ZOBACZ ZAPIS RELACJI NA ŻYWO Z MECZU KORONA KIELCE - PIAST GLIWICE
Piłkarze Korony w sobotę wreszcie wygrali na Arenie Kielc. Ostatni raz udało się to 2 sierpnia, gdy na inaugurację ekstraklasy pokonali w Kielcach Polonię Warszawa 4:0. W trzecim w tym sezonie zwycięstwie, bo pokonali jeszcze Odrę w Wodzisławiu, piłkarze wystawili jednak swoich kibiców i trenera na ciężką próbę nerwów.
Gdy w 49 minucie Korona po golu Mariusza Muszalika przegrywała już 0:2, co bardziej niecierpliwi kibice nosili się z zamiarem wyjścia ze stadionu. Bo prawda jest taka, że przez całą pierwsza połowę kielczanie nie grali nic, a w dodatku już na początku drugiej po prostym błędzie stracili drugiego gola. Pierwsza odsłona meczu była w wykonaniu gospodarzy wręcz fatalna. Mnóstwo strat i niecelnych podań miał w środku Vuković, nie funkcjonowały skrzydła, a Piast, który skutecznie zabezpieczył własne przedpole radził sobie na Arenie Kielc dobrze, strzelając jeszcze przypadkową bramkę. Gdy padła druga wydawało się, że kielczanie już się w tym meczu nie podniosą. A jednak. Dokonali czegoś, co im się wcześniej w meczach ekstraklasy nie udało i przeszli prawdziwą drogę z piekła do nieba.
EDI POTRAFI
Sygnał do ataku dał jak zwykle kapitan Edi Andradina. Strzelił z rzutu wolnego precyzyjnie i zdobył kontaktową bramkę. Kielczanie zaczęli wreszcie grać swoje, napierać, a dobrze spisująca się do tej pory obrona gości zaczęła się chwiać i popełniać błędy. Pod bramką Szmatuły co chwila dochodziło już do spięć. I w końcu udało się. Najpierw Aleksandar Vuković z bliska wepchnął piłkę do siatki, strzelając swojego pierwszego gola dla Korony, a niedługo później kapitalną "główką" popisał się rozgrywający kolejny dobry mecz Cezary Wilk.
DOBRE ZMIANY
Lepsza gra kielczan była też konsekwencją dobrych zmian, jakie zrobił trener Marek Motyka. Zwłaszcza ta ostatnia, gdy za kontuzjowanego obrońcę Hernaniego wpuścił na boisko pomocnika Mariusza Zganiacza. Trener wzmocnił w ten sposób środek i odrzucił grę od własnej bramki, a przewaga jaką uzyskali kielczanie, zaczęła przekładać się na sytuacje. Jak zwykle wiele ożywienia wniósł na boisko Jacek Kiełb i warto chyba temu świetnie dryblującemu pomocnikowi dać wreszcie szansę gry od pierwszej minuty. Nieźle zaprezentował się też trzeci zmiennik Paweł Buśkiewicz, który skutecznie nękał obronę Piasta.
ŻÓŁTO-CZERWONA FLAGA
Kieleccy kibice, którzy po 50 minutach byli w kiepskich nastrojach, opuszczali stadion usatysfakcjonowani, bo Korona podniosła się z arcytrudnej sytuacji, co pokazuje charakter i potencjał zespołu. Żałowali tylko, że gospodarze nie grali w sobotę tak od początku, bo nie przeżywaliby takiej huśtawki nastrojów. A na pierwszy gwizdek sędziego była na kieleckim stadionie wielka żółto-czerwona flaga. Utworzyli ją kibice z gazetek przygotowanych przez "Echo Dnia".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?