Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O podwójnym zabójstwie na Pomorskiej przed kieleckim sądem. Motywy zbrodni i wersje śledztwa

elzem
- Jestem przekonany o winie oskarżonego, nie mam do niego osobistych uprzedzeń - mówił w środę w kieleckim sądzie policjant świętokrzyskiej komendy, który pracował przy śledztwie dotyczącym śmierci małżonków z ulicy Pomorskiej. Na ławie oskarżonych zasiada ich znajomy, według prokuratury motywem zabójstwa były pieniądze.

Funkcjonariusz policji z pionu dochodzeniowo-śledczego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach, który w środę zeznawał przed sądem tłumaczył, że jako jeden z odpowiedzialnych za śledztwo w sprawie śmierci małżonków stworzył w początkowej fazie działań cztery wersje dotyczące prawdopodobnego przebiegu zdarzeń. - Jedna wersja wskazywała na to, że zabójstwa mógł dokonać mężczyzna, który teraz siedzi na ławie oskarżonych - tłumaczył policjant.

Z jego relacji wynikało, że po otrzymaniu badań genetycznych, które potwierdziły, że na miejscu zbrodni zabezpieczono ślady DNA należące do oskarżonego, pozostałe wersje zostały wykluczone. Obrońca mężczyzny chciał wiedzieć, czy śledczy zbadali dokładnie motyw zbrodni. W opinii mecenasów błędna jest teza mówiąca o tym, że oskarżony zamordował swe ofiary, gdyż te miał upominać się o zwrot długu, około 200 tysięcy złotych. Pieniądze miały pochodzić ze sprzedaży mieszkania należącego do kobiety. - Nikt nie umie jednak odpowiedzieć na pytanie z czego przez rok od sprzedaży mieszkania żyli małżonkowie? Wiemy, że żywili się w restauracjach, sporo jeździli samochodem, mieli w szafach drogie i dobre ubrania. Żadne z nich nie pracowało. Skąd mieli pieniądze? - dopytywał mecenas Jan Widacki, obrońca oskarżonego.

- Wiem, że oboje mieli oszczędności - tłumaczy policjant i dodawał: - Najwięcej na śmierci małżonków zyskałby właśnie oskarżony. Sam przyznał, że miał około miliona złotych długu. W przeddzień śmierci małżonków oskarżony dzwonił do nich i namawiał ich do udania się w jakąś podróż. W mojej ocenie chciał ich gdzieś wywieść i tam uśmiercić albo uwięzić na krótki czas - oceniał funkcjonariusz policji. - Odsłuchiwałem nagrania z rozmów oskarżonego z małżonkami. Widać było między nimi zżycie i bliskość. Ciągle też mowa była o pieniądzach i spłacie należności. Nie jestem źle nastawiony do oskarżonego, nigdy go nie spotkałem. Na podstawie zgromadzonego materiału jestem przekonany o winie oskarżonego - tłumaczył przed sądem.

Przypomnijmy, że w początkach lutego 2015 roku w jednym z mieszkań wieżowca przy ulicy Pomorskiej w Kielcach śledczy znaleźli zwłoki 30-letniej kobiety i jej 53-letniego męża. Początkowo wiele wskazywało na to, że któreś z małżonków zamordowało to drugie, a następnie popełniło samobójstwo. Dokładna analiza śladów na ciele ofiar wykazała jednak, że oboje zostali zamordowani. O zabójstwo oskarżono 49-letniego dziś byłego biznesmena - przyjaciela rodziny.

Atrakcyjne mieszkanie może być Twoje. Wystarczy 29 złotych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie