MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pies Tango bez pana. Starachowicki strażnik miejski zawieszony

M.K.
sxc.hu
Pies Tango, który służy w starachowickiej Straży Miejskiej, jest przymusowo bezrobotny. Strażnik, który ma uprawnienia, aby się nim zajmować, został zawieszony w obowiązkach służbowych.

Strażnik jest podejrzewany w sprawie, którą po raz kolejny zajmuje się starachowicka Prokuratura Rejonowa. Chodzi o kradzież telefonu komórkowego podczas interwencji strażników w listopadzie 2011 roku. O tej sprawie pisaliśmy na początku roku. W listopadzie 2011 roku strażnicy zostali wezwani do leżącego nieprzytomnego z upicia mężczyzny. Nietrzeźwy trafił do szpitala, a kiedy wytrzeźwiał odkrył, że nie ma telefonu komórkowego. Był przekonany, że zgubił aparat, dopóki nie spotkał kolegi, który był świadkiem interwencji strażników miejskich. Kolega poszkodowanego powiedział, że widział, jak warty około 300 złotych telefon komórkowy i paczkę papierosów zabiera jeden ze strażników. Poszkodowany poszedł do siedziby Straży Miejskiej poprosić o oddanie aparatu. Strażnicy odpowiedzieli, że telefonu u nich nie ma. Poszkodowany zgłosił sprawę policjantom. Podczas przesłuchania strażnicy stwierdzili, że nic nie wiedzą o telefonie komórkowym.

Na przełomie roku 2011 i 2012 policjanci otrzymali odpowiedź od jednego z operatorów telefonii komórkowej, z której wynikało, że na drugi dzień po interwencji telefon poszkodowanego zaczął współpracować z numerem telefonu należącym do ojca jednego ze strażników. Ojciec mężczyzny twierdził, że kupił "komórkę" okazjonalnie od jakiegoś mężczyzny za 50 złotych. Sąd warunkowo umorzył postępowanie wobec ojca strażnika, natomiast strażnik został skazany na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, ma też dwuletni zakaz pełnienia funkcji związanych z ochroną bezpieczeństwa i porządku publicznego, a do tego - karę grzywny.

Wydawałoby się, że sprawa się zakończyła. Skazany strażnik sam odszedł z pracy zanim jeszcze do pracodawcy dotarła informacja z sądu o jego skazaniu. Drugi strażnik, który był razem ze skazanym w patrolu w listopadzie 2011 roku w sprawie zeznawał jako świadek. Mówił, że nie widział, aby jego kolega wziął telefon i paczkę papierosów. Teraz sam ma kłopoty. Na początku września policja na wniosek prokuratury ponownie zaczęła się zajmować sprawą kradzieży telefonu, a drugi strażnik został przesłuchany w charakterze podejrzewanego. Natychmiast po tym strażnik poinformował o sprawie przełożonego Waldemara Jakubowskiego.

- Wystąpiłem do prezydenta z wnioskiem o zawieszenie strażnika w obowiązkach służbowych do czasu zakończenia postępowania wyjaśniającego - stwierdził Waldemar Jakubowski.
Zawieszenie w obowiązkach służbowych ma jednak dalej idące konsekwencje. Strażnik jest jedynym ze starachowickiej komendy Straży Miejskiej, który ma uprawnienia do pracy z psem służbowym. Od czasu zawieszenia strażnika pies siedzi w kojcu i póki co na miasto nie wyjdzie.

- Pies jest środkiem przymusu bezpośredniego, a ja mam tylko jedną osobę, która ma uprawnienia do pracy z psem. Gdybym miał pieniądze, mógłbym wysłać na kurs inne osoby. Taki kurs to koszt około 2 -3 tysięcy złotych, a ja w budżecie na szkolenia mam dla wszystkich na cały rok 500 złotych. Tym bardziej mam nadzieję, że ta sytuacja jak najszybciej się wyjaśni - dodał komendant.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie