Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O Jezusie Chytrusie, Poncjuszu Piracie i niezjadliwych pierogach Szymborskiej - opowieści Michała Rusinka

Piotr BURDA
Michał Rusinek był gościem Targów Edukacja, które niedawno odbyły się w  Kielcach. Na zdjęciu ze Świętokrzyskim Kuratorem Oświaty Małgorzatą Muzoł.
Michał Rusinek był gościem Targów Edukacja, które niedawno odbyły się w Kielcach. Na zdjęciu ze Świętokrzyskim Kuratorem Oświaty Małgorzatą Muzoł. Dawid Łukasik
Michał Rusinek, wieloletni sekretarz naszej Noblistki, człowiek, któremu powierzała wiele tajemnic może opowiadać o nie bez końca. Podobnie jak o… przekręcaniu słów.

Dlaczego dzieci przekręcają słowa, a poważni poeci piszą mało poważne wierszyki? - Wszystko przez język, który stale nas zaskakuje i bawi - mówi Michał Rusinek, sekretarz Wisławy Szymborskiej.

Michał Rusinek to czterdziestoletni doktor Uniwersytetu Jagiellońskiego, sekretarz Noblistki Wisławy Szymborskiej. Znany jest głównie dzięki tej ostatniej funkcji. To on był najbliższym współpracownikiem poetki, spędzał z nią wiele czasu, jemu powierzała swoje tajemnice. Po śmierci naszej Noblistki został prezesem Fundacji Wisławy Szymborskiej.

DZIECI I PRZEKLEŃSTWA

Jest też tatą dwunastoletniej Natalki i ośmieletniego Kuby. Czasami to dzieci zadają mu najtrudniejsze pytania. - Któregoś wieczoru moja córka przeczytała napis na naszej klatce schodowej. Po czym zapytała mnie" Co to jest "dupa" wiem, ale co to jest "ch ..." to już nie wiem - opowiada Michał Rusinek.

Wtedy sfrustrowany ojciec zaczął wymyślać znaczenie słowa napisanego na klatce. - Córeczko to jest taki skrót jak Uniwersytet Jagielloński, Akademia Górniczo - Hutnicza - kombinował.

Do głowy natrętnie przychodził mu też skrót od Chrześcijańskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Takie tłumaczenia mają krótkie ręce, bo i tak zaraz dzieci się domyślą - mówi Michał Rusinek.

Gotową receptę na trudne pytania dali już rodzicom Antoni Słonimski i Julian Tuwim. - Kiedy maluch pyta "skąd się biorą dzieci?" trzeba mu odpowiedzieć, że z nadmanganianu potasu. Jak po latach wypomną to rodzicom, to wtedy trzeba im powiedzieć, że pewnie coś niedosłyszeli - wyjaśnia Michał Rusinek.

Trudno uchronić dzieci przed przekleństwami. - Te słowa nie wzięły się znikąd. Są tak zwanymi ekspresjonizmami. Oznaczają najczęściej złe emocje, które dzieci także mają. Coś z tymi emocjami musi się stać, a słowa służą właśnie rozładowaniu emocji - uważa Michal Rusinek. Zakazy niewiele dadzą. A jeśli już przeklinać to z klasą. - Uświadomiłem sobie, ze w polszczyźnie jest niewiele przekleństw dziecięcych. Jest " o rety!" i "do licha!", bo "o jejku!" to już jest przerobione religijne "O Jezu!" - mówi.

Michał Rusinek zauważył to podczas tłumaczenia książek z języka angielskiego na polski. Nie potrafił znaleźć polskich odpowiedników dla dużej ilości angielskich przekleństw dziecięcych. To dlatego zaczął zbierać dziecięce przekleństwa i tak powstał "Jak przeklinać? Poradnik dla dzieci".

PRZEKRĘTY JĘZYKOWE

Kolejna książka Michała Rusinka nie jest już o przeklinaniu. - No bo ile można przeklinać - mówi. Tym razem zebrał materiały na temat przekręcania słów przez dzieci. - Dzieci jako nowi użytkownicy język wchodzą z jednej strony w język gotowy, a z drugiej go współtworzą, coś do niego wnoszą - tłumaczy Rusinek.

Czasami są to pomyłki, kiedy maluch mówi "pomindorek", zamiast pomidorek. - Jeśli już dziecko wymyśliło jakąś nazwę, to można zabawić się w narysowanie takiego "pomindorka". Nie traktować tego jako pomyłkę, ale rodzaj czegoś twórczego - mówi.

Zaproszono go do jednej z popularnych stacji telewizyjnych, gdzie mówił o przekręcaniu słów przez dzieci. W ciągu godziny padły serwery tej stacji, bo rodzice przysłali kilka tysięcy listów z przykładami "językowych przekrętów" swoich dzieci. - Jednym z nich jest "kordła", podobno wszyscy tak mówiliśmy, zanim zrozumieliśmy, że to kołdra - mówi Michał Rusinek.

Praca Michała Rusinka nad "przekrętami" pokazała, ze im trudniejszy rodzaj języka, tym więcej powstaje tam przekrętów językowych. - Język religijny okazał się płodny w przekręcaniu słów - podkreśla. Przykłady to "Jeżu malusieńki", "pana naszego Jezusa Chytrusa". - Nazwy sprowadzamy do tego, co znamy - mówi Rusinek.

Kolejny przykład to "pod Poncjuszem Piratem". Tu widoczny jest wpływ filmowej serii "Piratów z Karaibów". Czasami maluchy zawodzi też słuch. - W pieśni maryjnej pojawia się fraza "pięknaś i niepokalana". Dziecko usłyszało "pięknaś ino po kolana" - mówi sekretarz Wisławy Szymborskiej.

LEPSZE NIŻ PIEROGI

Słowem bawią się nie tylko dzieci. Wisława Szymborska napisała tylko jeden limeryk w swojej karierze. Zmarłą niedawno Noblistkę bardzo interesowały dziwne nazwy miejscowości. - Pani Szymborska robiła sobie nawet zdjęcia przed tablicami z nazwami takich miejscowości - mówi Michał Rusinek.

Po czym poetka napisała taki oto limeryk: "Jawnogrzesznica z miasta Kłaj \ W swoim zawodzie była "naj" \ Ale to zależało \ Czy jej się chciało, czy nie chciało \ Taki już miała obyczaj". - Kiedy wieść o tym limeryku dotarła do Kłaju, tamtejsze władze podziękowały Wisławie Szymborskiej za popularyzację miejscowości. Zapewniły przy tym, że nie ma problemu prostytucji na ich terenie - opowiada Michał Rusinek.

Wisława Szymborska uwielbiała też przeglądać karty dań w restauracjach wyszukując w nich dopisków klientów. - Najbardziej ucieszył ją dopisek w menu restauracji w Mszanie Dolnej. Przy pozycji "flaki" ktoś dopisał "okropne", jako ostrzeżenie dla następnych - opowiada Michał Rusinek.

W końcu poetka sama odważyła się na dopiski. W karcie dań jednego z lokali, w którym przyszło się jej stołować Szymborska napisała: " Lepiej złamać obie nogi, niż miejscowe zjeść pierogi". Tak powstały słynne "lepieje".

JAK TURNAU GO DOCENIŁ

Coraz większą karierę w środowisku artystycznym robią też epitafia. Są to krótkie wiersze pośmiertne dedykowane jednak osobom ... żywym. Bohaterem jednego z takich epitafiów jest Michał Rusinek. Napisał on kilka tekstów do piosenek Grzegorza Turnaua, znanego krakowskiego barda. - Po czym Turnau napisał mi tak: " Zmarł Rusinek Michał, co dostarczał mi chał \ A, że chał tych góry miał, dostał spadek Turnau".

WODOGRZMOTY MICKIEWICZA

Michał Rusinek zastanawiał się też nad sensem niektórych nazw. Nie on pierwszy, bo nazewnictwo od zawsze inspirowało Sławomira Mrożka. Kiedyś zapytano tego znanego pisarza: co go tak naprawdę śmieszy. - Wtedy Mrożek powiedział, że śmieszą go nazwy geograficzne, na przykład Wodogrzmoty Mickiewicza - mówi Rusinek. - Jakby się zastanowić na tą nazwą, to jest ona absurdalna - dodaje. I podaje kolejny absurdalny przykład z rodzinnego Krakowa. - Zrobili u nas niedawno Węzeł Komunikacyjny Czesława Miłosza. Zadaniem Fundacji Wisławy Szymborskiej, której mam zaszczyt prezesować jest nie dopuścić do takich wykwitów wyobraźni - mówi.

PŁETWONUREK Z MIASTA PEKIN

Najwięcej śmiechu na spotkaniach z Michałem Rusinkiem budzi jeden z limeryków o dość odważnej tematyce. - Pani Wisława Szymborska mówiła, że limeryki mają być frywolne, ale nie wulgarne - mówi. Wulgarne też się zdarzają, ale krążą one w "kuluarach" i nie nadają się do publikacji. Jednym z ulubionych limeryków Michała Rusinka jest dzieło Macieja Słomczyńskiego: "Płetwonurkowi z miasta Pekin/ Urodę życia odgryzł rekin/ I chociaż przeczytał Mao/ To nie odrastao/ Więc pracował jako damski manekin".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie