Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niespodziewana, ale zasłużona porażka PGE Vive w Brześciu

Paweł Kotwica
Anna Benicewicz-Miazga
W meczu pierwszej kolejki Ligi Mistrzów piłkarzy ręcznych, Mieszkow Brześć wygrał z PGE Vive Kielce.

Mieszkow Brześć - PGE Vive Kielce 28:25 (15:11)
PGE Vive: Ivić (1-10, 31 -60 min,7 obron), Szmal (10-30 min, 1 obrona) - Strlek 1, Jachlewski 1 - Jurecki 3, Mamić 1, Bielecki 3 (1), Jurkiewicz - Bombac 2, Zorman - A. Dujszebajew 4, Lijewski 2 - Janc 3, Djukić 2 - Aginagalde 2 (1), Kus 1.

Mieszkow: Mijatović (1-60 min, 11 obron) – Vukić 2, Razgor – Djordjić 2, Horak, Szkurinskij 5 – Nikulenkow 5, Kułak 2 – Szyłowicz 2, Igropulo 5 (3) – Rutenka 2 – Stojković 4, Poteko.

Karne. Mieszkow: 3/5 (rzut Stojkovicia obronił Szmal, rzut Igropulo obronił Ivić). PGE Vive: 2/3 (rzut Bieleckiego obronił Mijatović).

Kary. Mieszkow: 10 minut (Szyłowicz czerwona kartka 36 minuta i 2 minuty, Poteko 4, Razgor 2). PGE Vive: 2 minuty (Kus 2).

Sędziowali: Aleksandar Pandzić, Ivan Mosorinski (Serbia). Widzów: 2800.

Przebieg: 1:0, 2:1, 2:2, 4:2, 4:3, 7:3, 7:6, 8:6, 8:7, 9:7, 9:8, 12:8, 12:9, 13:9, 13:10, 14:10, 14:11, 15:11 – 15:13, 17:13, 17:15, 19:15, 19:16, 19:17, 21:17, 21:18, 23:18, 23:19, 24:19, 24:20, 25:20, 25:21, 26:21, 26:22, 27:22, 27:24, 28:24, 28:25.

Całkowicie zasłużona, choć dość niespodziewana (wszystkie poprzednie cztery mecze z Mieszkowem kielczanie wygrali) porażka mistrzów Polski. „Żółto-biało-niebiescy” w inauguracyjnym meczu Ligi Mistrzów w ogóle nie prowadzili, zaledwie raz doprowadzili do remisu. Białorusini byli nieznacznie, ale jednak lepsi w każdym elemencie – obronie, ataku i grze bramkarzy.

Szczególnie rażąca na niekorzyść kielczan była gra bramkarzy. Trener Talant Dujszebajew zdjął Filipa Ivicia z boiska już w 10 minucie, łamiąc swoją świętą zazwyczaj zasadę, że w jednej połowie broni jeden bramkarz, a w drugiej – drugi. Nic to nie dało, bo Sławomir Szmal przez 20 minut odbił jedną piłkę (karnego). Po przerwie w bramce znów pojawił się Ivić, ale pierwszą piłkę odbił dopiero w 41 minucie i choć od tego momentu bronił całkiem nieźle, to dorobek naszych golkiperów w tym spotkaniu wyglądał mizernie. Inna rzecz, że nasi bramkarze mieli niezbyt wielkie wsparcie w obronie.

Pierwsza faza spotkania to zaciekłe ataki gospodarzy, wśród których tym okresie meczu brylował oddający zaskakujące rzuty były zawodnik kieleckiego klubu, Dmitrij Nikulenkow. Po jego golu w 11 minucie mistrzowie Białorusi prowadzili 7:3. Od tego momentu kielczanie pozyskiwali piłkę w defensywie, zdobywali kontaktowe bramki, ale nie doprowadzali do remisu, bo brakowało im skuteczności.

Tak było również na początku drugiej połowy. Dwa szybkie gole zdobył Blaż Janc (15:13), ale potem najpierw w poprzeczkę trafił Michał Jurecki, potem karnego nie wykorzystał Karol Bielecki, w końcu kielczanie niezbyt byli niezbyt efektywni po czerwonej kartce Sergieja Szyłowicza, który łokciem zaatakował Janca. Od tej pory przewaga białoruskiego zespołu ani raz nie spadła poniżej dwóch goli, a w 49 minucie, po kolejnym golu Nikulenkowa, wzrosła do pięciu (23:18).

W tym momencie wiadomo było, że kielczanom może pomóc tylko świetna gra defensywna i wykorzystywanie wszystkich okazji w ataku. Nie było ani jednego, ani drugiego i kiedy w 55 minucie Aleksander Szkurinskij trafił na 25:20 wiadomo było, że punkty zostaną w Brześciu.

Złoty rower przyjedzie do Targów Kielce - WSZYSTKO O KIELCE BIKE-EXPO 2017

Zobacz także: Mocne słowa Lewandowskiego w wywiadzie dla "Der Spiegel". "Dał sygnał, że chce zmienić klub"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie