MKTG SR - pasek na kartach artykułów

O śmierci brata dowiedziała się po dwóch dniach. Kiedy dotarła do Domu Pomocy Społecznej pogrzeb był już załatwiany

Iwona ROJEK [email protected]
Kielczanka Grażyna Garbowicz ubolewa nad tym, że sama nie mogła zająć się pogrzebem brata, bo nikt jej na czas nie powiadomił, że umarł. Dostała tylko rachunek za pochówek.
Kielczanka Grażyna Garbowicz ubolewa nad tym, że sama nie mogła zająć się pogrzebem brata, bo nikt jej na czas nie powiadomił, że umarł. Dostała tylko rachunek za pochówek. Fot. Dawid Łukasik
Siostra zmarłego oskarża, dyrekcja kieleckiego Domu Pomocy Społecznej twierdzi, że działała zgodnie z wolą pensjonariusza.

- To skandal, że mój brat zmarł w Domu Pomocy Społecznej w Kielcach przy ul. Sobieskiego w sobotę, a zawiadomiono mnie o tym dopiero w poniedziałek - oburza się siostra zmarłego Grażyna Garbowicz. - Kiedy tam dotarłam, pogrzeb był już załatwiany przez jedną z firm. Dyrekcja odrzuca oskarżenia twierdząc, że działała tak, jak chciał ich podopieczny.

W weekend pracownik ma wolne

Renata Malinowska, dyrektorka placówki twierdzi, że wszystko odbyło się zgodnie z procedurą. - Brat tej pani jakiś czas temu złożył oświadczenie woli, w którym zgodził się, żeby jego pogrzeb był organizowany przez nasz Dom Opieki - wyjaśnia. - W sobotę i niedzielę pracownik socjalny ma wolne, dlatego zawiadomił siostrę o śmierci brata w poniedziałek, choć wcale nie musiał tego robić. Ale chcieliśmy być w porządku.

Pani Grażyna nie wierzy jednak w taką wersję wydarzeń. - Nie sądzę, żeby mój brat Mirosław Nowacki nie chciał, żebym to ja zorganizowała mu pogrzeb, skoro byliśmy w kontakcie - opowiada załamana. - Ostatni raz odwiedziłam go w styczniu, nie mogłam bywać u niego częściej, dlatego że sama choruję na serce, ale dzwoniliśmy do siebie. Dowiedziałam się, że ostatnio dostał zapalenia płuc, też mnie o tym nie powiadomiono. Po jego śmierci nawet kiedy nie było dyrekcji, ani pracownika socjalnego przez weekend, to przecież mogła zadzwonić do mnie pielęgniarka. Poza tym firma pogrzebowa nie jest w porządku. Wzięli cały zasiłek z ZUS, 6240 złotych, a rachunek wystawiono inny.

W Domu Pomocy Społecznej nikt czuje się winny. Pracownicy wspominają, że takich sytuacji, kiedy mieszkańcami nie interesują się najbliżsi jest sporo. - Ten pan z żoną rozwiódł się bardzo dawno, z pięciorgiem dzieci nie miał żadnego kontaktu, siostra pojawiała się bardzo rzadko - mówi dyrektor Malinowska. - My nie mamy żadnej umowy z konkretną firmą pogrzebową, wybraliśmy Hades, która obsługuje najuboższych podopiecznych Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, wygrali przetarg.

NAWET NIE ZROBIONO KATAKUMBY

Ale w ośrodku zaprzeczają. - U nas przetarg wygrała firma Kondukt z ulicy Leśnej, średnia cena pogrzebu wynosi 2 tys. 900 zł, a każdy Dom Opieki organizuje pogrzeby we własnym zakresie, robi swoje przetargi, albo wybiera jakąś firmę pogrzebową - wyjaśnia Joanna Skuza, specjalista do spraw zamówień publicznych. - Nie mamy z pochówkami pensjonariuszy nic wspólnego. Dyrektor Renata Malinowska twierdzi, że ta wiadomość świadczy o nich jeszcze lepiej. - To znaczy, że pielęgniarka wybrała pierwszą lepszą firmę pogrzebową i do niej zadzwoniła, bo ciało nie może leżeć u nas dłużej niż dwie godziny - wyjaśnia. - Nasz udział w pogrzebie był taki, że wzięliśmy pieniądze z depozytu tego pana i kupiliśmy na bazarach ubranie dla niego. Siostra przyszła i wzięła po bracie zegarki, powiedziała, że nie zależy jej na depozycie. Podsumuję to tak: skoro ktoś nie bardzo interesował się człowiekiem za życia, to niech mu da spokój po śmierci.

Dyrektor mówi, że nie może udostępnić nam do sfotografowania oświadczenia woli, bo jest ochrona danych osobowych, ale pokazała go siostrze.

Przygnębiona siostra nie może dojść do siebie. -Taki dokument można podrobić - uważa. - Nie mówiłam o żadnym depozycie, a ciekawa jestem co się stało z jego pieniędzmi, na pewno sobie jakieś przez dwa lata pobytu w tym domu uzbierał. Przecież placówka nawet nie ma telefonu do jego dzieci. W jaki sposób firma Hades mogła sobie wyliczyć za pogrzeb ponad 6 tysięcy, skoro trumna była obskurna, nie mogła kosztować 800 zł, nie leżał na poduszce, a w fakturze były ujęte dwie, najgorsze jest to, że pochowano go prosto do ziemi na Cedzynie. Ja za te pieniądze zrobiłabym mu katakumbę.

JESZCZE POWINNA DOPŁACIĆ

Właściciel firmy pogrzebowej Hades tłumaczy, że siostra zmarłego nachodzi go i oskarża o oszustwo. - Ta pani nie dała na pogrzeb brata nawet złotówki, a pochówek kosztował nas więcej, niż wypłacił nam ZUS, jeszcze powinna nam oddać 200 złotych - oburza się. - Na tym rachunku, który pokazała nie było ujętej ceny ziemi, wyniosła 1800 zł, przywozu księdza i wielu innych rzeczy, które zawierały inne faktury. Poza tym jak nie chciała korzystać z naszych usług, to mogła w poniedziałek zapłacić nam 200 złotych, wtedy wydalibyśmy ciało i sama zająć się wszystkim. Ale nie zrobiła tego, bo tak było jej wygodniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie