Owiana tajemnicą afera z pomieszczeniami w kieleckim Domu Rzemiosła! Sprzedano je, ale pieniądze…przepadły

Pomieszczenia kupił mężczyzna powiązany z „aferą wekslową”, który zgodnie z zawartą umową miał dwa miesiące na zapłatę. Pieniędzy spółdzielnia do tej pory jednak nie dostała, a on lokale już dawno… sprzedał. O sprawie nikt mówić nie chce, nie trafiła nawet do prokuratury.

JAK TO MOŻLIWE?

Spółdzielnia Rzemieślnicza „Wielobranżowa” znajduje się w stanie likwidacji. Do kwietnia 2013 roku była jednak właścicielem kilku lokali mieszczących się w Domu Rzemiosła w Kielcach przy ulicy Warszawskiej. Jak dowiedzieliśmy się od jednego z jej członków, który chce pozostać anonimowy, spółdzielnia wystawiła na sprzedaż siedem swoich pomieszczeń, znajdujących się na piątym i szóstym piętrze budynku.

– Zgłosił się do nas jeden z kieleckich windykatorów, który miał kupić lokale za 500 tysięcy złotych – opowiada członek Spółdzielni Rzemieślniczej. Wyjaśnia, że kiedy doszło do podpisania umowy, między likwidatorami ze spółdzielni, a kieleckim windykatorem pojawiły się nowe niespodziewane okoliczności. Windykator w ostatniej chwili miał stwierdzić, że chce, aby lokale sprzedano jego wspólnikowi, temu samemu, który w słynnej już „aferze wekslowej” sprzedał weksle detektywowi z Kielc, a ten teraz żąda od ludzi ich wykupu. - Przy umowie obecny był notariusz i ustalono, że „człowiek od weksli” miał wpłacić całą sumę do końca czerwca 2013 roku. Pieniędzy jednak nie ma do tej pory - opowiada członek Spółdzielni Rzemieślniczej „Wielobranżowa”.

PO KILKU DNIACH SPRZEDAŁ

W czasie, gdy członkowie Spółdzielni Rzemieślniczej „Wielobranżowa” spokojnie czekali na pieniądze okazało się, że nowy właściciel lokali, sprzedał ich dawny majątek. Mógł to zrobić, ponieważ zgodnie z zawartą umową z chwilą kupna lokali przeniósł na siebie prawo własności. A kupić go miała… żona windykatora.

– Kiedy cały przekręt wyszedł na jaw kupujący od nas sam zwrócił nam 100 tysięcy złotych. Reszty pieniędzy jak nie było, tak nie ma – opowiada członek spółdzielni. Okazało się także, że nic nie można wyegzekwować, ponieważ kupujący lokale nie ma już żadnego majątku

ZMOWA MILCZENIA?

Skontaktowaliśmy się z „człowiekiem od weksli”, który kupił lokale od Spółdzielni „Wielobranżowa”. Nie zaprzeczał, że je kupił. – Częściowo już za nie zapłaciłem. Zamierzam zapłacić resztę, kiedy przeleje mi pieniądze ta osoba, której ja następnie sprzedałem lokale – wyjaśniał.
Dodał, że pieniądze trafią do Spółdzielni Rzemieślniczej „Wielobranżowa” nie później niż za miesiąc.

Skontaktowaliśmy się także z zarządem spółdzielni. Żaden z prezesów nie chciał się na ten temat wypowiadać. Wiadomo jedynie, że do tej pory sprawa nie trafiła do prokuratury. Dlaczego? Nikt nie potrafił wyjaśnić.

Nic na temat sprawy nie powiedział także radca prawny, który był obecny przy zawieraniu umowy miedzy Spółdzielnią Rzemieślniczą, a kupującym windykatorem. – Nie jestem upoważniony do udzielania tego typu informacji – stwierdził. Na nasze pytanie, czy członkowie Spółdzielni mogą walczyć o swoje pieniądze usłyszeliśmy: - Zawsze mogą walczyć.