Nie odwołali zarządu i rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej Wichrowe Wzgórze

Krzysztof Machocki, przewodniczący walnego zebrania członków spółdzielni :

Krzysztof Machocki, przewodniczący walnego zebrania członków spółdzielni :

- Po odczytaniu zapisów statutu nie ma wątpliwości, że na walnym nie można dołączyć projektów nowych uchwał. Można tylko je skreślić lub zmienić porządek obrad.

Przypomnijmy, że na początku tego roku lokatorzy bloków przy ulicy Jana Nowaka-Jeziorańskiego 131 i 137 dostali podwyżkę czynszu średnio o 60 - 70 zł. Ma ona pokryć koszty remontu, na który spółdzielnia udzieliła lokatorom pożyczki. Spłata ma trwać 3 lata a ci, którzy spłacą 70 procent mogą otrzymać umorzenie reszty. Lokatorzy nie godzą się na takie rozwiązanie, bo na fundusz remontowy płacili po ponad 20 lat i w tym czasie w ich blokach nic nie było robione. Ich domy wyremontowano dopiero po zmianie ustawy nakazującej rozliczanie każdego bloku osobno.

ŻĄDAJĄ ROZLICZEŃ

- Fundusze wyzerowano, ale wcześniej za nasze pieniądze remontowano inne bloki. Żądamy rozliczenia każdego mieszkania, ile pieniędzy zebrano na fundusz i na co je wydano - mówili a ponieważ w ciągu pół roku zabiegów nie otrzymali takowego rozliczenia od zarządu identycznie brzmiący wniosek złożyli na walnym zebraniu, które odbyło się wczoraj.

Przewodnicząca rady nadzorczej nie kryla zdziwienia, że sala wypełniła się tak szczelnie. - Nidy w historii spółdzielni na walne nie przyszło tyle osób - stwierdziła Amelia Osowińska, która dzień wcześniej spotkała się z lokatorami dwóch zbuntowanych bloków.

Szybko okazało się, że na swój wniosek mieszkańcy nie dostaną odpowiedzi, bo jak odczytała prawniczka zgodnie ze statutem wnioski dotyczące uchwał walnego można składać na 15 dni przed nim lub w I części zebrania, która to część odbyła się dzień wcześniej.

- W Spółdzielni Wichrowe Wzgórze walne podzielone jest na trzy etapy, bo tylu jest członków - wyjaśniała przewodnicząca Rady Nadzorczej.

Lokatorzy szybko zgłosili drugi wniosek o dowołanie Rady Nadzorczej i Zarządu Spółdzielni, ale i on z identycznych jak poprzedni powodów nie został przyjęty. Dwa razy liczono głosy uchwalające porządek obrad (47 za, 34 przeciw). - Nie mamy tutaj co siedzieć - stwierdzili ci, którzy nie posiadali mandatów i opuścili salę. Za drzwiami rozgorzała dyskusja, padały zarzuty pod adresem prezes spółdzielni i prawniczki, która zdaniem lokatorów reprezentuje tylko stronę władz a nie lokatorów. - Dlaczego na piśmie zawiadamiającym o walnym zebraniu nie było adnotacji, że projekty uchwał należy składać 15 dni przed datą zebrania? Nawet sąd informuje, że stronom służy odwołanie w takim a takim terminie - mówili rozgoryczeni ludzie.- Dlaczego nic nie wiedzieliśmy, że pierwszy etap walnego już się odbył?
Sami przyznawali, że do tej pory nie interesował ich statut. Teraz gorączkowo wertowali go szukając odpowiedzi na pytanie, jakie procedury obowiązują przy odwoływaniu Rady Nadzorczej i zarządu, ale szczegółów nie znaleźli.

- Jeśli nie dostaną absolutorium, a wniosek poprzemy uzasadnieniem będziemy mogli odwołać poszczególnych członków zarządu - mówili. Jednak nie było pewności czy można to zrobić "z marszu". Wiadomo było natomiast, że potrzeba mieć 2/3 głosów obecnych na sali delegatów by uchwała była ważna.

KOLEJNE WALNE POTRZEBNE

Jeśli się to nie uda trzeba zwołać kolejne walne zebranie, ale to z powodów organizacyjnych chociażby konieczności zawiadomienia wszystkich lokatorów będzie trudne. - Mimo to nie zostawimy tej sprawy, wprowadzono nas w błąd zapewniając, że na walnym będziemy mogli wyłożyć swoje racje, ale to była gra na zwłokę - stwierdzili z goryczą.

O wyniku głosowania nad absolutorium dla zarządu poinformujemy. Gdy oddawano gazetę do druku, walne zebranie trwało.