- Uważam, że mieszkanie w kamienicy w centrum Kielc po mojej zmarłej ciotce zostało przyznane przez władze miasta lokatorce szybko i pochopnie - mówi Robert Biernacki, ambasador fundacji Jaśka Meli "Poza Horyzonty". - Powinno trafić do kogoś z długiej kolejki oczekujących na taki lokal.
Kielczanin, który od lat organizuje charytatywne koncerty i aukcje, pomaga także Polakom mieszkającym na wschodzie uważa, że jego zdaniem doszło do niesprawiedliwości społecznej.
Kolejka oczekujących
- Irena Oleksy, moja ciotka miała poważne zaburzenia, urojenia i lęki przed ludźmi - mówi Robert Biernacki.
- Była wdową, cierpiała z tego powodu, że nie mogła mieć dzieci, pod koniec października zmarła. 3 listopada w sobotę odbył się pogrzeb, a już w poniedziałek 5 listopada mieszkanie przyszła obejrzeć komisja. Kiedy Marek Klikowicz, dyrektor wydziału mieszkalnictwa dowiedział się, że w mieszkaniu nikt nie był zameldowany stwierdził, że zostanie ono przyznane osobie oczekującej w kolejce. Niektórzy na lokal komunalny czekają już 20 lat. I tak byłoby zgodnie z prawem, ale wszystko potoczyło się w innym kierunku.
Kielczanin wspomina, że zamiast przydzielić mieszkanie następnej osobie z kolejki, albo wystawić je na sprzedaż na wolnym rynku, na czym miasto by zarobiło, władze postanowiły powiększyć je o dwa pokoje po jego zmarłej ciotce i sprzedać całość po preferencyjnych cenach, za 20 proc. wartości, 80 letniej mieszkance.
- Moim zdaniem to jest decyzja na granicy prawa, bo jak można z dwóch 40 metrowych mieszkań z osobnymi numerami zrobić jeden duży, ponad 80 metrowy lokal, w obliczu tak długiej kolejki oczekujących - uważa Biernacki.
- W grę wchodzi jeszcze jedna istotna kwestia, dwa lata temu proponowano zarówno mojej ciotce jak i tej drugiej lokatorce wykupienie mieszkań na własność i obie się na to nie zgodziły, bo nie miały na to środków. Teraz, gdy mieszkanie bezzasadnie powiększono, starsza pani pieniądze na jego wykupienie znalazła. Wszystko robiono w pośpiechu, bo pamiątkowe rzeczy mojej drugiej ciotki, która pomagała w sprzątaniu i zostawiła je na strychu pracownicy miejscy błyskawicznie sprzątnęli.
Decyzja nie zapadła
Postanowiliśmy sprawdzić, jaki będzie los opuszczonego przez zmarłą mieszkania. - Gdyby tę kwestię przedstawiono na społecznej komisji mieszkalnictwa, to pozwoliłoby zachować odrobinę demokratycznych zasad przydziału mieszkań - uważa Robert Biernacki.
- Tym bardziej, że wcześniej władze zapewniały, że lokal zostanie przekazany następnej osobie z kilkutysięcznej kolejki. Rozmawiałem o tym z prezydentem Wojciechem Lubawskim i wiceprezydentem Czesławem Gruszewskim, obiecali sprawę wyjaśnić. Wprawdzie te dwa mieszkania miały wspólną łazienkę, ale ten problem miasto powinno rozwiązać już dawno. Uważam, że prawo zostało pogwałcone, a cała historia jest dość dziwna.
Lokatorka, która mieszka w kamienicy przy ulicy Sienkiewicza mówi, że już dostała przydział na całe mieszkanie, powiększone o dwa pokoje po zmarłej i ma pieniądze na jego wykupienie. - Mieszkam tu od 63 lat, mam prawie osiemdziesiąt lat, uważam, że mam pierwszeństwo wykupu tego lokalu - uważa.
- Wcześniej męczyłyśmy się ze współlokatorką, a teraz chciałabym, aby zamieszkał tu ze mną wnuczek z rodziną, żebym miała opiekę na starsze lata.
Marek Klikowicz, dyrektor kieleckiego wydziału mieszkalnictwa twierdzi, że na kwestię tego odzyskanego mieszkania można spojrzeć z różnych stron.
- W dawnych czasach były tzw. dokwaterowanie lokatorów, w jednym mieszkaniu żyło kilka rodzin - wyjaśnia. - Dziś ludzie oczekują wyższych standardów, stąd najpierw zaproponowaliśmy wykupienie całego powiększonego lokalu tej kielczance. Ciężko byłoby je zaoferować komuś z kolejki, bo z tej grupy rzadko kogo byłoby stać na utrzymanie 80 metrowego lokalu. Z drugiej strony myślimy też o tym, że to mieszkanie można by wystawić na sprzedaż w drodze przetargu, a tej lokatorce zaoferować inny lokal zamienny. Jeszcze nie zdecydowaliśmy co zrobimy.
Pytamy radną Renatę Wichę, członka komisji mieszkalnictwa co jej zdaniem powinno się stać z mieszkaniem po zmarłej kielczance.
- Sprawa jest dość skomplikowana, ale myślę, że pierwszeństwo wykupu powinna mieć jednak ta pani, która zajmowała część tego lokalu przez kilkadziesiąt lat - uważa. Wiceprezydent Kielc Czesław Gruszewski mówi, że też zna całą sprawę i jeszcze nie zapadła decyzja, jaki będzie los tego mieszkania.
- Może trzeba tam kogoś dokwaterować, albo lokal sprzedać, a tej kobiecie dać inne mieszkanie - zastanawia się. - Trzeba tę kwestię dobrze rozpatrzeć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?