Wczoraj na posesję próbowali się dostać inspektorzy nadzoru budowlanego, pracownicy ochrony środowiska, radni i Staż Miejska. Mężczyzna nie wpuścił ich. Nie otworzył bramy także swojej rodzinie, współwłaścicielom. Nie pomogła obecność Straży Miejskiej.
ZABRAĆ MU TE PSY!
- Jak w państwie prawa mogą się dziać takie rzeczy. Tego człowieka trzeba ubezwłasnowolnić i zabrać mu te psy - krzyczał jeden z sąsiadów. Kuzyn mężczyzny dodał, że nie dziwi się reakcjom mieszkańców ulicy, bo on, gdyby miał takiego sąsiada, też by protestował.
O problemie pisaliśmy w "Echu Dnia" wielokrotnie. Przymnijmy, że mężczyzna trzyma na posesji kilkadziesiąt psów, a niekiedy nawet 200. Część zwierząt jest w klatkach, a część biega po posesji. Wykopują przejścia pod ogrodzeniem i wydostają się na ulice. Psy nie są szczepione przeciwko wściekliźnie. Przy posesji znajduje się przystanek i pasażerowie oczekujący na nim boją się czworonogów wyskakujących z posesji. Sąsiedzi mają dość ujadających zwierząt, smrodu dochodzącego z posesji oraz gryzoni, które opanowały ulicę. Jednemu z sąsiadów myszy zjadły nowe ocieplenie domu.
STREFA…OCHRONNA
- Posesja znajduje się w strefie ochronnej ujęcia wody, obawiamy się, że zwierzęta mogły skazić grunt, ale niestety nie możemy wejść na podwórko i sprawdzić to. Konieczne jest pobranie probek gleby. Mężczyzna nie wpuszcza nikogo za ogrodzenie - przyznaje Robert Urbański, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Kielcach. - Próbujemy różnych metod, aby się tam dostać. Zawiadomiliśmy nadzór budowlany, ponieważ część dachu domu się zawaliła. Chcieliśmy z nimi wejść na posesję, aby pobrać próbki gruntu, ale nie udało się. Planujemy spotkać się także ze wszystkimi współwłaścicielami nieruchomości, może wspólnie uda się znaleźć rozwiązanie.
Podczas wczorajszej próby dostania się na posesję była także rodzina mężczyzny. Działka ma aż pięciu współwłaścicieli. - W naszym domu nie byłam od śmieci rodziców. Z bratem nie da się rozmawiać. My tylko chcemy, aby ktoś zabrał te psy, bo one są niebezpieczne, a dalej poradzimy sobie - mówiła siostra mężczyzny.
ZADBANE I NAKARMIONE
Zdaniem weterynarzy psy są dobrze utrzymane, nakarmione i nie ma żadnych podstaw, aby je zabrać z powodu złego traktowania. - Brat codziennie jeździ do Kielc na rowerze po kilka razy i przywozi dla pasów jedzenie. Ktoś mu je daje. To jest jego całe życie - przyznaje siostra.
Urzędnicy obiecują, że nie zostawią sprawy bez rozwiązania. - W styczniu chcemy spróbować wejść z policją, która może zażądać udostępnienia posesji, ponieważ to, co się na niej dzieje jest zagrożeniem bezpieczeństwa sąsiadów - dodaje dyrektor Urbański.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?