* Nie rozpieszcza pani fanów seriali, bo rzadko pani w nich gra. Co zdecydowało, że przyjęła pani rolę w "Piątku"?
- Scenariusz i koncepcja tej roli. Tyle że kiedy przyszłam po raz pierwszy na plan, okazało się, że cały mój wątek został zmieniony. Byłam bardzo zaskoczona tym, że ktoś wyciął z mojej roli wszystko, co mi się w niej podobało. Historia Grażyny, którą gram w "Piątku", jest zupełnie inna niż ta, jaka zapisana była w scenariuszu. Nie wiem, co z tego wyjdzie. Nie wiem, jaka będzie ta moja rola, która została "rozstrojona" tuż przed startem...
* Ma pani opinię aktorki, która nawet z nijakiej roli potrafi zrobić prawdziwą kreację!
- Obawiam się, że nie jestem cudotwórcą (śmiech). To, co pan mówi, jest bardzo miłe, ale jednocześnie potęguje mój niepokój.
* Kim jest Grażyna z "Piątku"?
- Psychoterapeutką, która właśnie się rozwiodła i próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Dostaje drugą szansę, spotyka mężczyznę swojego życia. Tyle mogę o niej teraz powiedzieć. Dla mnie Grażyna jest jeszcze znakiem zapytania.
* Podobno prywatnie też bywa pani terapeutką. Czy rzeczywiście znajomi zwracają się do pani ze swoimi problemami?
- Mam zbyt mało czasu na spotkania ze znajomymi i bardzo nad tym ubolewam. Ale wiem, że jestem dobrym materiałem na bycie "konfesjonałem". Mam tę zaletę, że potrafię zachować w tajemnicy wszystko, co słyszę od ludzi, którzy zwierzają mi się ze swoich trosk czy problemów. Można mi powierzyć każdy sekret.
* Pani córki pewnie często z tego korzystają?
- Przede wszystkim one! Jestem dla moich dziewczynek najlepszą osobą do pogadania. Zwierzają mi się ze swoich wielkich problemów, ale proszę nie pytać, jakie to problemy, bo - jak powiedziałam - nie zdradzam tego, co słyszę od innych (śmiech).
* Gdy patrzy pani dziś na swoje córki, obserwuje, jak się zachowują, dostrzega w nich pani siebie sprzed lat?
- Tak. Wydaje mi się jednak, że mnie było trochę lepiej niż im. Byłam bardziej wolna, miałam więcej luzu. Ciągle się o nie boję.
* Nie ma nic dziwnego w tym, że drży pani o córki.
- Drżę o ich bezpieczeństwo. Bez przerwy mam przed oczami te niebezpieczne sytuacje, którymi naszpikowane są codziennie telewizyjne wiadomości i programy typu "997".
* Jaką pani jest mamą?
- Dochodzącą, niestety, w miarę tolerancyjną, no i kochającą! To jest najważniejsze!
* Jak pani sobie wyobraża przyszłość swoich córek?
- Nie wiem, w jakim kierunku pójdą. Wolałabym, żeby nie pchały się w stronę aktorstwa, ale jeżeli będą chciały, jeżeli będą miały talent w tym kierunku, to cóż... - na pewno nie stanę im na drodze. To jest ich życie i ich wybory. W każdym razie nie marzę o tym, żeby koniecznie były prawniczkami czy lekarkami. Same wybiorą dla siebie to, co najbardziej się im spodoba.
* Wróćmy do serialu "Piątek". Zdjęcia do niego są kręcone w wielkim centrum handlowym. Czy prywatnie lubi pani odwiedzać takie miejsca?
- Dla mnie centrum handlowe to wymysł szatana, prawdziwy koszmar. Pamiętam taką sytuację - musiałam jechać do jednej z galerii handlowych, zaparkowałam samochód i weszłam. Po kilku minutach przeżyłam traumę i poczułam się jak uwięziona w klatce. Nie wiedziałam, jak wyjść z tego molocha, którędy dojść na parking. Zresztą, zapomniałam, czy zaparkowałam na poziomie "parasolki" czy "pieska". Koszmar - oto, co kojarzy mi się z centrami handlowymi.
* Dziś jest tu pusto i cicho...
- I to jest urocze! Nie wiedziałam, że przed południem w dzień powszedni w centrum handlowym jest tak mało ludzi. Cieszę się z tego, bo w przerwie między kolejnymi ujęciami mogę załatwić tu zakupy, na które normalnie nigdy nie mam czasu.
* Centrum handlowe to symbol wielkiego miasta. Zgadza się pani z tą tezą?
- Jestem osobą, która nie chadza po sklepach częściej niż raz w roku, kiedy mam po prostu nóż na gardle, bo muszę sobie kupić buty czy sukienkę. Żyję z dala od "wielkiego miasta", ale zgadzam się z tym, że centra handlowe są jego symbolem.
* Jakie są, według pani, plusy i minusy mieszkania w wielkim mieście?
- Nie wiem, bo mieszkam na obrzeżach Warszawy, więc od czasu do czasu udaje mi się zawiesić oko na czymś zielonym (śmiech). Nie zasypiam z bólem głowy i tramwaje nie jeżdżą mi w nocy po głowie. Jestem wiejską dziewczyną i na wsi są moje korzenie. Tam odpoczywam i nabieram sił. Wśród drzew i krzewów. Bardzo sobie chwalę mieszkanie z dala od miejskiego zgiełku. Cieszę się, że udało mi się znaleźć dla siebie miejsce z dala od hałasu, od pędu i od spalin, czyli od tego wszystkiego, co składa się na... miasto.
* Zbliżają się wakacje. Zaplanowała już pani, jak je spędzi?
- Będę miała całe dwa tygodnie wolnego, więc na pewno wyjadę z rodziną gdzieś, gdzie mnie nikt nie znajdzie (śmiech). Nie powiem, dokąd.
* Pewnie na Kaszuby, skąd pani pochodzi?
- To tylko dwa tygodnie, więc nie możemy sobie pozwolić na dalekie wyprawy. Naprawdę nie ma znaczenia, dokąd się wybierzemy. Ważne jest, żebyśmy - ja, moje córki i mąż - pobyli z sobą. Czy będzie padał deszcz, czy będzie świeciło słońce, na pewno się sobą nacieszymy. Okoliczności przyrody i szerokość geograficzna nie są ważne.
* Dziękuję za rozmowę.
Danuta Stenka
Swoją pierwszą rolę filmową - Zochę w "Crimen" - zagrała, mając 27 lat, kolejną w "Rozmowach o miłości" - dwa lata później. Polskie kino tak naprawdę upomniało się o nią dopiero wtedy, gdy skończyła trzydziestkę. Dziś należy do najchętniej obsadzanych w naszym filmie i teatrze aktorek. Krytycy chwalą każdą jej kreację, a widzowie uwielbiają za naturalność. Do jej najważniejszych ról należą - Maria w "Bożej podszewce", Marta w "Zaginionej", George Sand w "Pragnieniu miłości", Pomponia w "Quo vadis?" i Krystyna w "Ekstradycji". Wkrótce zobaczymy ją w nowym serialu - "Piątek".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?