Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwodne święta kieleckich płetwonurków z klubu "Manta"

Piotr BURDA
Choinka jest taka sama, tylko bombki trzeba wypełnić wodą żeby nie uniosły jej w górę. Kieleccy nurkowie świąteczne spotkania odbywają pod wodą.

To już tradycja kieleckiej Szkoły Nurkowania Manta. Od dziesięciu lat nurkowie spotykają się na basenie aby złożyć sobie życzenia. Oczywiście pod wodą.

PODWODNY TOAST

- W Kielcach możemy to zrobić jedynie w basenie Delfin przy ulicy Krakowskiej, bo tam woda ma cztery metry głębokości - mówi Andrzej Suchojad, instruktor z klubu Manta. Na spotkanie przychodzi kilka osób, zanurzają się w basenie, pod wodą ubierają choinkę i piją szampana. Bombki na choinkę napełniają wodą, żeby nie wypłynęły na powierzchnię. - Szampana pijemy z butelki, za tykając otwór kciukiem i przekazując następnemu. Nie traci smaku i bąbelków - śmieje się Andrzej Suchojad. Niestety, pod wodą trudno zaśpiewać im kolędę i połamać się opłatkiem.

TYLE WYJŚĆ, ILE WEJŚĆ

Nurkowie życzą sobie szczęścia i zdrowia, jak wszyscy inni. Mają też swoje specjalne życzenie. - Życzymy sobie "ile wejść, tyle wyjść" - mówi Andrzej Suchojad. Bo nurkowanie to piękne zajęcie, ale i trochę niebezpieczne. Zwłaszcza nurkowanie "głębsze". Rekord świata w zanurzeniu wynosi aż 315 metrów. To jednak zajęcie dla niewielu. - Zdecydowana większość, bo około 95 procent uprawia nurkowanie turystyczne, do 40 metrów głębokości - tłumaczy Andrzej Suchojad. W ostatnich latach stało się ono bardzo popularne. Wakacyjny wyjazd do Egiptu czy do Chorwacji coraz częściej związany jest właśnie z nurkowaniem. - Wystarczy umiejętność pływania i dobre zdrowie. Na miejscu można pożyczyć sprzęt. Doznania są cudowne - mówi Andrzej Suchojad.

CZUJE SIĘ JAK RYBA

Nurkowanie staje się wtedy jak narkotyk. - Pozwala się "wyłączyć". Przenosimy się do innego trójwymiarowego świata, osiągamy stan nieważkości, wtapiamy się w ten bajecznie kolorowy świat. Po wodą człowiek czuje się jak ryba - mówi Andrzej Suchojad. Sam nurkuje od 41 lat. Był na Karaibach, Filipinach, Tajlandii, nurkował w Bajkale. - Najlepiej chyba wspominam Filipiny. Te rajskie plaże, rafy koralowe - mówi. Pod wodą dane mu było spotkać rekina kosogona. - To są bezpieczne spotkania, bo tak naprawdę rekiny nie są takie groźne jak wielu uważa. Ataki na nurka są naprawdę rzadkie - mówi.

O wiele gorzej potrafią zachować się sami nurkowie, którzy czasem niszczą podwodne rośliny, zbierają muszle, skorupiaki, łowią ryby. - Jak w każdym fachu są ludzie dobrzy i źli. Na tych złych są nakładane teraz tak drakońskie kary, że nie opłaca się taki preceder - mówi Andrzej Suchojad. Dla prawdziwego nurka jedyne trofea z podwodnych wycieczek to zdjęcia i filmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie