MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Skarżyska będą mogli zadzwonić do swoich samorządowców... już po czwartkowej sesji

Mateusz BOLECHOWSKI
Radni z komitetu Tu Mieszkam jako pierwsi podali do publicznej wiadomości swoje numery telefonów. W czwartek zgodę na udostępnianie będą mogli wyrazić wszyscy skarżyscy samorządowcy.
Radni z komitetu Tu Mieszkam jako pierwsi podali do publicznej wiadomości swoje numery telefonów. W czwartek zgodę na udostępnianie będą mogli wyrazić wszyscy skarżyscy samorządowcy. Mateusz Bolechowski
Ze skarżyskimi radnymi można się umówić na dyżurze, szukać ich na sesjach albo na własną rękę próbować zdobyć telefon.

W magistracie odmawiają udostępnienia numerów, choć większość samorządowców nie ma nic przeciwko. Szykują się zmiany na lepsze.

Radni, wybierani przez mieszkańców, mają obowiązek stanowić dobre, lokalne prawo, decydować o miejskich wydatkach i reprezentować swoich wyborców. Za spełnianie tych obowiązków otrzymują nieopodatkowane diety, w Skarżysku szeregowy radny dostaje miesięcznie około tysiąca złotych, funkcyjny więcej. Co dzieje się, gdy mieszkaniec chce się skontaktować z samorządowcem? Większość osób stara się zdobyć numer telefonu w magistracie. Tu czeka jednak niemiła niespodzianka. Urzędnikom nie wolno podawać numerów do radnych. - Obowiązuje nas ustawa o ochronie danych osobowych. Poza tym, na zdrowy rozsądek, to prywatne telefony i nie możemy ich dawać każdemu, bez zgody właściciela. Kiedyś odmówiłem świętej pamięci Przemysławowi Gosiewskiemu - wyjaśnia Jan Janiec, sekretarz miasta. Trudno tej argumentacji cokolwiek zarzucić, choć w innych samorządach w powiecie z podobną sytuacją się nie spotkaliśmy.

CZY MOGĘ PODAĆ?

Wybrnąć z sytuacji się da, ale to kłopotliwe. Panie z biura rady mogą umówić petenta z radnym, kiedy ten ma dyżur, ale one zdarzają się rzadko i trwają krótko. W poniedziałki po południu w magistracie można spotkać radnych z Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej, Tomasza Sekułę z komitetu Romana Wojcieszka i Halinę Karpińską z lewicy. To dziewięciu z 21 samorządowców. Pozostali nie dyżurują w ogóle, choć ze Zdzisławem Kobierskim i Konradem Kronigiem można bez problemu skontaktować się przez Internet. Co do pozostałych, zostaje "polowanie" na radnego na sesji albo ulicach miasta lub proszenie w urzędzie o telefon. Da się, ale to kłopotliwe. Najpierw trzeba zadzwonić do magistratu, potem panie z biura telefonują do radnego pytając, czy mogą podać zainteresowanemu numer, następnie petent kontaktuje się z urzędem ponownie i jeśli samorządowiec się zgodził, dostaje upragniony rząd cyfr, żeby dodzwonić się do swojego przedstawiciela.

WIĘKSZOŚĆ JEST ZA

Kilka miesięcy temu, na spotkaniu z pracownikami oświaty okazało się, że organizator zebrania, Zenon Chaba, nie dostał w urzędzie telefonów do radnych, których chciał zaprosić. Obecni na Sali Zdzisław Kobierski, Konrad Kronig i Mieczysław Sadza stwierdzili, że z racji funkcji ich telefony powinny być publicznie dostępne i napisali je na tablicy. Zapytaliśmy część radnych, czy mają coś przeciwko udostępnieniu swojego numeru mieszkańcom. Prawie wszyscy uznali, że to powinna być norma. Chęć udostępnienia swoich numerów za pośrednictwem magistratu zadeklarowali Halina Karpińska, Leszek Golik, Przemysław Bieniek, Bogusław Ciok, Piotr Gadecki, Mariusz Bodo, Ireneusz Warchałowski i Rafał Lewandowski. - Niech ludzie dzwonią, nawet robią awanturę, jeśli będą mieć rację - twierdzi radna Karpińska. - Po to jesteśmy, mój numer jest nawet na firmowych samochodach, więc dlaczego nie podawać go w biurze rady? - dziwi się Ireneusz Warchałowski. - Radny to osoba publiczna. Dzięki łatwemu kontaktowi z mieszkańcami może lepiej pracować. Dużo zależy od taktu dzwoniącego, czy na przykład nie chce telefonować w niedzielne popołudnie, ale numer powinien być udostępniany - wtóruje Bogusław Ciok. Mariusz Bodo i Przemysław Bieniek sami poinformowali urzędniczki, żeby ich telefony udostępniały bez pytania za każdym razem o zgodę.

W CZWARTEK SIĘ ZMIENI

Podawania prywatnych telefonów nie chcą radni Platformy Obywatelskiej Marzanna Łasek i Przemysław Żmijewski. Oboje są w samorządzie po raz pierwszy. Zgodnie tłumaczą, że chcą ochronić swoją prywatność i to ich jedyne numery. Gdyby mieli służbowe, sprawa byłaby inna. - Dyżuruję, kontakt ze mną nie jest utrudniony. I tak mnóstwo osób ma mój numer - argumentuje Przemysław Żmijewski. Rozwiązanie problemu jest i to proste. - Gdyby chętnie radni złożyli pisemne oświadczenia ze zgodą na udostępnianie ich telefonów, wszystko byłoby jasne - przekonuje Jan Janiec i odsyła do przewodniczącego Rady Miejskiej Andrzeja Dąbrowskiego. - Telefony radnych są prywatne, ale żeby ułatwić kontakt mieszkańcom, w czwartek na sesji zaproponuje, żeby ci, którzy chcą podać swój numer do publicznej wiadomości, złożyli stosowną deklarację. Jeśli zdążę, przygotuję odpowiednie druki - deklaruje przewodniczący.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie