- Moja kobieta zmarła w lutym. Zostałem z naszą córeczką. Poszedłem do gminy po zapomogę, a tam powiedzieli, żebym sobie radził sam, bo jestem obcy - mieszkający od ponad dwóch lat w Daleszycach 44-letni Bułgar Nedjatin Ibriam Ayvaz nerwowo splata dłonie. - Dając takie wsparcie, jakiego żąda ten człowiek, złamalibyśmy prawo - tłumaczy sekretarz gminy Daleszyce Mirosława Duda.
Najpierw był telefon do redakcji. - W Daleszycach mieszka Bułgar z córeczką. Matka dziewczynki niedawno zmarła. On teraz opiekuje się dzieckiem i jest bardzo dobrym ojcem. Mała Patrycja jest zadbana, nie chodzi głodna czy obdarta. Ostatnio, jak była tydzień w szpitaliku, bo się czymś struła, to dzień w dzień dyżurował przy jej łóżku. Przez ten szpital zabrakło mu pieniędzy na życie. Poprosił gminę o wsparcie i dostał odmowę. Jak można było tak potraktować tego biednego człowieka. Pomóżcie mu - prosił kobiecy głos.
Gdy pojechaliśmy na miejsce, zewsząd słyszeliśmy to samo. - Trzeba mu pomóc - powtarzali jak jeden mąż mieszkańcy.
Sam Nedjatin Ibriam Ayvaz też powtarzał, że potrzebuje pomocy. Finansowej. - Utrzymuję się z handlu. Na rynku sprzedaję ciuchy. Zostało mi tylko kilkadziesiąt sztuk, a potem to chyba przyjdzie mi kraść, bo będę musiał zdobyć pieniądze na utrzymanie dziecka - oświadczył i zaprowadził nas do pokoju, który wynajmuje w Daleszycach.
- Tutaj żyłem szczęśliwy z moją kobietą i naszą córeczką - wskazał na biednie umeblowane pomieszczenie. - Ale moja konkubina umarła. Była w szóstym miesiącu ciąży. Dostała krwotoku. I już jej nie ma - prawie płakał. - Pani wie, pogrzeb kosztował. Jakoś sobie poradziłem z tym wydatkiem. Ale ostatnio córeczka zachorowała. Tydzień była w szpitaliku dziecięcym w Kielcach, a ja razem z nią. Potem trzeba było kupić leki, teraz trzeba opłacić przedszkole i czynsz za ten pokój, czyli 450 złotych. Poszedłem po pomoc do gminy. A tam mi powiedzieli, że nie jestem ich, tylko obcy. Nie wiem, jak te panie z gminy mogą tak nas krzywdzić. Jeszcze się z takim przejawem rasizmu nie spotkałem! - grzmiał. - Ale wszystko zniosę, byle tylko mojej córeczce niczego nie zabrakło - tulił do sobie ponadtrzyletnią Patrycję.
- Nikogo nie krzywdzimy - stwierdziła sekretarz gminy Daleszyce Mirosława Duda. - Ten pan przed dwoma tygodniami złożył wniosek do Gminnej Opieki Pomocy Społecznej o zapomogę. Podkreślał, że chce tylko jednorazowej pomocy, by za ten miesiąc opłacić przedszkole dla dziecka i czynsz za ich mieszkanie - relacjonowała. - Zaraz spotkałam się z panem wójtem i ustaliśmy, że gmina zapłaci za przedszkole, natomiast za czynsz nie. Ten pan się na to nie zgodził. Krzyczał, że chce całość pieniędzy, a nie tylko część. Jego zachowanie było dalekie od grzecznego - opowiadała kierownik GOPS w Daleszycach Krystyna Kozub.
- GOPS nie może przyznać temu człowiekowi zasiłku, gdyż nie spełnia kryteriów określonych przez ustawę o pomocy społecznej. Nie ma statusu uchodźcy ani stałego pobytu, ani ważnego paszportu. Dając wsparcie, złamalibyśmy prawo - wyjaśniła sekretarz Duda i dodała, że na tym nie kończą się niejasności. - W świetle prawa ten człowiek nie jest pełnoprawnym ojcem dziewczynki, gdyż na akcie urodzenia w rubryce nazwisko widnieje nazwisko jej zmarłej matki. Obecnie ten człowiek stara się o to, by zostać rodziną zastępczą dla tego dziecka - poinformowała.
Nedjatin Ibriam Ayvaz w rozmowie z nami unikał wątku swego ojcostwa w świetle prawa. - To jest moje dziecko. Urodziło się z miłości, jaką darzyłem jego matkę. I teraz tak właśnie kocham córkę i nie pozwolę zrobić jej krzywdy - oświadczył.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?