektor Katulski chwalił się, że jego przedsiębiorstwo jest największą firmą budującą elektrownie wiatrowe w Polsce. Tłumaczył, że energetyka wiatrowa i odnawialne źródła energii to przyszłość, że obowiązek zabezpieczenia takiej energii nałożyła na nasz kraj Unia Europejska. Informował, że wiatraki będą produkować prąd, który będzie następnie sprzedawany zakładowi energetycznemu, jako alternatywne źródło energii. Wskazywał na korzyści z tej inwestycji dla środowiska (poprawa jakości powietrza), gminy (podatek od nieruchomości - około 70 tysięcy rocznie od jednego wiatraka, modernizacja części dróg gminnych), mieszkańców (dochody z czynszu dzierżawnego, wynagrodzenie za położenie sieci kablowej) i kraju (wzrost bezpieczeństwa energetycznego). Inwestor zapewniał też, że elektrownie wiatrowe będą oddalone od najbliższych zabudować o około pół kilometra. Deklarował, że hałas, jaki będą wydzielać turbiny, wyniesie niewiele ponad 43 decybele z odległości 230 metrów od wiatraka. Porównywał to z dźwiękiem, jaki wytwarza domowa lodówka. Oznajmił, że sam montaż wiatraków trwa krótko - 3-4 miesiące, podczas gdy cała procedura, związana z uzyskaniem pozwolenia na budowę, ciągnie się nawet cztery lata. Na koniec wystąpienia poinformował, że w przyszłym tygodniu zamierza się spotkać z mieszkańcami sołectw, żeby porozmawiać z nimi na ten temat.

Jedni wyganiają, drudzy zapraszają

Mieszkańcy Łachowa i Dankowa nie chcieli nawet o tym słyszeć. Zarzucali inwestorowi, że rychło wczas zamierza konsultować się z ludźmi, gdy już wszystko wcześniej zaplanował. - Zrobił pan to po cichu, bez wiedzy mieszkańców. Nie chcemy waszej inwestycji. Dalsze rozmowy z nami będą bezowocne. Pan ze mną nie wygra. Proszę się do nas nie pchać na siłę! - ostrzegał podniesionym głosem sołtys Dankowa Małego. - Budowa farm wiatrowych nie zależy od decyzji burmistrzów, radnych urzędników, inwestora, "dziwnych panów" podpisujących umowy dzierżawne z właścicielami gruntów, tylko od nas samych - przeczytała wycinek z Internetu sołtyska Łachowa.

- Proszę się wyprowadzić z Łachowa. Cała wieś stawia veto! - zakomunikowała Maria Prymas. Sytuacja robiła się coraz bardziej nerwowa. Postanowili na tym skorzystać inni sołtysi. - Zapraszam w takim razie do siebie. Ale zapewnijcie nam za darmo prąd - żartował sołtys Wymysłowa Henryk Wronecki. - A może by tak zrobić pomiary wiatru w Rząbcu. Tereny są sprzyjające. Możemy zorganizować zebranie wiejskie - zaoferował sołtys Rząbca Marian Kościołek. - Muszą to być tereny stepowe, minimum 200 metrów od lasu. Takie nas najbardziej interesują - wyjaśnił Dariusz Katulski. - Jednak, mimo wszystko chciałbym się jeszcze wcześniej spotkać z mieszkańcami Łachowa i Dankowa, żeby usłyszeć od nich na własne uszy, co myślą o naszej inwestycji - powiedział dyrektor, kończąc bardzo burzliwą dyskusję w gminie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie