Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie ma jak... pierożki u mamy

Andrzej NOWAK
Zbigniew Pacelt może pochwalić się jedną z najliczniejszych kolekcji olimpijskich odznak.
Zbigniew Pacelt może pochwalić się jedną z najliczniejszych kolekcji olimpijskich odznak. Andrzej Nowak
Ostatnio rzadko rodzina spotyka się w komplecie. Z żoną Barbarą i córką Justyną.
Ostatnio rzadko rodzina spotyka się w komplecie. Z żoną Barbarą i córką Justyną. Andrzej Nowak

Ostatnio rzadko rodzina spotyka się w komplecie. Z żoną Barbarą i córką Justyną.
(fot. Andrzej Nowak)

Start w wyborach potraktował jak misję olimpijską. To, że znalazł się aż na 24 miejscu listy, jeszcze bardziej go zdopingowało. Jako sportowiec wiedział, że liczy się walka do samego końca, a z odległej pozycji niekiedy łatwiej jest atakować i wygrywać.

Szybkie i obfite kolacje to specjalność Zbigniewa Pacelta.
Szybkie i obfite kolacje to specjalność Zbigniewa Pacelta. Andrzej Nowak

Szybkie i obfite kolacje to specjalność Zbigniewa Pacelta.
(fot. Andrzej Nowak)

Żona przygotowywała go na porażkę

Niewiele jest takich momentów, gdy w mieszkaniu Zbigniewa Pacelta, na warszawskim Ursynowie, spotyka się cała rodzina. Córka Justyna od dwóch lat studiuje turystykę w Hiszpanii, więc w domu jest tylko gościem. To właśnie ona cały czas była przekonana, że tata zostanie wybrany. - Zaskoczyła mnie decyzja taty, ale wierzyłam w niego - mówi. - Gdy szliśmy razem ulicami Ostrowca, wiele osób go rozpoznawało, zatrzymywało. Tak zresztą było w całym województwie świętokrzyskim. Zauważyłam, że jako sportowiec jest dla ludzi bardziej wiarygodny niż politycy.

Żona Barbara przyzwyczaiła się już do tego, że mąż jest osobą publiczną. Przez wiele lat był przecież czynnym sportowcem. Gdy pracował w Urzędzie Kultury Fizycznej czy Polskiej Konfederacji Sportu, towarzyszyła mu w spotkaniach, rozmowach z różnymi osobami. Jednak do jego decyzji o starcie do parlamentu podeszła z dużą rezerwą. - Mówiłam mu, by jeszcze raz to przemyślał, zastanowił się - opowiada pani Barbara. - Według mnie 24 miejsce na liście było trochę za dalekie, by wygrać. Obawiałam się, że jeśli mężowi się nie uda, to będzie to dla niego duże rozczarowanie.

- Rzeczywiście, żona przygotowywała mnie na ewentualną przegraną - przyznaje Zbigniew Pacelt. - Tłumaczyła, że świat się na tym nie skończy. Początkowo sam nie widziałem wielkich szans. Przecież nie byłem znów tak znanym człowiekiem, nie działałem w polityce.

Z poparciem mistrzów świata

Do parlamentu wystartował z listy Platformy Obywatelskiej, ale jej członkiem został dopiero tydzień po wyborach. Do kandydowania namówili go koledzy, wybrał Platformę, bo program tej partii jest mu najbliższy. Początkowo trochę się zdziwił, że umieszczony został na tak odległej pozycji, ale przyjął tę decyzję z pokorą. - To nie jest tak, że nie miałem wyboru - wyjaśnia. - Mogłem przecież powiedzieć "dziękuję". Stało się to dla mnie wyzwaniem, zmobilizowało, by jeszcze więcej energii włożyć w kampanię.

Wraz ze sztabem zrobił wszystko, by promować się i pokazywać wszędzie, gdzie jest to możliwie. Swój wizerunek budował na sporcie, bo przecież od czterdziestu lat tym się właśnie zajmuje. Ze swojego zaangażowania w tej dziedzinie jest doskonale znany zarówno wśród szkoleniowców, jak i sportowców. Dlatego nie miał najmniejszych trudności, by w kampanii do parlamentu poparły go znane osobistości ze świata sportu. Z prezes Polskiego Związku Lekkoatletyki Ireną Szewińską od dawna współpracuje mu się bardzo dobrze. Zresztą ich znajomość sięga odleglejszych czasów. W 1968 roku razem uczestniczyli w igrzyskach olimpijskich. - Szewińska z sukcesami, ja w myśl idei "nie jest ważne miejsce, ważny jest udział" - dodaje Zbigniew Pacelt. - Teraz poświęciła czas, by być ze mną na spotkaniach z wyborcami w Ostrowcu, Skarżysku, Bałtowie, Ćmielowie.

W kampanii wsparli go również Arkadiusz Skrzypaszek i Zygmunt Smalcerz. Z Otylią Jędrzejczak zdjęcie do wyborczej ulotki zrobił podczas mistrzostw świata. Zgodziła się bez najmniejszego oporu. Do Adama Małysza dotarł poprzez trenera Apoloniusza Tajnera. Dzięki zdjęciom ze sławami sportu wyborcze wizytówki Zbigniewa Pacelta zasadniczo różniły się od ulotek innych kandydatów.

Nieraz podczas spotkań z wyborcami zaskoczony był, że ludzie pamiętają także jego sportowe osiągnięcia. Tak zdarzyło się w Wąchocku, gdy jeden z uczestników wyborczego festynu podszedł do Zbigniewa Pacelta i powiedział, że doskonale pamięta jego wyniki. - Na mistrzostwach Polski w 1970 roku był pan najlepszy w każdej konkurencji, wygrywał cztery albo pięć razy - wyliczał mężczyzna. - A na 200 metrów kraulem popłynął pan w czasie 1 minuta 56,8 sekundy.

Zapracowany

Kampania prowadzona była wszechstronnie i bardzo sprawnie, chociaż Zbigniew Pacelt w tym samym czasie musiał realizować, jak sam mówi, ważne życiowe sprawy. Jako szef misji olimpijskiej Turyn 2006 miał na głowie wszystkie sprawy organizacyjne, między innymi cotygodniowe konferencje trenerów, spotkania w Polskim Komitecie Olimpijskim. Jesienią ubiegłego roku przyjął funkcję przewodniczącego komitetu organizacyjnego Mistrzostw Świata w Pięcioboju Nowoczesnym w Warszawie, które odbywały się właśnie podczas trwania kampanii. - Nie chciałem być jedynie figurantem, prezesem honorowym - twierdzi Zbigniew Pacelt. - Starałem się więc niczego nie zawalić. Organizacyjnie wynik tych mistrzostw był pozytywny, niedosyt pozostał z osiągnięć sportowych.

W lipcu dostał wypowiedzenie w pracy. Do tej pory był wiceprezesem Polskiej Konfederacji Sportu, która została zlikwidowana po wejściu ustawy o sporcie kwalifikowanym. Na jej miejsce powołano Ministerstwo Sportu. - Nastąpiła jedynie zmiana szyldu, a potrzebna jest gruntowna reforma sportu. Nie pojawiły się żadne dodatkowe pieniądze, organizacyjnie jest jeszcze gorzej niż było - komentuje Zbigniew Pacelt.

Kolekcjoner olimpijskich odznak

Wolny czas lubi spędzać na sportowo. Oczywiście dawniej na pierwszym miejscu stawiał pływanie, teraz preferuje głównie narty i jazdę na rowerze. Wtedy naprawdę się relaksuje i odpoczywa psychicznie. Dopiero gdy pogoda nie sprzyja uprawianiu tych sportów, idzie na basen i do sauny.

Kiedy siada przed telewizorem, lubi oglądać filmy akcji, dynamiczne, szczególnie te, w których gra Bruce Willis. Nie znosi natomiast tkliwych, sentymentalnych filmów o miłości. To samo dotyczy książek, żadnych romansów, tylko książki przygodowe, z wątkiem kryminalnym. Jednak, jak przyznaje, w dobie komputerów i Internetu ma coraz mniej czasu na lekturę.

Jego hobby związane jest ze sportem. Od lat kolekcjonuje odznaki sportowe, klubowe, związkowe. Posiada jedną z najbardziej licznych kolekcji odznak olimpijskich. Kilka razy prezentował już swoje zbiory, między innymi w 2004 roku w Atenach, w Pałacu Olimpijskim, gdzie na trzydziestym piętrze miał swoją gablotę.

Odznaki zaczął zbierać w połowie lat osiemdziesiątych. Zainteresowanie takimi właśnie zbiorami zaszczepił w nim Jerzy Machaj, wicedyrektor Centralnego Ośrodka Sportu. - Za jeden bardzo rzadki znaczek nieistniejącej już dzisiaj sekcji motorowej Legii otrzymałem od niego sto innych - opowiada Zbigniew Pacelt o początkach kolekcji. - Dzisiaj mam około 1500-1800 odznak.

Na pierożki do mamy

Chociaż mieszka w Warszawie, do parlamentu startował z Ostrowca Świętokrzyskiego, bo to jego rodzinne miasto. Tutaj zaczynał sportową karierę, a teraz, po wielu latach dzięki jego staraniom powstała w Ostrowcu nowoczesna, na skalę europejską pływalnia i zmodernizowany został stadion piłkarski - Padło kiedyś pytanie: "To co, bez Pacelta nie byłoby basenu?" - pamięta. - Owszem, byłby, ale taki sam, jak w pobliskim Ożarowie, Połańcu. Przekonałem decydentów w Warszawie, by dali pieniądze do Ostrowca i powstał basen, który jest kilka klas do przodu. Zanim inne miasta takich się dorobią, minie kilkanaście czy kilkadziesiąt lat.

Obecnie Zbigniew Pacelt zaangażował się w budowę hali widowiskowo-sportowej w Kielcach - mieście, z którego pochodzi jego żona. O podobnej myśli też w Ostrowcu, o lokalizacji zadecyduje ostatecznie samorząd. To, że mieszka w Warszawie, nie będzie żadną przeszkodą, by często przebywać w Ostrowcu, zwłaszcza że ma tutaj mamę. - Przygotowywane przez nią pierożki i barszcz z uszkami są moimi ulubionymi daniami - wyjawia Zbigniew Pacelt.

Co do innych upodobań kulinarnych, nie jest specjalnie wybredny. Lubi ryby i kiełbasę kupioną w Ostrowcu. Czasem przygotowuje kolację, idzie mu to szybko i sprawnie. - Są dość obfite, co nie zawsze jest najlepsze dla zdrowia - przyznaje.

Liczy się skuteczność

Do końca nie wiedział, czy dostanie się do Sejmu. Stanisława Szreka wyprzedził zaledwie o 223 głosy. Tuż przed wtorkową naradą z trenerami zimowych dyscyplin, dotyczącą igrzysk w Turynie otrzymał informację, że został posłem. - Kończąc swoje 15-minutowe otwarcie powiedziałem, że czasem nieważne jest miejsce, z którego się startuje, ważna jest skuteczność - opowiada. - Nawet z 24 miejsca można wskoczyć na podium. Nie musiałem nic więcej dodawać, wszyscy trenerzy od razu zrozumieli, że wyszedłem z kampanii zwycięsko.

Mama o synu:

- Cieszę się, że syn został posłem. Przeżywałam te dni podczas wyborów. Wprawdzie nie denerwowałam się, ale udzielały mi się emocje. Trudno było inaczej. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że obok wyborów przechodziłam obojętnie.

Zbigniew Pacelt

Pochodzi z Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie do dziś mieszka jego mama. Ma 54 lata, ukończył Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie. Trzykrotnie startował na igrzyskach olimpijskich jako zawodnik w pływaniu i pięcioboju nowoczesnym. Dwukrotny drużynowy mistrz świata w pięcioboju, członek Polskiego Komitetu Olimpijskiego i Polskiego Związku Pięcioboju Nowoczesnego. W różnych rolach, jako sportowiec, trener, szef misji, brał udział w jedenastu igrzyskach olimpijskich. Do chwili rozwiązania Polskiej Konfederacji Sportu był jej wiceprezesem. Żona, Barbara, pochodzi z Kielc, wykłada anatomię na Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie. Córka, Justyna, studiuje na drugim roku turystykę w Alicante w Hiszpanii.

Za tydzień

W czwartek, 10 listopada, w kolejnym "Relaksie" "Echa Dnia", w cyklu "Przedstawiamy naszych parlamentarzystów" wszystko o życiu prywatnym i pracy Krzysztofa Grzegorka - posła Platformy Obywatelskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie