Katarzyna Skłodowska ze Skarżyska miała burzliwe życie. Pięć lat temu sąd odebrał jej jedyne dziecko, syna, którego samotnie wychowywała. - To dlatego, że piłam - przyznaje kobieta. Gdy została bez sześcioletniego wówczas Mateuszka, postanowiła wziąć się za bary ze sobą.
- Przeszłam terapię, od czterech lat nie sięgam po alkohol - mówi. Chłopiec najpierw przebywał w rodzinie zastępczej, potem w skarżyskiej "Przystani". Matka odwiedzała go codziennie, ale wizyty to nie to samo, co wychowywanie syna. Chciała go odzyskać. By móc starać się o przywrócenie praw rodzicielskich, musiała mieć gdzie zamieszkać z synem. A pomieszkiwała u ojczyma. Po wielu staraniach udało się dostać socjalne mieszkanie na Skałce. Wtedy zwróciła się do naszej redakcji po pomoc.
Obraz nędzy
Dwuizbowe lokum, całe 18 metrów kwadratowych w starym baraku wyglądało tragicznie. Grzyb, brud, żadnych mebli. Za całą łazienkę - wystający ze ściany, stary kran. Pani Katarzyna nie miała pieniędzy na remont. Miasto wymieniło okna, o resztę musiała zadbać sama. Na łamach Echa skarżyszczanka zwróciła się o pomoc do naszych czytelników. Odzew był natychmiastowy.
- Nawet nie wiedziałam, że już się ukazał artykuł, kiedy przyjechali zupełnie mi obcy państwo Dariusz i Anna. Powiedzieli, że czytali, obejrzeli wszystko. Zastrzegli, że mam nie zacząć pić i pojechali - wspomina nasza rozmówczyni. Krótko po wizycie na Asfaltowej pojawili się wynajęci przez małżeństwo robotnicy. Zaczęli od wymiany elektryki, potem zajęli się podłogą. Słowem - wyremontowali lokal jak się patrzy. Panele, pomalowane ściany, wymienione drzwi. Ładna kabina prysznicowa, używane, ale całkiem dobre meble.
- Ci państwo najbardziej mi pomogli. Ale wiele innych przynosiło sprzęty, ludzie zrobili dla mnie wiele dobrego. Wszystkim serdecznie dziękuję. Echu też, bo od publikacji wszystko się zaczęło - twierdzi Katarzyna Skłodowska.
Nareszcie z mamą
Gdy można było mieszkać, sąd przywrócił matce prawa rodzicielskie i oddał syna, choć ustanowił kuratora.
- Zabrano mi Mateuszka 19 grudnia 2008 roku. Teraz znów jesteśmy razem - mówi kobieta. 11 - latek też nie posiada się z radości. - Dobrze być z mamą - uśmiecha się. Historia zakończyła się szczęśliwie. Choć nie do końca. Mateusz cierpi na genetyczną chorobę. Pani Katarzyna niewysoką pensję musi dzielić na życie i ciągłe wyjazdy do klinik i lekarskie wizyty.
- Dziecko powoli traci wzrok, a ja na to patrzę i nic nie mogę zrobić - przyznaje. Chłopiec jest pogodny, w dodatku lubi się uczyć i ma dobre wyniki. Tyle, że nauka zajmuje mu więcej czasu, niż rówieśnikom. Bo czytać coraz trudniej, mimo specjalnego powiększalnika. Najważniejsze, że po trudnych latach razem zasiądą do wigilijnego stołu. Czy Mateuszowi uda się wypatrzeć pierwszą gwiazdkę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?