Podejrzany konkurs na referenta w urzędzie we Włoszczowie? Aż huczy od plotek

Jedna z przegranych kandydatek twierdzi, że we włoszczowskim Urzędzie Pracy był "ustawiony" konkurs na stanowisko referenta, gdyż wygrała go córka jednej z kierowniczek pośredniaka. - To oszczerstwo - odpowiada dyrektorka urzędu.

- ZWYCIĘZCA BYŁ USTAWIONY - TWIERDZI KANDYDATKA

"Jak powszechnie wiadomo, w naszym demokratycznym państwie prawa zdecydowana większość konkursów na stanowiska urzędnicze jest tylko formalnością, a organizatorzy już wcześniej wiedzą, kto taki konkurs wygra. W tej sytuacji spory ubaw musi mieć ze swoich "konkurentów" ustawiony zwycięzca takiego konkursu. Również i Powiatowy Urząd Pracy we Włoszczowie nie wyłamał się z tej starej polskiej tradycji, jednak tutaj ramy bezczelności zostały chyba przekroczone - pisze na forum "Echa Dnia" jedna z kandydatek, która wzięła udział w konkursie na wolne stanowisko urzędnicze.

2 listopada 2012 roku dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy Henryka Skiba ogłosiła konkurs na stanowisko referenta w dziale ewidencji i świadczeń. Zgłosiło się 24 kandydatów, do testu przystąpiło 15 osób. "Już dziwnym było to, że nikogo nie informowali telefonicznie ani o terminie ani o wynikach, nie było też żadnej rozmowy kwalifikacyjnej, na jaką zwykle przy takich konkursach się zaprasza ludzi z najlepszymi wynikami z testu. Moje podejrzenia wzbudziła już wcześniej zbieżność nazwisk kierowniczki działu organizacyjno-administracyjnego (Marzeny Murzynowskiej - przyp. red.) i jednej z kandydatek, oczywistej zwyciężczyni tego całego "konkursu" (Małgorzaty Murzynowskiej - przyp. red.), prywatnie córka kierowniczki" - opisuje zbulwersowana uczestniczka.

"Na początku myślałam, że to może tylko jakaś krewna kierowniczki, teraz już wiem, że to po prostu jej córka. Posiada ona aktualnie wykształcenie średnie i akurat takie było wymagane. Na fejsie napisała, że już od czerwca 2012 jest tam referentem, w takim razie już kompletnie nie wiem, o co chodzi z tym konkursem" - zastanawia się kobieta. W informacji o wynikach naboru Powiatowy Urząd Pracy napisał, że Małgorzata Murzynowska "wykazała się wystarczającą znajomością zagadnień określonych w ogłoszeniu. Z testu kwalifikacyjnego uzyskała najwyższą liczbę punktów". "Nie mam pretensji do pani Marzeny M., że zatrudniła sobie córeczkę po ogólniaku w Urzędzie Pracy. Mam pretensje raczej za swój stracony czas, jakim było statystowanie w tej komedii, jakim był ten "konkurs"... - pisze zbulwersowana kandydatka.
- KONKURS NIE BYŁ USTAWIONY - ODPOWIADA PANI DYREKTOR

- To nieprawda. Konkurs wcale nie był ustawiony. To oszczerstwo! Wszystkie procedury zostały dopełnione - mówi Henryka Skiba, dyrektor włoszczowskiego Urzędu Pracy. Potwierdza, że referentka Małgorzata jest córką kierowniczki Marzeny Murzynowskiej. - Nie mogę przecież zabronić dzieciom pracowników urzędu startowania w konkursach. Ja nie załatwiłam pracy swojej rodzinie - to byłby nepotyzm - tłumaczy pani dyrektor.

- Komisji konkursowej nie przewodniczyłam, nie wywierałam na nikogo wpływu. Osoba, która wygrała konkurs, najlepiej napisała test ze wszystkich kandydatek i dlatego została zatrudniona. U nas pracowała już wcześniej na umowę-zastępstwo, gdyż dotychczasowy pracownik poszedł na zwolnienie chorobowe. Potem wzięła udział w naborze na stanowisko referenta i wykazała się najlepszą znajomością zagadnień. Sprawa jest czysta - opowiada dyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy.

Starosta włoszczowski zna sprawę. - Docierają do nas sygnały od osób odrzuconych w tym konkursie. Na razie nie zajęliśmy żadnego stanowiska, jako organ nadzorujący. Ta sprawa będzie przedmiotem kontroli Komisji Rewizyjnej Rady Powiatu - informuje Zbigniew Matyśkiewicz.