Halina Kania, z domu Szewczyk, pochodzi z Baryczy. Gdy w latach 50. XX wieku rozpoczęły się wysiedlenia jej miejscowości i wiosek w pobliżu, by wojsko mogło wybudować tam poligon, pani Halina i jej mąż Czesław zdecydowali się na opuszczenie rodzinnej ziemi i wyjazd do Wrocławia. W stolicy Dolnego Śląska Kaniowie zamieszkali w 1957 roku.
Wnuki zaplanowały „imprezę stulecia”
- Ale mama wciąż wraca wspomnieniami do Baryczy, Końskich, Kornicy, gdzie spędziła młodość – mówi córka Alicja Kania mieszkająca w Niemczech. – Opowiada mnie, mojemu bratu Jarosławowi, wnukom o swych korzeniach. No i właśnie wnuki wpadły na pomysł zrobienia babci "imprezy stulecia". Organizacją i koordynacją zajęłam się ja wraz z moją córką Aleksandrą. Taka impreza mogła dojść do skutku, gdyż otrzymaliśmy wiele wsparcia ze strony tutejszych krewnych, którzy angażowali się bez granic w nasz "projekt". Chcemy wszystkim serdecznie podziękować za współpracę i okazane serce.
Hudson z 1928 roku… to nie była pomyłka
Spotkanie skrzętnie ukrywano przed Babcią Haliną, która wiedziała tylko tyle, że w niedzielę 14 sierpnia pojedzie z bliskimi na ziemię konecką. Tradycyjnie uda się do kościoła Chrystusa Odkupiciela na mszę świętą. I tyle. Tymczasem na jej święto zjechało ponad 50 członków bliższej i dalszej rodziny, a po panią Halinę, przed jej dom rodzinny zajechał… zabytkowy Hudson z 1928 roku. – Gdy piękne aut wjechało na podwórko, mama chciała zwrócić uwagę kierowcy, że pomylił adres – śmieje się pani Alicja. – Nie mogła uwierzyć, że samochód przyjechał specjalnie dla niej. Zaniemówiła też, gdy zobaczyła, że w kościele, gdzie ksiądz Artur Kowalczyk odprawiał mszę w jej intencji, jest tak wielu członków naszej rodziny. Gdy zobaczyłam łzy wzruszenia w oczach mamy, wiedziałam, że trud w odnalezieniu krewnych mieszkających nie tylko w województwie świętokrzyskim, ale także w Warszawie, Wrocławiu, w Niemczech się opłacał.
Wspomnienia przy kartaczach
Po nabożeństwie pani Halina znowu wsiadła do hudsona, którym pojechała do Baryczy. Za nią podążał sznur samochodów. Przed domem rodzinnym 85-latkę powitała kapela ludowa, wzniesiono toast za zdrowie jubilatki, a w niebo poszybowało 85 balonów. Przy gorących kartaczach, ulubionej potrawie pani Haliny, był czas na wspomnienia. A sprzyjał temu także przygotowany przez rodzinę wielki plakat o wymiarach jeden metr na trzy metry przedstawiający rodzinne drzewo genealogiczne. Zabawa w ogrodzie przy kapeli trwała niemal do świtu.
- Brak mi słów na to, by wyrazić swoją radość i wdzięczność dla rodziny, która przygotowała mi tak wspaniałą niespodziankę – powiedziała nam wzruszona Halina Kania. – Mimo że we Wrocławiu mieszkam niemal 60 lat, to moje serce wciąż jest na ziemi koneckiej. Wspominam moją rodzinę, koleżanki, kolegów, księdza Józefa Granata prowadzącego chór kościelny. Podziwiam zmiany, jakie zaszły w Końskich, Kornicy, Baryczy. Tak wiele tu się zmieniło na lepsze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?