Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze ręczni Vive Targi Kielce wygrali z Azotami Puławy i są w finale mistrzostw Polski. Czerwona kartka Bunticia bez konsekwencji (video)

PK
Piłkarze ręczni Vive Targi Kielce awansowali do finału Mistrzów Polski. W sobotę wygrali trzeci mecz z Azotami w Puławach 25:23 i całą rywalizację 3:0.

Azoty Puławy - Vive Targi Kielce. Relacja live - zobacz zapis

Piłkarze ręczni Vive Targi Kielce w finale play off PGNiG Superligi po trzecim zwycięstwie nad Azotami Puławy. Wygrali jednak po słabej grze, na szczęście czerwona kartka Denisa Bunticia, który zobaczył ją za dyskusje z sędziami, obejdzie się bez konsekwencji i Chorwat będzie mógł zagrać w pierwszym meczu finału.

Azoty Puławy - Vive Targi Kielce 23:25 (11:12), stan rywalizacji 0:3, awans Vive Targi Kielce do finału.

Vive Targi Kielce: Szmal (1-30 min, 7 obron), Losert (31-60 min., 9 obron) - Jachlewski 2, Tomczak 2 - Tkaczyk 1, Bielecki - Zorman, Rosiński 1 - Buntić 1, Lijewski 4 - Cupić 12 (8), Olafsson 2 - Musa, Grabarczyk, Stojković.

Azoty: Stęczniewski (1-20 minuta i 1 karny, 5 obron), Grzybowski 20-60 minuta, 12 obron), Sokołowski (1 karny) - Bałwas 1, Kula 1 - Tylutki 1, Barzenkow 1 - Krajewski 7 - Szyba 4, Kowalik - Sobol 2 (1), Ćwikliński 1 - Kus 1, Jankowski 4.

Karne. Azoty: 1/1. Vive Targi Kielce: 8/8. Kary. Azoty: 14 minut (Kus 6 - czerwona kartka 58 min, Kowalik, Tylutki, Barzenkow, Krajewski po 2). Vive Targi Kielce: 10 minut (Buntić 2 plus czerwona kartka za niesportowe zachowanie w 26 min, Grabarczyk, Musa, Rosiński po 2).
Sędziowali: B, Leszczyński, M. Piechota (Płock), Widzów: 500.

Przebieg: 1:0, 1:3, 2:3, 2:4, 3:4, 3:7, 4:7, 4:8, 5:8, 5:9, 7:9, 7:10, 8:10, 8:11, 9:11, 9:12, 11:12 - 11:13, 12:13, 12:14, 16:14, 16:15, 17:15, 17:16, 17:18, 19:19, 20:19, 20:21, 21:21, 21:23, 23:23, 23:25.

Co się stało z kieleckim zespołem? - Statystyki są brutalne, katastrofalnie zagrała dziś druga linia - podsumował trener Bogdan Wenta. W drugiej linii, pod nieobecność oszczędzanego Michała Jureckiego, który oglądał mecz z ławki, nie było lidera. - Tak grali, jak im się chciało - skomentował sobotni mecz jeden z prominentnych działaczy Związku Piłki Ręcznej w Polsce, który, spędzając weekend w nieodległym od Puław Nałęczowie, pofatygował się do hali przy ulicy Partyzantów, by zobaczyć formalność w postaci trzeciego, łatwego zwycięstwa mistrzów Polski nad Azotami. Ale to nie była formalność, bo zespół z Kielc podszedł do meczu niezbyt nieprofesjonalnie i z rywalem, którego w pierwszych dwóch spotkaniach w Hali Legionów starł w pył, zwyciężając w sumie różnicą 44 bramek (28 i 16), w trzecim spotkaniu męczył się niemożebnie.

Początek meczu tych męczarni nie zapowiadał, bo grający bardzo dobrze w obronie i bramce (Sławomir Szmal) kielczanie, szybko wypracowali czterobramkową przewagę i wydawało się, że wygrają lekko, łatwo, z gracją i przytupem. A przecież Azoty grały w mocno osłabionym składzie, bo wprawdzie wrócił do gry Krzysztof Tylutki, ale nadal kontuzjowani są inni rozgrywający: Rafał Przybylski, Piotr Masłowski i Dmitro Zinczuk. - Czy zagram o medal? Chyba w następnym sezonie.. - mówił gorzko ten ostatni.

Nasi zawodnicy zaczęli jednak popełniać błędy w ataku, które nie przystoją drużynie grającej w Final Four Ligi Mistrzów, a wynikały one głównie z niechlujności, niedokładności i lekceważenia przeciwnika. Kulminacją tego była sytuacja z 26 minuty. Denis Buntić oddał nieskuteczny rzut, przy którym był faulowany. Nie zauważyli tego sędziowie z Płocka, którzy nakazali grę od bramki. Chorwat poszedł wykłócać się o swoje prawa, za co dostał dwuminutową karę, a ponieważ nie odpuszczał, skończyło się na czerwonej kartce. Na szczęście sędziowie nie potraktowali tego jako niesportowego zachowania, nie opisali zdarzenia w protokole i Buntić nie będzie musiał pauzować w następnym meczu, którym będzie pojedynek finału z Orlen Wisłą Płock w następną sobotę w Kielcach.

W pierwszej części gry z 12 bramek naszego zespołu aż 9 zdobył Ivan Cupić. Bardzo słabo wyglądał Grzegorz Tkaczyk, podobnie Uros Zorman, który za dyskusje z sędziami zdobył żółtą kartkę i był na granicy wylotu z boiska.

W drugiej połowie trwała bylejakość w grze ofensywnej naszego zespołu. Z rozegraniem akcji może nie było tak źle, ale kiepsko wyglądała skuteczność, bramkarz gospodarzy Rafał Grzybowski bez opamiętania nabijał sobie licznik obronionych piłek. W 40 minucie drużyna trenera Marcina Kurowskiego pierwszy raz objęła dwubramkowe prowadzenie (16:14), głównie dzięki temu, że nasi rozgrywający kilka razy z rzędu rzucili pół metra nad mierzącą dwa metry bramką. Nasz zespół kompletnie nie grał z obrotowymi, a Thorir Olafsson nie był tak skuteczny, jak Cupić. Obrona, po zmianie ustawienia na 5-1, wcale nie była skuteczniejsza, niż wcześniejsza, płaska. W dodatku lekkiego podkręcenia kostki doznał Zorman.

Na szczęście w końcówce spotkania na naszych zawodników spłynęła łaska opamiętania. We właściwe 6 metrów kwadratowych (bramka) zaczął rzucać Krzysztof Lijewski, od stanu 23:23 w 56 minucie, trafili Tkaczyk i Cupić z karnego, a zmęczeni i grający w osłabieniu puławianie albo gubili piłkę, albo skutecznie interweniował Venio Losert.

W drugim półfinale MMTS Kwidzyn przegrał z Orlenem Wisłą Płock 22:30 (12:13), To była trzecia wygrana "nafciarzy", którzy podobnie jak kielczanie, awansowali do finału. Jego pierwsze mecze (gra się do trzech zwycięstw) odbędą się w Hali Legionów w sobotę, 18 maja (godzina 18) i w niedzielę, 19 maja o godzinie 19.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie