MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Miłość wbrew przepisom

Iwona ROJEK

- To skandal, że terapeuta zakochał się w mojej żonie - krzyczy zdenerwowany pan Ryszard z Kielc. - Zgodziłem się na terapię żony, a teraz czeka mnie rozwód. Taki terapeuta powinien być zwolniony z pracy. Słyszałam, że istnieje przepis, który zabrania zbliżania się terapeutów do swoich pacjentów.

Pan Ryszard nie może przeżyć tego, że po trzydziestu latach, jego zdaniem udanego małżeństwa, żona wniosła pozew o rozwód. - Ładny prezent na rocznicę ślubu - mówi. - A wszystko przez to, że żona poszła się leczyć do Wojewódzkiego Specjalistycznego Zespołu Opieki Neuropsychiatrycznej. Najpierw przeszła terapię na oddziale odwykowym w Morawicy, a potem została skierowana do przychodni przeciwalkoholowej przy ulicy Grunwaldzkiej. Chodziła na zajęcia trzy razy w tygodniu, z czasem zaczęła jeździć na ogniska, grille ze swoją grupą terapeutyczną, no i oczywiście z opiekunem, coraz później wracała do domu. Kiedy wyrażałem swoje niezadowolenie, mówiła, że potrzebuje trochę czasu dla siebie, a jak mi się to nie podoba to możemy się rozwieść. Terapia trwała ponad półtora roku, w tym czasie coraz gorzej się między nami układało, a ja nie wiedziałem dlaczego. Zdarzało mi się jeździć z koleżankami i kolegami żony z grupy terapeutycznej na wycieczki i ogniska, widziałem kręcącego się wokół niej terapeutę, ale nie przypuszczałem, że coś między nimi się dzieje. Kilka tygodni temu wybuchła bomba, żona przyznała się, że zakochała się w terapeucie, a on w niej i planują wspólne życie. Razem wynajęli mieszkanie, podała sprawę o rozwód, myślą o małżeństwie. A taki związek jest niezgodny z przepisami i terapeuta musi być ukarany. Jak będzie trzeba to złożę zawiadomienie do prokuratury.

Terapeucie nie wolno się zakochać

Ale czy rzeczywiście terapeuty nie może nic łączyć z osobami, z którymi prowadzi terapię?

Krzysztof Gąsior, psychoterapeuta i dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji potwierdza, że związek intymny terapeuty z pacjentką jest niezgodny z kodeksem etycznym, w którym jest mowa o tym, że w trakcie terapii nie można wchodzić w seksualne związki z pacjentami. Wprawdzie za takie przewinienie nie ma odpowiedzialności karnej, ale można zostać ukaranym przez przełożonych upomnieniem lub naganą albo przez instytucję przyznającą certyfikat: Polskie Towarzystwo Psychoterapeutyczne lub Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Za bardzo wielkie nadużycie można zostać nawet pozbawionym certyfikatu albo odsuniętym od prowadzenia terapii. Ale wszystko może też skończyć się tylko tym, że dany terapeuta będzie po prostu bardziej kontrolowany i obserwowany przez kierownictwo. A co można zrobić, gdy terapeuta zakocha się w pacjentce albo ona w nim? - Wtedy taki terapeuta powinien poprosić o zmianę grupy albo przenieść pacjentkę gdzie indziej - tłumaczy psychoterapeuta Gąsior. - Można ewentualnie wstrzymać się z rozwijaniem uczuć do czasu zakończenia terapii, ale raczej jest to trudne do osiągnięcia. Miłość czasami wybucha w najmniej odpowiednim momencie. Jest to jednak złamanie kodeksu etycznego i raczej nie powinno przydarzyć się doświadczonemu terapeucie. Prowadzący zajęcia jest mimo wszystko na silniejszej pozycji i związek ze słabszym pacjentem, który gorzej funkcjonuje jest w pewnym sensie nadużyciem zaufania, bo w trakcie terapii osoba lecząca się zwierza się z różnych osobistych spraw.

Liczyłem się z konsekwencjami

Dlaczego w takim razie kieleckiemu terapeucie do spraw uzależnień przydarzył się związek z pacjentką?

Terapeuta zgadza się na ten temat porozmawiać. Mówi, że terapeutą jest od wielu lat i bardzo lubi swoją pracę. Ogromną satysfakcję sprawia mu, kiedy udaje mu się pomóc osobie uzależnionej i członkom rodziny. Na pracy zależy mu ogromnie. Nie czuje się jednak winny tego, co się stało. Nie wykorzystał swojego stanowiska terapeuty do rozbicia czyjegoś małżeństwa. Przywiązuje wielką wagę do jakości życia emocjonalnego i do tego, żeby nikogo nie krzywdzić. Sam jest osobą wolną, od wielu lat rozwiedziony. - Jeśli jednak ktoś uzna, że powinienem zostać ukarany, to przyjmę taką karę, w pewnym sensie liczyłem się z konsekwencjami - wyjaśnia terapeuta. - Z tą panią spotkałem się na mojej terapii zaledwie kilka razy, wcześniej chodziła na inną grupę. Skończyła cały program terapeutyczny, do naszego ośrodka chodziła dobrowolnie, na grupy rozwoju osobistego i grupy rozwiązywania problemów. Teraz, gdy jestem z nią w związku nie chodzi na moją grupę już od ponad miesiąca. Wiem, że już nie może być moją pacjentką. Nie będę opowiadał o jej małżeństwie, ale z tego co wiem nie było udane od lat i ja nie byłem tą osobą, która spowodowała jego rozpad. Jestem człowiekiem dojrzałym, sam bardzo przeżyłem już jeden swój rozwód i nie zamierzam uciekać od tego, co teraz się stało. Mąż tej pani ma prawo manifestować swoją złość, chociaż ma swój duży udział w tym, że żona nie chce już z nim być. Sam jestem byłym alkoholikiem i wiem jak trudno jest utrzymać trzeźwość, gdy współmałżonek nadużywa alkoholu. Ta pani miała odejść od męża niezależnie od mojej osoby. Mogliśmy się przecież spotkać na mityngu i wtedy byłoby to zupełnie inaczej oceniane.

Pan Ryszard, który odwiedził mnie ponownie przyznaje się do tego, że nie wylewał za kołnierz. - Prowadziliśmy z żoną interesy, dużo podróżowaliśmy za granicę i mnie też zdarzało się wypić. - Ale z żoną było gorzej, poszła się leczyć - wspomina. - Ten rozwód z przyczyny terapeuty to dla mnie szok. Mamy wspólny dom, prowadzimy razem nasz sklep, wychowujemy córkę licealistkę i nagle mamy się rozstać dlatego, że moja żona spodobała się terapeucie. On musi ponieść konsekwencje za to, co zrobił, powinien stracić pracę, żeby nie miał żadnych dochodów, wtedy wyjdzie mu z głowy romansowanie.

Pani Jadwiga uważa żądania i pretensje męża pod adresem terapeuty za całkowicie bezzasadne. - Moje małżeństwo skończyło się wiele lat temu, już dawno chciałam odejść od męża, ale założyłam sobie, że muszę w tym związku wytrzymać do momentu, kiedy córka skończy szkołę średnią - mówi. - Nie udało mi się doczekać do tego momentu, rozstaliśmy się wcześniej. Ale już wiele lat temu lekarka, u której się leczę w Morawicy, doradziła mi, że jak chcę wyzdrowieć i utrzymać trzeźwość, to muszę rozstać się z mężem. Przy nim bycie abstynentem było niemożliwe. Terapeuta w żadnym przypadku nie złamał kodeksu, bo moim głównym terapeutą był zupełnie kto inny. Z nim widziałam się na zajęciach tylko trzy razy.

Przepis sobie, a życie sobie

Czy założenia kodeksu etycznego terapeutów, żeby nie wchodzić w bliższe związki z pacjentkami można w ogóle wprowadzić w codzienne życie?

- Jestem człowiekiem żonatym i gdy na terapii, którą prowadzę spotykam piękne kobiety, to od razu trzymam na wodzy uczucia - mówi Henryk Weber, terapeuta do spraw uzależnień z Ośrodka Terapii Uzależnień od Alkoholu z Kielc. - Pewne zawody mają różne ograniczenia - tak jak dziennikarce nie wolno napisać nieprawdy tylko dlatego, że podoba jej się dyrektor firmy, tak samo terapeuta nie może wchodzić w intymne związki ze swoimi pacjentkami. A okazji do takich zachowań jest sporo. Bardzo często na terapię przychodzą atrakcyjne, eleganckie, zadbane kobiety. Nieraz myślę "fajna laska" albo "niezła sztuka" i to wszystko, na co mogę sobie pozwolić. Kobiety zwierzają się ze swoich najintymniejszych problemów, proszą o radę, często chcą zostać po zajęciach i jeszcze o coś zapytać. Interesuję się muzyką, czasem wymieniam się ze swoimi pacjentkami kasetami czy płytami i na tym koniec. Nie mogę sobie pozwolić na nic więcej, jeśli w domu zdarza mi się wieczorem pomyśleć o jakiejś kobiecie, a nie o jej problemie, z jakim do mnie przyszła, to jest to dla mnie ostrzegawczy sygnał. Kiedy terapeuta nie może się opanować, trzymać na wodzy swoich uczuć, to musi jak najszybciej iść do przełożonego i powiedzieć, że coś między nim a pacjentką iskrzy, trudno to zatrzymać i wtedy poprosić o zmianę grupy. Nieraz zdarza się, że sama pacjentka zakocha się w swoim terapeucie i nie daje mu spokoju, a on wcale się nią nie interesuje, wtedy też trzeba taką sytuację zgłosić przełożonym. Zdaniem terapeuty Henryka Webera, dojrzały terapeuta musi kierować się przede wszystkim rozsądkiem i panować nad swoimi uczuciami. Tak samo nie wolno mu manifestować złości czy niechęci do pacjenta, którego nie lubi i który go denerwuje.

Olga Nowakowska, kierownik Ośrodka Terapii Uzależnień od Alkoholu i Współuzależnień przy Wojewódzkim Specjalistycznym Zespole Opieki Neuropsychiatrycznej w Kielcach, która dowiedziała się o całej sprawie, jest nią bardzo zaskoczona. - Tego terapeutę bardzo cenię, nigdy nie zdarzały mu się takie historie - mówi. - Z tego, co udało mi się na szybko ustalić, to ten pan nie był terapeutą indywidualnym tej pacjentki, kilka razy była u niego na zajęciach. Od kiedy zrodził się między nimi związek nie jest już w jego grupie. Trudno też jednoznacznie powiedzieć, kiedy ktoś nie jest już w danej terapii, pięć minut po jej zakończeniu, czy potrzebny jest tydzień, a może miesiąc, żeby uznać, że dana kobieta nie jest już pacjentką danego terapeuty. To wszystko jest bardzo względne, między ludźmi dochodzi w najmniej oczekiwanych momentach do poruszenia ich uczuć.

Kierownik Nowakowska obiecuje, że dokładnie zbada i wyjaśni całą sprawę. - Łatwo jest kogoś skrzywdzić, a nie chciałabym tego robić - mówi. - Na razie nie wiem jak ocenić to, co się zdarzyło w naszej placówce.

Henryk Weber, terapeuta do spraw uzależnień z Ośrodka Terapii Uzależnień od Alkoholu z Kielc: - Bardzo często na terapię przychodzą atrakcyjne, eleganckie, zadbane kobiety. Nieraz myślę "fajna laska" albo "niezła sztuka" i to wszystko na co mogę sobie pozwolić.

Żona: - Moje małżeństwo skończyło się wiele lat temu, już dawno chciałam odejść od męża, ale założyłam sobie, że muszę w tym związku wytrzymać do momentu, kiedy córka skończy szkołę średnią. Nie udało mi się doczekać do tego momentu, rozstaliśmy się wcześniej.

Mąż: - Ten rozwód z przyczyny terapeuty to dla mnie szok. Mamy wspólny dom, prowadzimy razem nasz sklep, wychowujemy córkę i nagle mamy się rozstać dlatego, że moja żona spodobała się terapeucie. On musi ponieść konsekwencje, powinien stracić pracę, żeby nie miał żadnych dochodów, wtedy wyjdzie mu z głowy romansowanie.

Terapeuta: - Jeśli jednak ktoś uzna, że powinienem zostać ukarany to przyjmę taką karę, w pewnym sensie liczyłem się z konsekwencjami.

Krzysztof Gąsior, psychoterapeuta i dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Profilaktyki i Edukacji: - Związek intymny terapeuty z pacjentką jest niezgodny z kodeksem etycznym, w którym jest mowa o tym, że w trakcie terapii nie można wchodzić w seksualne związki z pacjentami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie