Patroni ulic do wymiany?

Julian Marchlewski, Marceli Nowotko, Marian Buczek - nie tylko ci działacze komunistyczni są wciąż w Starachowicach patronami ulic. Zmieniać nazwy czy nie zmieniać? - Jestem za, ale i zdaję sobie sprawę z kosztów tego przedsięwzięcia - mówi prezydent miasta Wojciech Bernatowicz.

Sprawę dekomunizacji nazw ulic, placów, skwerów poruszył w ubiegłym tygodniu premier Jarosław Kaczyński. W wywiadzie udzielonym w jednej z rozgłośni radiowych zapowiedział, że jeśli samorządy nie zmienią istniejącego stanu rzeczy, sprawa może zostać rozwiązana ustawowo.

WSTYDLIWY PROBLEM?

Przed laty zmieniono między innymi nazwy alei Manifestu Lipcowego (dziś Armii Krajowej), dr Anki (na Konstytucji 3 Maja), Pstrowskiego (dziś Kościelna) czy Dzierżynskiego (Majówka). Mimo to, w Starachowicach ulic, które noszą imiona niegdysiejszych działaczy komunistycznych wciąż jest sporo. Adres z ulicą Mariana Buczka ma między innymi plebania kościoła Wszystkich Świętych w Starachowicach.

Ksiądz proboszcz Józef Domański apelował o zmianę nazwy podczas jednej z sesji Rady Miejskiej. "Wstydliwym" nazywa ten problem przewodniczący Rady Miejskiej Starachowic Dariusz Nowak.

- Nie wyobrażam sobie jak 17 lat po odzyskaniu wolności można nadal czcić w ten sposób zdrajcę sprawy polskiej, jakim bez wątpienia jest Marchlewski, tudzież inni jemu podobni - mówi przewodniczący Nowak. - Jest dla mnie zdumiewające, że przez te lata żadne z władz miasta nie podjęły w tej sprawie stosownej decyzji, nie zamieniły tego kompromitującego nas wszystkich stanu rzeczy. Tak dalej być nie może.

ZMIANY TO KOSZTY

Nazw - reliktów dawnej epoki w Starachowicach można wymienić co najmniej kilka. Między innymi: Jan Mrozowski, Ludwig Waryński, Marceli Nowotko, Julian Marchlewski, Hanka Sawicka, Janek Krasicki, Tadeusz Krywko, Józef Krzos.

- Codziennie odbieram sygnały, aby zmienić nazwy ulic - mówi prezydent Wojciech Bernatowicz. - Występują o to kombatanci i nie tylko oni, również przedstawiciele różnych innych środowisk. Jestem za, choć na dziś nie jest to dla mnie działanie priorytetowe. Miasto ma wiele pilniejszych problemów do rozwiązania.

A zmiana nazw ulic wiąże się z kosztami. Mieszkańcy musieliby zmieniać dokumenty z nieaktualnymi adresami. Ci, którzy prowadzą działalność gospodarczą musieliby wymieniać pieczątki, zmieniać dane w urzędach. Za takie zmiany często uiszcza się słone opłaty.

- Dlatego z zainteresowaniem przyjąłem wypowiedź premiera Jarosława Kaczyńskiego - mówi Wojciech Bernatowicz. - Być może właśnie załatwienie tej sprawy kompleksowo w drodze ustawy byłoby najlepsze. Myślę, że taka ustawa powinna przynajmniej częściowo zwalniać mieszkańców tych ulic od ponoszenia kosztów związanych ze zmianą nazw.