Bogumił Bujak, prezes Zrzeszenia Sportu i Rehabilitacji "Start" mówi, że ma ograniczone możliwości, ale w końcu przejawia dobrą wolę i mówi, że skoro łucznicy nie mają za co jechać, to przeznaczy swoją nagrodę, jaką ma dostać od prezydenta miasta na początku marca i pomoże łucznikom.
Z zawodnikami: Januszem Kowalczykiem, Mirosławem Niedbalskim, Krzysztofem Gradem i Henrykiem Kisielem spotykamy się na Słowiku w klubie sportowym Stella, gdzie od lat trenują. - W naszej sytuacji życiowej sport jest dla nas bardzo ważny - podkreśla Janusz Kowalczyk, zdobywca złotego medalu na Mistrzostwach Polski. - Oddaliśmy łucznictwu całe nasze życie, a teraz podcina się nam skrzydła. - Musieliśmy pokonać wiele naszych ograniczeń, każdy z nas został przecież doświadczony przez los, a mimo tego mamy siłę do polepszania umiejętności i rywalizacji. Jak opowiadają Mirosław Niedbalski stracił nogę w pracy, Janusz Kowalczyk po operacji kręgosłupa przestał chodzić, Henryk Kisiel wylądował na wózku jak spadł z rusztowania, a Krzysztof Grad po porodzie kleszczowym ma niepełnosprawność od urodzenia.
Mężczyźni wspominają, że warunki do trenowania pogorszyły się jakiś czas temu. - Najpierw straciliśmy trenera, teraz Ryszard Olejnik przychodzi do nas społecznie, chociaż napisaliśmy pismo do prezesa o jego zatrudnienie, potem zabrano nam dofinansowanie na benzynę, musimy dojeżdżać trzy razy w tygodniu na treningi, nie mamy też za co kupować sprzętu, nie jeździmy na żadne obozy, a teraz nie ma za co pojechać na mistrzostwa - skarżą się zrozpaczeni. - Prezes w końcu zgodził się, żebyśmy jechali jednym samochodem, a jak się mamy w nim zmieścić z dwoma wózkami, walizkami, łukami. Janusz Kowalczyk dopowiada, że dostają od marszałka, prezydenta dyplomy, gratulacje, podziękowania za szczególne osiągnięcia w sporcie, tylko nikt nie chce im pomóc. Ubolewają, że w innych miastach, w Warszawie, Gorzowie, Lublinie tacy zawodnicy jak oni dostają stypendia od Urzędu Miasta, a o nich wszyscy zapomnieli.
Brakuje pieniędzy
Na trening przyjechał prawie trzydzieści kilometrów trener Ryszard Olejnik i mówi, że z tą sekcją naprawdę źle się dzieje, a szkoda zmarnować dorobku zawodników. - Pomagam im jak mogę, ale wszystko powinno wyglądać bardziej profesjonalnie - uważa.
Bogumił Bujak w odpowiedzi na zarzuty łuczników wyjaśnia, że on sam niewiele może, bo dysponuje ograniczonymi środkami, obecnie na tę sekcję posiada jedynie 740 złotych. Tłumaczy, że dopiero 15 marca minister sportu i turystyki podejmie decyzję o przyznaniu stowarzyszeniu środków. - Jak już będzie wiadomo ile otrzymamy pieniędzy, wtedy zrobimy zebranie i zastanowimy się, którą sekcję utrzymać, a którą należałby zlikwidować, bo na wszystkie nie starczy funduszy - mówi. - Chciałbym pomóc tym zawodnikom i w styczniu wystosowałem pismo do przewodniczącego rady miasta pana Tomasza Boguckiego z prośbą o przyznanie tym czterem zawodnikom stypendiów w wysokości choćby 200 zł, ale na razie nie uzyskałem odpowiedzi w tej sprawie. Wierzę, że będzie ona przychylna. Wiem, że ci panowie mają niewielkie świadczenia, Henryk Kisiel ma tylko 157 złotych renty.
Na koniec rozmowy prezes Bujak składa jednak miłą deklarację. - Skoro zawodnicy mieliby przez brak kilkuset złotych nie jechać na Mistrzostwa, to ich wesprę - deklaruje. - Niech jadą i zdobywają medale.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?