Ukochany syn pani Marii i pana Stanisława z Radomic w gminie Morawica zmarł dwa tygodnie temu w wieku 47 lat. Pogrążona w żałobie rodzina nie spodziewała się, że proboszcz Henryk Gawroński potraktuje ich syna jak najgorszego bandytę. Byli i są zdruzgotani. Z rozpaczy i bezradności zadzwonili do "Echa Dnia". Pojechaliśmy na spotkanie.
ŻADNEGO MIŁOSIERDZIA
Radomice. Cicha wieś, jakich dużo. Rodzice zmarłego mieszkają w starym, drewnianym domku. Pan Stanisław jest po wylewie. Chodzi o kuli. Ma pierwszą grupę inwalidzką. Siadamy w małej izdebce. Pani Maria przerywa gotowanie. Oboje starają się powstrzymać emocje w trakcie rozmowy.
- Kto zna syna, to mówi: jak ksiądz mógł tak postąpić! To był człowiek spokojny, dobry, tylko pił. Był na odwyku, ale to nic nie dało - wspomina syna pani Maria. - Kiedy zmarł poszliśmy do proboszcza, by kupić miejsce na cmentarzu i zapłacić za pogrzeb. Miejsce dostaliśmy, ale ksiądz powiedział, że nie odprawi mszy i nie wyprowadzi trumny, bo syn nie chodził do kościoła. On go będzie sądził!? Jakim prawem!? Pan Bóg go osądzi - unosi się kobieta.
- Powiedział też, że mnie na cmentarz nie zaprowadzi! I kilku innych ze wsi też. Ale ja chodzę do kościoła i do spowiedzi! - mówi pan Stanisław. - Mszę za zmarłego syna odprawił w końcu inny ksiądz. A proboszcz się schował i tyle... - dodaje.
Pani Maria wstaje, odchodzi na stronę i ukradkiem ociera łzy. - Nie okazał mu żadnego miłosierdzia. Wisielców chowa. Nasz syn nie był bandytą! To jest draństwo. Nie chcemy takiego księdza. Mszę po 30 dniach zamówiliśmy już w Morawicy - mówi pan Stanisław.
NIE BĘDĘ TŁUMACZYŁ
Pojechaliśmy do proboszcza Gawrońskiego. Odremontowana plebania znajduje się obok kościoła pod wezwaniem Świętej Rodziny.
- Dlaczego odmówił ksiądz wyświadczenia ostatniej posługi panu Pawłowi? - pytamy proboszcza.
- A co wy macie do tego? Idźcie do księdza biskupa. Jak ksiądz pozwoli mi udzielić wywiadu, będę tłumaczył. Teraz nie. Do widzenia - uciął i zniknął za drzwiami.
Posłuchaliśmy proboszcza. Zwróciliśmy się do Kurii Diecezjalnej w Kielcach. Przedstawiliśmy całą sytuację księdzu Dariuszowi Gącikowi, rzecznikowi prasowemu kieleckiej Kurii.
- Nie mogę wypowiadać się o tym przypadku, gdyż nie znam szczegółów. Rozumiem natomiast, że śmierć osoby bliskiej jest wielkim przeżyciem dla rodziny i przyjaciół - powiedział ksiądz Gącik. Zapewnił, że w najbliższym czasie Kuria zapozna się ze szczegółami tej sprawy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?