- Ulica rzeczywiście jest wąska i przy ustawionych na całej długości autach trzeba było jechać bardzo uważnie, ale z drugiej strony to dla nas jedyne miejsce do parkowania - tłumaczy mieszkaniec bloku przy ulicy Przelot 6.
Znak znienacka
Samochody w tym miejscu zostawiają właśnie kierowcy bloków przy ulicy Przelot numer 4 i 6 oraz Toporowskiego 5 i 11, czasem także mieszkańcy ulicy Wiosennej. - O ile bloki przy Toporowskiego 5 i Przelot 4 mają niewielkie własne podwórka i kilka garaży, gdzie można zaparkować, o tyle pozostałe bloki korzystały jedynie z miejsc parkingowych wzdłuż jezdni - tłumaczy mężczyzna.
Zauważa, że znaki zakazu ustawiono tylko na ulicy Przelot. - Ulica Wiosenna jest chyba nawet węższa, ale tam wciąż można parkować. Gdzie w tym logika? - dopytuje kielczanin.
Dzień po tym, jak pojawiły się znaki, miejsce zaczęła także patrolować Straż Miejska. Wielu kierowców, którzy nie zauważyli znaków zakazu i parkowali „na pamięć”, zastało na kołach blokady. - Nikt nas nie poinformował, że organizacja ruchu, od lat taka sama, nagle ulegnie zmianie. Straż skorzystała z nieuwagi kierowców - denerwują się okoliczni mieszkańcy.
Sąsiedzka „przysługa"
Jarosław Radkiewicz, dyrektor Biura Zarządzania Ruchem Drogowym w Kielcach tłumaczy, że znak został ustawiony na wniosek mieszkańców bloku przy ulicy Toporowskiego 5. - Ulica ma 3,5 metra szerokości, chodnik - 2 metry szerokości. W takich warunkach parkowanie równoległe żadną miarą nie może odbywać się w sposób właściwy. Aby tak było, sama jezdnia powinna mieć 5 metrów szerokości, może 4,5 metra - wyjaśnia dyrektor Radkiewicz i dodaje, że sytuacja była patowa. - Kierowaliśmy się chęcią pomocy mieszkańcom, którzy konieczność ustawienia znaku zakazu postoju argumentowali między innymi trudnościami w poruszaniu się po zastawionym chodniku. Z drugiej strony innym mieszkańcom znak przeszkadza, bo zabrakło miejsc parkingowych. Często zdarza się, że wprowadzenie rozwiązań zgodnych z przepisami ruchu wiąże się z ograniczeniami - podkreśla Jarosław Radkiewicz.
Dodaje, że rozwiązaniem zadowalającym obie strony byłoby poszerzenie jezdni. - W Miejskim Zarządzie Dróg nie ma na to środków finansowych. Co innego, gdyby mieszkańcy założyli inicjatywę lokalną, wykonali projekt inwestycji. Takie działania finansowane są z innej puli - tłumaczy dyrektor Biura Zarządzania Ruchem Drogowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?