Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepewny los targowiska i kupców

Paweł WIĘCEK
Od 2005 roku sanepid wzywa Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych w Kielcach, zarządzające bazarem przy ulicy Seminaryjskiej, do poprawy warunków sanitarnych w stoiskach z mięsem. Spółka nie może tego zrobić, bo nie wiadomo, do kiedy będzie gospodarzem terenu.

Starostwo Powiatowe w Kielcach o jeden miesiąc, czyli do końca stycznia, przedłużyło termin wydania decyzji o zwrocie terenu, na którym znajduje się bazar, byłym właścicielom. To jednak prędko nie zakończy ciągnącej się od lat sprawy. - Każdej ze stron przysługuje prawo do odwołania. Kupcy na pewno z niego skorzystają. Wariant optymistyczny jest taki, że to postępowanie zakończy się za pół roku. Potem ewentualna skarga do sądu. Całość może potrwać nawet rok - ocenia Ewa Miziołek, naczelnik Wydziału Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami starostwa. - Chyba, że zdarzy się cud i nikt się nie odwoła - dodaje.

KARA ZA KARĄ

Skomplikowane stosunki własnościowe nieruchomości wiążą spółce ręce. Rykoszetem dostaje się "mięsiarzom", którzy siedzą na walizkach i nie wiedzą, do kiedy będą mogli handlować. Na razie mają umowy do końca stycznia.

Sytuację pogarsza jeszcze jeden fakt. PUK od 2005 roku ma na karku powiatowego inspektora sanitarnego w Kielcach, który domaga się poprawy stanu higienicznego kilku "starych budek". Dopiero po ponagleniach w 2007 roku przedsiębiorstwo zlikwidowało część najbardziej obskurnych baraków stawiając na ich miejsce 16 nowych. Ale nie wszystkie budy znikły. - Wszczęliśmy więc postępowanie egzekucyjne, które zakończyło się pierwszym postanowieniem o nałożeniu grzywny, by przymusić spółkę do wykonania obowiązków - mówi Grażyna Majewska, szefowa kieleckiego sanepidu
Od tego czasu co chwila sypały się kolejne, coraz większe grzywny. Spółka ani razu nie skorzystała z prawa do odwołania od decyzji sanepidu do wyższej instancji. Po prostu płaciła. W sumie inspekcja nałożyła 20 tysięcy złotych grzywny, z czego 14 tysięcy już zapłacono. - Za te pieniądze mogliby naprawić przynajmniej kilka budek - uważa Grażyna Majewska.

POWAŻNY DYLEMAT

PUK jako zarządca bazar znalazło się w potrzasku i w praktyce niewiele może zrobić. - Sytuacja jest bardzo trudna - przyznaje Bogdan Klikowicz, dyrektor do spraw technicznych spółki.

Inwestować w nowe budki nie można, ponieważ nieruchomość jest już wyceniona. - Byłoby z naszej strony źle, gdybyśmy zwiększyli jej wartość stawiając teraz budki. Właściciele zrobili wycenę po to, by rozliczyć się z miastem. Będą mówić, co ten PUK kombinuje, chce nas naciągnąć. Przecież dla nas to żaden problem wybudować kolejne 10 budek - podkreśla.

Dyrekcja ma jednak wynikający z tego jeszcze twardszy orzech do zgryzienia. Z jednej strony sanepid nakłada mandaty, z drugiej kupcy chcą handlować, bo mają do utrzymania rodziny, i ani myślą o przenosinach do lepszych budek na bazarze przy ulicy Mielczarskiego, gdzie w ogóle nie ma ruchu. - Zakładaliśmy, że sprawy się szybko zakończą. Byłoby niemoralne, gdybym liczył na grzywny. Ciągle mówi się do lipca, do jesieni, teraz do 31 stycznia. Robimy, co możemy - zapewnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie