Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcą chlewni w Świętej Katarzynie

Agnieszka BIAŁEK - MADETKO [email protected]
Właściciel działki, która sąsiaduje z przyszłą chlewnią pokazuje jak blisko będzie miał uciążliwego sąsiada.
Właściciel działki, która sąsiaduje z przyszłą chlewnią pokazuje jak blisko będzie miał uciążliwego sąsiada. Dawid Łukasik
Sąsiedzi zamierzają protestować przeciwko inwestycji w Świętej Katarzynie

W słynącej z typowo turystycznej działalności Świętej Katarzynie prywatny inwestor chce wybudować chlewnie na 200 świń.

Między domkami jednorodzinnymi, gospodarstwami agroturystycznymi i lasem prywatny inwestor chce wybudować chlewnię dla 200 tuczników. W tej chwili toczy się postępowanie ustalenia warunków zabudowy. Sąsiedzi, którzy są zbulwersowani pomysłem inwestora, zamierzają walczyć o świeże powietrze i turystów, z których żyją.

- Święta Katarzyna to nie jest teren do hodowli świń. To otulina parku narodowego, tutaj odwiedzają nas turyści, z których żyjemy, nikt latem nie będzie chciał tu przyjechać, ponieważ zapach będzie odstraszał wszystkich - mówią. Dodają, że władze zarówno gminne jak i powiatowe powinny walczyć o to, co mają najcenniejszego - czyste powietrze i mikroklimat, który ściąga do Świętej Katarzyny tysiące turystów rocznie.

Obok inwestycji są gospodarstwa agroturystyczne, pensjonaty i planowane są nowe domki. - Mam wydane warunki zabudowy na budowę domku, moja inwestycja miałaby być zaledwie 30 metrów od chlewni - mówi młody mężczyzna - Nikt wcześniej nie mówił, że będę musiał mieszkać obok chlewni.

WYKORZYSTAŁ PRZEPISY

Tymczasem okazuje się, że prywatny inwestor balansuje na granicy przepisów. - Problem w tym, że nie ma miejscowego planu zagospodarowania, a temu panu kilka lat temu burmistrz Bodzentyna wydał warunki zabudowy na hodowlę koni do celów rekreacyjnych. Jeden budynek już wybudował i zamiast koni hoduje w nim świnie. Te kilka sztuk spowodowało, że w wakacje turyści z Warszawy po dwóch dniach wyjechali. Teraz stara się o drugi, dużo większy. To co będzie, jak tych świń będzie 200 sztuk - pyta Dariusz Skiba, radny powiatowy, który założył Stowarzyszenie Przyjaciół Świętej Katarzyny i Doliny Wilkowskiej "Łysica Sabat".

Radny, który został poproszony przez mieszkańców do reprezentowania ich, zebrał podpisy od wszystkich sąsiadów. Ma pomysł, jak wybrnąć z tej sytuacji. - Uchwałą rady gminy można spowodować, że na takim terenie jak Święta Katarzyna powinien być zakaz budowy przemysłowej i wtedy burmistrz nie musi się martwić o przepisy - mówi radny Skiba.

BĘDZIE PRZECIWNY DO KOŃCA

Zdrowy rozsądek zachowuje w tej sprawie Burmistrz Miasta i Gminy Bodzentyn Marek Krak, który był i jest przeciwny tej inwestycji. Zarzuca inwestorowi wykorzystanie przepisów ministerialnych. - Już na początku postąpili nie fair, bo kilka lat temu wystąpili do naszego urzędu z prośbą, że chcą prowadzić gospodarstwo agroturystyczne z hodowlą koni i hipoterapią. Właścicielka kupiła konie i wybudowała budynek na 30 koni - mówi burmistrz.

- Teraz okazuje się, że przepisy Ministra Rolnictwa pozwalają na to, by w istniejących budynkach gospodarczych można zastosować tak zwane "Przeliczniki": jeden koń może zastąpić sześć świń. Inwestor wykorzystał te przepisy. Wystąpił o zgodę na konie, a kiedy ją otrzymał, konie zamienił na świnie. Gdyby wcześniej mówił prawdę, zgody by nigdy ode mnie nie otrzymał.

Teraz, starając się o drugi duży budynek, burmistrz jest zobowiązany przepisami, by wydać zgodę na budowę. - Przepisy mówią, że jeżeli na jednej działce jest już chlewnia to nie ma podstaw, żeby nie wydać pozwolenia na drugą. Pytanie jest, jakim sposobem chlewnia powstała. Dlatego ze względu na działania ekologiczne, mieszkańców i protesty powołam się na zasadę społeczeństwa obywatelskiego i nie wyrażę zgody na kolejny budynek. Wiem, że konsekwencją będzie sprawa sądowa, ale dobro mieszkańców jest najważniejsze - mówi stanowczo.

- Skoro nie ma planu miejscowego, to każdy może budować co chce - mówi właściciel chlewni. - Zgodnie z prawem mogę wybudować chlewnię i tyle. Taką decyzje może wydać burmistrz. Jak ktoś sobie chce wybudować dom, niech buduje. Nie będą mi sąsiedzi planów zmieniać.
Burmistrz jak i mieszkańcy liczyli, że dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego będzie mocnym przeciwnikiem inwestycji. Nie doczekali się pomocy, bo ….

…PARK CHRONI PRAWO

Chlewnia znajduje się u podnóża Łysicy i graniczy z parkiem narodowym. - Dyrektor parku nie ma możliwości prawnych zatrzymania inwestycji, tylko burmistrz, a czy inwestycja oddziałuje na środowisko, tym zajmuje się Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska - wyjaśnia kwestie odpowiedzialności Wojciech Świątkowski, dyrektor Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Więc kto chroni las?

- Panuje jakieś błędne wyobrażenie, że przyrodę parku chroni dyrektor parku, to nie prawda, bo las chroni prawo. Dyrektor parku nie ma prawa wypowiadać tutaj swojego zdania, bo zabrania mi tego prawo.

Mieszkańcy są zadowoleni z decyzji swojego burmistrza i zamierzają go wspierać w ewentualnych sprawach sądowych z inwestorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie