MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Odzyskać utraconą nadzieję

Sylwia Bławat
W ubiegłym roku w województwie świętokrzyskim na życie próbowało się targnąć 187 osób, w tym 30 kobiet. Niestety, 173 z nich ta próba się powiodła. Jest też ciemna liczba nieudanych prób samobójczych - to wtedy, gdy najbliżsi zdążą z pomocą, ale nie powiadamiają o tym policji.
W ubiegłym roku w województwie świętokrzyskim na życie próbowało się targnąć 187 osób, w tym 30 kobiet. Niestety, 173 z nich ta próba się powiodła. Jest też ciemna liczba nieudanych prób samobójczych - to wtedy, gdy najbliżsi zdążą z pomocą, ale nie powiadamiają o tym policji.
Jest taki most, który upodobali sobie samobójcy. Może dlatego, że są tu niskie barierki i łatwo przez nie skoczyć do wody.

Jeden z tych, który upadek przeżył, opowiadał ostatnie chwile tuż przed nim. - Jeśli spotkam choć jedną osobę, która się do mnie uśmiechnie, nie skoczę - myślał sobie. Skoczył…

Tak właśnie często jest z ludźmi, którzy w akcie skrajnej desperacji szukają ratunku. Chcą się zabić, ale… szukają choć jednego powodu, żeby móc tego nie zrobić. - Ludzie myślą o samobójstwie wtedy, kiedy tracą nadzieję. Nadzieję na to, że będzie lepiej - mówi podkomisarz Anna Panasz, psycholog z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Wielokrotnie rozmawiała z bardzo zdesperowanymi ludźmi. Takimi, którzy stoją nad krawędzią. Ostatni raz - nocą z poniedziałku na wtorek…

KRZYK O POMOC

To wtedy, już dobrze po północy na telefon zaufania, czynny zawsze u oficera dyżurnego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach zadzwoniła jakaś kobieta. Mówiła, że chce się zabić, ale jednocześnie szukała pomocy, wsparcia. W domu była sama. Dorosłe dzieci już się wyprowadziły, mąż poszedł do pracy na nockę.
Oficer rozmawiał z desperatką, ale ona mówiła, że wolałaby porozmawiać z kobietą. Podał jej dwa numery telefonów. Wybrała jeden. Do podkomisarz Anny Panasz.

Dlaczego nie chcą dłużej żyć?

Dlaczego nie chcą dłużej żyć?

Podkomisarz Anna Panasz, psycholog policyjny: - Nie ma jednej prostej odpowiedzi. Nie chodzi ani o słabą psychikę, ani o ogromne problemy, bo czasami wystarczy - pozornie - drobny powód. Na decyzję o samobójstwie składa się wiele różnych czynników. Ze statystyk wynika, że znacznie częściej ludzie odbierają sobie życie jesienią, także w Boże Narodzenie, w czasie bardzo przecież rodzinnych świąt. Gdyby chcieć znaleźć jeden wspólny mianownik byłby taki: ludzie nie chcą dłużej żyć, gdy gaśnie ich nadzieja na to, że będzie lepiej.

- Już spałam, ten telefon mnie obudził - opowiada policjantka. - Kobieta powiedziała, że chce popełnić samobójstwo i spytała mnie, co myślę na ten temat. Zaczęłyśmy rozmawiać. Mówiła poważnie, była spokojna. Ale takiej groźby - że ktoś popełni samobójstwo, nie wolno lekceważyć. Przeprowadzano kiedyś badania, z których wynika, że na 10 osób, które mówi o samobójstwie, osiem je popełnia. Mówienie o tym, to nic innego, jak krzyk o pomoc.

Co zrobiła, gdy usłyszała taką tragiczną deklarację? - Próbowałam wyciszyć tę panią, uspokoić, pytałam, dlaczego chce to zrobić, co takiego się stało? - mówi pani psycholog. - W takich przypadkach warto uświadomić zdesperowanej osobie, że samobójstwo, to nieodwracalna decyzja. Że nim się ktoś zdecyduje na taki krok, warto wyczerpać inne możliwości, a takich jest zawsze wiele, tylko, że ktoś, kto jest skrajnie zdesperowany ich nie dostrzega. Negocjacje z kimś, kogo nie widzę, są trudne. Nie wiem, jak się zachowuje, co robi, nie ma żadnej gwarancji, że pomoc nie nadejdzie zbyt późno. To jest też trochę jak gra z czasem.

NIE ZOSTAWILI SAMEJ SOBIE

Gdy psycholog rozmawiała z desperatką, policjanci namierzyli numer, z jakiego dzwoniła 50-latka. Okazało się, że kobieta pochodzi ze Skarżyska i mieszka na peryferiach miasta. Do jej domu natychmiast pojechał radiowóz. Ale to nie wystarczyło. - Kobieta nie otwierała drzwi policjantom, nie odbierała telefonu. Wiedzieli, że jest w domu, bo widzieli, jak chodzi po mieszkaniu - relacjonuje komisarz Krzysztof Skorek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Nie chcieli siłą wchodzić do mieszkania, w którym była kobieta gotowa zrobić sobie krzywdę. Odnaleźli jej matkę, obudzili ją w nocy. Niestety, i to nie pomogło - kobieta nie miała klucza do mieszkania córki. Pomogła im inaczej. Powiedziała, gdzie znajdą męża 50-latki.

Był w pracy i tam go zastali, razem z nim i kluczami wrócili do domu na peryferiach Skarżyska. Mężczyzna otworzył drzwi. Jego żona była zdenerwowana. Mówiła o samobójstwie. Ale wśród ludzi, na szczęście, nie tak łatwo się zabić. Wezwali pomoc. Karetkę. - Zawsze tak robimy. Ktoś tak zdesperowany, że chce popełnić samobójstwo, potrzebuje pomocy lekarza. Więc, jeśli uda nam się do niego w porę dotrzeć, wzywamy pomoc. Nie pozostawiamy tych ludzi samym sobie. To by nie wystarczyło - dodaje Anna Panasz. 50-letnia kobieta trafiła do szpitala. Nie była, niestety ani pierwszą, ani ostatnią, którzy z prośbą o ratunek, niekoniecznie wypowiedzianą na głos, zadzwoniła do świętokrzyskich policjantów.

Z INNEJ PERSPEKTYWY

- W ciągu ostatniego pół roku co najmniej kilkanaście razy rozmawiałam z ludźmi, którzy chcieli popełnić samobójstwo - mówi Anna Panasz. W miniony weekend osoba z Warszawy na czacie internetowym przeczytała, że jakaś kobieta chce popełnić samobójstwo. Błyskawicznie ustalono, że desperatka to młoda dziewczyna z Kielc. Dyżurny z komendy stołecznej powiadomił tego z Kielc, ten - psychologa. I znów się udało. Dziewczyna przeżyła.

- Taka rozmowa z osobą na krawędzi jest ogromnie ważna. Choćby dlatego, że jeśli ktoś zdecydowany na samobójstwo jednak o tym mówi, istnieje szansa, iż jeśli w danej chwili się go od tego odwiedzie, następnego dnia, tygodnia czy miesiąca już do tego pomysłu nie wróci. Na problemy, które wydawały się takimi, jakich rozwiązać się nie da, spojrzy z innej perspektywy. Odzyska utraconą nadzieję - mówią policjanci.

Czterdziestolatkowie

Czterdziestolatkowie

Z policyjnych statystyk wynikam, że najczęściej w Świętokrzyskiem samobójstwa w ubiegłym roku popełnili 40-latkowie, ale robili to też, niestety, ludzie bardzo młodzi. 18 samobójców nie ukończyło jeszcze 20 roku życia. Do większości z nich pomoc nie nadeszła w porę. 16 z nich nie żyje…

Kilkanaście dni temu do policjantów z Komisariatu II Kielce-Zachód zadzwonił ich kolega po fachu z Zielonej Góry. Informacja, jaką miał im do przekazania, była dramatyczna. Mieszkanka tamtego terenu powiedziała bowiem, że jej znajoma z Kielc chce się zabić.

Sprawa była bardzo trudna. O owej "znajomej z Kielc" było wiadomo bardzo mało. Tylko imię jej i jej małego synka. I to, że mieszka gdzieś niedaleko klasztoru. Był też numer "komórki" dziewczyny, nic jednak nie dał, bo aparat wyłączyła… Policjanci wytypowali pasującą do opisu mieszkankę kieleckiego osiedla Podkarczówka - 24-latkę, matkę czteroletniego dziecka. Wiedzieli także i to, że dziewczyna powiedziała znajomej, że połknęła tabletki…

Radiowóz pojechał na miejsce. Paradoksalnie na szczęście okazało się, że to o tę kobietę chodziło. Gdy funkcjonariusze weszli do mieszkania, 24-latka traciła przytomność. Obok stał jej zapłakany czteroletni synek. Na szczęście dotarli w porę. Wystarczająco szybko, by lekarze zdołali uratować życie dziewczyny.

NIE BÓJMY SIĘ SPYTAĆ WPROST

- Czasami tak się zdarza, że ktoś chce tylko "popróbować" samobójstwa - mówią policjanci. - Zrobić to tak, żeby pomoc nadeszła w porę. Na przykład ktoś połknie tabletki, ale tak wyliczy czas ich działania, by na przykład zdążył wrócić z pracy ktoś z najbliższych i uratować. Koleje losu są jednak tak kręte, że akurat tego dnia o tej godzinie pracodawca może zatrzymać pracownika dłużej. I on z tej pracy nie wróci wtedy, kiedy powinien… - opowiadają. W ubiegłym roku w województwie świętokrzyskim policja została powiadomiona o 187 próbach samobójczych. Niestety, 173 z nich skończyły się śmiercią desperata. Najmłodszy samobójca nie skończył jeszcze 14 lat, najstarszy przekroczył 85.

Kim jest statystyczny samobójca w naszym województwie? To najczęściej mężczyzna, w wieku od 45 do 49 lat, z wykształceniem zasadniczym zawodowym lub średnim, z reguły mieszkaniec wsi lub małej miejscowości, najczęściej bezrobotny. Na miejsce swej śmierci wybiera mieszkanie lub zabudowania gospodarcze. Wybiera powieszenie. Przyczyny są bardzo różne, oczywiście wiadomo tylko o tych, które udało się w jakiś sposób stwierdzić. Czasami chodzi o chorobę psychiczną albo chorobę przewlekłą. Powodem mogą być też nieporozumienia rodzinne, rzadziej - warunki ekonomiczne, zawód miłosny czy śmierć bliskiej osoby. W przypadku nastolatków czasami chodzi o kłopoty w szkole. Wielu z nich, nim targnie się na swe życie, daje wyraźne znaki, że coś jest nie w porządku.

- Tylko trzeba je zauważyć. Nie żyć obok siebie, zwracać uwagę na ludzi nam bliskich i to, co się z nimi dzieje - wyjaśnia podkomisarz Anna Panasz, psycholog z Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. - A jeśli przypuszczamy, że ktoś może próbować zrobić sobie krzywdę, reagujmy. Nie bójmy się spytać wprost, czy zamierza popełnić samobójstwo. Nie pocieszajmy naiwnie w stylu "wszystko będzie dobrze", bo może to być odebrane jako lekceważenie. Spytajmy tę osobę o jej problemy, wysłuchajmy ich. Warto też, ale nie od razu i delikatnie, namówić zdesperowaną osobę, by przyjęła pomoc lekarza. Spróbujmy ją przekonać, że warto skorzystać z pomocy kogoś, kto ma większą wiedzę, doświadczenie i możliwości. Czasami wystarczy bardzo niewiele, by uratować komuś życie. Wystarczy po prostu przy nim być, pomóc przetrwać ten ból, który nie pozwala mu żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie