Plac zabaw na krawędzi

- O nieszczęście nietrudno. Dzieciaków się nie upilnuje. Podczas zabawy biegają, nie patrzą gdzie, a od urządzeń na placu do niebezpiecznego spadku jest zaledwie metr - alarmują zaniepokojeni rodzice.

Plac zabaw w Micigoździe jest już kompletnie wyposażony, więc dzieci chętnie z niego korzystają. - Super się tam bawi - oceniają uczennice miejscowej szkoły podstawowej. A dorośli są zatrwożeni tym, że jest tu niebezpiecznie. - Dzieci mają różne pomysły, niech któremuś przyjdzie do głowy zejść bliżej wody, a spadek jest taki stromy - załamują ręce.
RODZICE ALARMOWALI

Tadeusz Dąbrowa, wójt gminy Piekoszów informuje, że w sąsiadującym z placem zabaw dawnym zbiorniku pożarowym, który później został zarybiony, woda ma głębokość około 70 centymetrów, natomiast wraz ze stromym brzegiem, około 1,5 metra. Potwierdza, że otrzymywał od rodziców sygnały, iż zabawa jest niebezpieczna. - Rozpoczęliśmy więc odgradzanie placu od wody siatką - mówi wójt. Dlaczego dopiero wówczas? - Projektanci nie przewidzieli ogrodzenia. Poza tym większość dzieci przychodzi pod opieką osób dorosłych - motywuje wójt Dąbrowa.

OGRODZĄ, ALE NIE WSZĘDZIE

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, ekipa grodziła plac siatką. Okazało się jednak, że nie przewidziano jej przy całym brzegu stawu. W centralnym miejscu ma być niewysoka, około metrowa, drewniana balustrada. - Ten niewielki półwysep jest dekoracyjny, więc nie zaplanowaliśmy tam siatki ze względów estetycznych - twierdzi Dąbrowa. Kiedy zwróciliśmy uwagę, że dziecko bez trudu przejdzie przez taką przeszkodę, wójt zadeklarował, że pomysł zostanie ponownie przemyślany. Być może w tym miejscu ogrodzenie będzie podwójne. - Dodatkowo dołem można postawić siatkę, ale jeżeli ktoś się uprze, to i przez płot przejdzie - kwituje wójt Dąbrowa.