Mama otworzyła paczkę przesłaną dla jej syna i w środku zobaczyła... stary, pordzewiały pocisk. Zaalarmowała służby, a te poderwały się na równe nogi. Szybko zdecydowano o ewakuacji budynków socjalnych przy ulicy 1 Maja w Kielcach, gdzie trafiła przesyłka.
Wiadomość o bombie
Historia rozegrała się we wtorkowy wieczór. Około godziny 18 kobieta, mieszkanka budynków socjalnych przy ulicy 1 Maja w Kielcach, powiadomiła policję o tym, że w paczce adresowanej na jej syna znalazła pocisk. - Kobieta nie wiedziała, czy jest to autentyczny niewybuch, czy jest groźny, czy też nie - opowiadali policjanci.
Na miejscu błyskawicznie zjawił się patrol policji i pierwsze zastępy straży pożarnej. Teren ogrodzono taśmami. Dowódcy akcji podjęli też decyzję o ewakuacji mieszkań sąsiadujących z tym, do którego trafiła przesyłka. W sumie z szeregowych domków socjalnych ewakuowano osiem rodzin - opowiadał komisarz Kamil Tokarski, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji.
Ewakuacja
Strażacy uzupełniali, że swe lokale musiało opuścić dwanaście osób. W sumie ewakuowano osiem mieszkań, dwa były puste. Mieszkańców przemieszczono w strefę bezpieczną, czyli na odległość 100 metrów od domków szeregowych.
Rozważano też ewakuacje sąsiednich budynków. - Na miejscu pojawił się policyjny pirotechnik, który wstępnie zbadał przedmiot znajdujący się w paczce. Okazało się, że jest to najprawdopodobniej pocisk moździerzowy z czasów II wojny światowej. Był nieuzbrojony, bez zapalnika, czyli mówiąc wprost - wydmuszka - tłumaczył Robert Sabat i dodawał: - Po tej informacji zrezygnowaliśmy z zamiaru ewakuacji sąsiednich budynków.
W autobusie, w namiocie
Osoby, które musiały opuścić swoje mieszkania trafiły do autobusu Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach, o którego podstawienie poprosił kielecki ratusz. - Dodatkowo też rozstawiliśmy namioty pneumatyczne, aby zapewnić tym osobom komfort i ciepłe miejsce do przeczekania tych trudnych dla nich chwil - dodawał Robert Sabat.
Dużo strachu...
Około godziny 20 na miejscu pojawili się saperzy z jednostki na Bukówce. Potwierdzili, że pocisk moździerzowy jest całkowicie nie groźny. Około godziny 21 mieszkańcy mogli wrócić do swych domów. - Okazało się, że syn kobiety, która powiadomiła nas o zdarzeniu, kolekcjonował militaria z okresu II wojny światowej. Kobieta otworzyła paczkę adresowaną do syna z ciekawości i po obejrzeniu jej zawartości zdecydowała się wezwać służby. Pocisk był całkowicie niegroźny, dlatego saperzy pozostawili go pod opieką właściciela, syna zgłaszającej sprawę kobiety - tłumaczyli policjanci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?