MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Narkotyczne ziele z Czerwonego Klasztoru

Jarosław Panek
Ruiny Klasztoru Czerwonego do dziś bardziej wyglądają na fortyfikacje niż na siedzibę mnichów.
Ruiny Klasztoru Czerwonego do dziś bardziej wyglądają na fortyfikacje niż na siedzibę mnichów. D. Łukasik
Odwiedzając zamek w Niedzicy, warto przekroczyć granicę polsko - słowacką, aby zobaczyć Klasztor Czerwony.

Jeśli ktoś wybiera się obejrzeć zamek w Niedzicy, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby nadłożył jeszcze kilkadziesiąt kilometrów i po stronie słowackiej zobaczył słynny kompleks sakralny Czerwony Klasztor. Przy okazji można się zaopatrzyć na granicy w tanie alkohole.

Do Klasztoru Czerwonego dostaniemy się albo autem, przekraczając niewielkie przejście graniczne w Łysej nad Dunajcem, albo rowerem lub pieszo, przechodząc kilkanaście kilometrów dalej granicę na niewielkim mostku, na którym nie ma żadnego posterunku. Przejazd autem ma jednak tę zaletę, że tuż za posterunkiem straży granicznej, znajduje się kilka sklepików z bardzo tanim alkoholem i słynnym słowackim miodem. Niestety są one czynne zwykle w porywach do godziny 19 - tej, niekiedy do dwudziestej, o ile grupa autokarowa tak się umówi z danym właścicielem punktu handlowego.

Narkotyczne ziele

Tuż po udanych zakupach, warto udać się na zwiedzanie niezwykłego miejsca, jakim jest Klasztor Czerwony, który bardziej przypomina twierdzę okoloną murem, niż zabudowania mnichów. To niezwykle sędziwa budowla. Jej początki sięgają XIV wieku. Początkowo był to klasztor kartuzki. Zaczęli go budować mnisi, którzy otrzymali na własność miejscowość Lechnica w Pieninach. Nazwa Czerwony Klasztor pochodzi od czerwonego pokrycia dachu, zastosowanego według projektu pierwszego przeora klasztoru - ojca Jana.

Kartuzi należeli do najbardziej rygorystycznych zakonów o ascetycznym sposobie życia. Poświęcali się przede wszystkim przepisywaniu ksiąg, a stopniowo zyskiwali od węgierskich i polskich władców różne przywileje. W pierwszej połowie XVI wieku kartuzkie klasztory na Spiszu zaczęły jednak podupadać. Klasztor Czerwony padł ofiarą zniszczeń żołnierzy z pobliskiego zamku w Nidzicy w roku 1545. Drugi etap świetności tego miejsca przypadł dopiero na wiek XVIII, kiedy to w latach 1711 do 1782 mieszkali tu Kameduli.

Otrzymali oni Czerwony Klasztor jako dar nitrańskiego biskupa Władysława Matiaszowskiego. Kameduli, podobnie jak Kartuzi, wiedli pustelniczy tryb życia. Poświęcali się pracy na roli, pszczelarstwu, leczeniu chorych i zbieraniu ziół leczniczych. Od roku 1754 prowadzili tutaj aptekę. Dziś można zwiedzać te zrekonstruowane pomieszczenia, a na terenie ogrodu nadal hodowane są zioła, używane kiedyś przez tutejszych aptekarzy. Niektóre z nich mają mocne właściwości narkotyczne, ale obecnie stanowią jedynie atrakcję turystyczną.

Najstarsza słowacka Biblia

Niestety w 1782 roku zakon Kamedułów został zniesiony decyzją cesarza Franciszka Józefa, który uznał go za bezużyteczny. Ostateczny upadek nastąpił w roku 1907, kiedy to większość zabudowań zniszczył pożar. Dziś mieści się tu muzeum, zielona szkoła i siedziba dyrekcji słowackiego Pienińskiego Parku Narodowego Niewątpliwą atrakcją tego miejsca jest kościół katolicki pod wezwaniem Św. Antoniego z połowy XIV wieku. Zachwyca zwłaszcza bogato zdobione sklepienie. W muzeum zobaczymy także unikatowy egzemplarz słowackiego przekładu Biblii z XVIII wieku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie