Po remoncie drogi w Radkowicach kobieta nie może wjechać na swoje podwórko

- Długo nie było mnie w kraju i kiedy wróciłam, droga przed domem była remontowana, właśnie wycinano jakieś dziury w jezdni na wprost mojego zjazdu - mówi Danuta Kurtek. - Pytałam, co to ma być i wierzyć mi się nie chciało, gdy usłyszałam, że budują azyl przejścia dla pieszych.

Zadzwoniła do Świętokrzyskiego Zarządu Dróg, ale usłyszała, że jest to zgodne z projektem. Projektant obliczył łuki i na pewno nie będzie miała kłopotów. - Szybko okazało się, że to nieprawda. - Dostawca węgla trzy razy przymierzał się do wjazdu, a w końcu zrzucił go na działce naprzeciwko, bo ona jest na szczęście pusta. Pół tony musiałam zwieźć taczkami - żali się kobieta.

Opowiada jak próbowała wjeżdżać różnymi samochodami, ale nie dała rady. - Na podwórko wjedzie tylko małe cinqecento, a także rower i taczki, a już bus zięcia nie, nawet dłuższy osobowy samochód nie - mówi. - Jeśli to zgodne z projektem, to niech mnie stąd wykwaterują.

O wjazd na posesję zapytaliśmy Karola Rożka, naczelnika Wydziału Budownictwa i Nadzoru ŚZDW. - Przejście z pewnością wykonano zgodnie z projektem, projektant dokonywał obliczeń, ale być może się pomylił - mówi naczelnik, zaznaczając, że ze względów bezpieczeństwa wyjazd z posesji możliwy jest tylko w prawo i dopiero za skrzyżowaniem można zawrócić w stronę Chęcin. - To utrudnienie, ale tam są: skrzyżowanie, górka, ograniczona widoczność - tłumaczy.

Obiecał się jednak wybrać w teren, by ponownie sprawdzić, czy wjazd jest możliwy: - Jeśli okaże się, że są kłopoty, możemy poszerzyć wyjazd, bo o przenoszeniu wysepki nie ma mowy. Wykonanie takich poprawek jest możliwe, bo droga nie została jeszcze odebrana.

Odbiór miał nastąpić w listopadzie ubiegłego roku, ale ponieważ stwierdzono usterki, wykonawca musi je poprawić.