Pani doktor leczy serca i pisze ikony

Ekspozycja prezentowana w Galerii Antresola na piętrze ma dwie odsłony. Jedna to pejzaże, martwa natura. Drugą tworzą wyjątkowej urody ikony, obrazy sakralne.

- Mają dla mnie szczególną wartość. Malując oddaję im całe swoje serce, a wystawa jest moim hołdem dla Madonny - mówi Aneta Kucharczyk-Foltyn.

Co ciekawe, autorka z zawodu jest... lekarzem. Znanym kardiologiem, na co dzień leczy serca pacjentów w szpitalu uzdrowiskowym Krystyna. Zaczęła malować trochę przypadkiem - dzisiaj to jej wielka pasja życiowa.

- Zaczęło się od tego, że znalazłam farby do malowania na szkle. Spróbowałam na butelkach, bardzo mi się spodobało. Potem akwarele, malarstwo olejne, moja ulubiona sucha pastel. Teraz nie potrafiłabym żyć bez malowania - uśmiecha się pani doktor.

Przypadkiem zaczęła też swoją przygodę z obrazami sakralnymi. Pierwszymi nauczycielami byli państwo Wierzbiccy z Rudawy. To oni pokazali, jak... pisze się ikony.

Właśnie tak - pisze, gdyż ikon się nie maluje. Ich tworzenie wymaga ogromnego nakładu pracy. Benedyktyńskiej wręcz cierpliwości przy nakładaniu kolejnych warstw.
- Jeśli normalny obraz olejny namaluję, powiedzmy, w kilka godzin, na pisanie ikony muszę poświęcić średnio 20-30 godzin. I trzeba wiedzieć, jak "to się robi" - uśmiecha się Aneta Kucharczyk-Foltyn.

Pani doktor nie zdradziła sekretnego przepisu na ikony, wiadomo jednak, że te niezwykłe obrazy pisze się na lipowej desce. Używając wyłącznie "tempery jajecznej", w której skład wchodzą: białe wytrawne wino, woda i żółtko jajka. Trzeba jednak znać idealne proporcje ich mieszania, inaczej para "idzie w gwizdek".

Buską wystawę Anety Kucharczyk-Foltyn tworzy 30 prac. Dziesięć z nich to obrazy tradycyjne, pozostałe - malowidła sakralne. W tym jej ulubiona Madonna - ikona Matki Boskiej Szkaplerznej.