Ludzie płacą, firmy wywożą odpady coraz regularniej. Mniej śmieci trafia na brzegi lasów. Ale wciąż nie brakuje problemów z gospodarką śmieciową. Szczególnie, jeśli chodzi o osiedla bloków.
Kilka miesięcy temu w życie weszła długo oczekiwana "śmieciowa rewolucja". Gospodarowanie odpadami stało się obowiązkiem gmin. Na mieszkańców nałożono stałe opłaty, w zamian za to dając im możliwość pozbywania się wszystkich śmieci. Jak działa nowy system? Jak zapewniają wójtowie, w wiejskich gminach bez zarzutu.
- Ostatnio uchwałą rady wprowadziliśmy możliwośc uiszczania opłat nie w urzedzie gminy, ale u sołtysów. To duże ułatwienie, szczególnie dla najstarszych mieszkańców - mówi Romuad Kowaliński, włodarz Łącznej. Nad podobnym rozwiązaniem zastanawiają się samorządowcy ze Skarżyska Kościelnego. Już wprowadzono je w Bliżynie.
- Dzięki sołtysom - inkasentom wpłaty wyniosły 90 procent zakłądanych. Wiele wskazuje, że gmina nie będzie musiała dopłacać do odbioru odpadów - cieszy się Mariusz Walachnia, wójt Bliżyna.
Problemy w Suchedniowie
W gminie Suchedniów system sprawuje się nienajgorzej, ale nie brakuje interwencji, bo czasem śmieci stoją przed domami przez kilka dni.
- Zwróciliśmy na to uwagę firmie obsługującej miasto. Kłopoty, jak się zorientowaliśmy, wynikają ze sporej rotacji wśród kierowców. Zanim poznają teren, mija trochę czasu i stąd opóźnienia - tłumaczy Stanisław Kania, wiceburmistrz. Nie lada problem ma suchedniowska parafia, odkąd gmina przestała płacić za opróżnianie kontenerów przy cmentarzu.
- Tygodniowo trzeba wywozić je dwa razy. Roczny koszt to około 30 tysięcy złotych. Zbyt dużo, jak na możliwości parafii. Niestety, wciąż podrzucane są śmieci komunalne. Pewnie z przyzwyczajenia - mówi proboszcz, ksiądz Marek Migocki.
Z ambony prosił wiernych o zabieranie ze sobą śmieci po sprzątaniu grobów. Przy bramie pojawiły się tabliczki z informacjami, by kwiaty i wieńce rzucać nie do kontenera, a obok. Jak się okazuje, ktoś stara się ograniczyć koszty sprzątania i stos organicznych odpadków regularnie jest podpalany. Strażacy w ostatnim czasie gasili ogień już kilka razy.
Gabaryty raz na kwartał
W Skarżysku - Kamiennej z wpłątami za opróżnianie koszy też nie jest źle. Jak informował na ostatniej sesji prezydent Roman Wojcieszek, deklaracje śmieciowe złożyło 93 procent mieszkańców. Pozostali muszą się spodziewać administracyjnych decyzji i wyższych opłat, naliczanych przez magistrat. Wciąż nierozwiązanym problemem są tak zwane odpady gabarytowe, na przykład pozostałości po remontach czy stare meble. Umowa przewiduje ich odbiór raz na trzy miesiące. W efekcie przy niemal każdym osiedlowym śmietniku tygodniami piętrzyły się góry nieczystości, a to bardzo denerwowało skarżyszczan. Jak informuje Michał Szuster z urzędu miejskiego, w ostatnich dniach zostały zabrane. Sprzątanie potrwało o kilka dni dłużej, niż zakładano. Już pojawiają się kolejne "gabaryty". A planowo mają być wywiezione dopiero na początku grudnia.
- Tego typu śmieci należy dostarczać do wyznaczonego, gminnego punktu. W przeciwnym wypadku firma je tam przetransportuje, a właściciel będzie obciążany kosztami - zapowiada urzędnik.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?