W czwartek w Starostwie Powiatowym w Jędrzejowie odbyło się spotkanie, podczas którego podziękowano Arturowi Czogale, mieszkańcowi Siemianowic Śląskich za uratowanie życia dwóm tonącym w zalewie mężczyznom. Pojawili się samorządowcy, policjanci… zabrakło jednak samych uratowanych.
Jak już pisaliśmy, w minioną sobotę 23- i 49-latek nad zalewem w Sędziszowie prawdopodobnie spożywali alkohol. Starszy z mężczyzn wszedł do wody w miejscu nie przeznaczonym do kąpieli i zaczął tonąć. Młodszy pospieszył mu z pomocą, ale i on chwilę później potrzebował pomocy. W pobliżu wraz z żoną i córką spacerował Artur Czogała. Wskoczył do wody i uratował obydwu mężczyzn. Jak twierdzi sam bohater, obaj byli już nieprzytomni.
DZIĘKOWALI…
W czwartek w Starostwie Powiatowym zorganizowane zostało spotkanie, na które zaproszono bohatera sobotnich wydarzeń. Pojawił się wraz z żoną i córeczką.
- W naszym mieście kąpielisko działa już od sześciu lat. Spełnia ono wszystkie wymagania bezpieczeństwa. Kilkakrotnie brało udział w konkursie na najbezpieczniejsze w województwie i za każdym razem zajmowało bardzo wysokie miejsca. Przykro nam, że ci panowie postanowili zażyć kąpieli w miejscu niedozwolonym. Mogli to przecież zrobić na wyznaczonym kąpielisku, które jest strzeżone przez ratowników. Na szczęście w pobliżu miejsca wypadku był pan Artur. Zrobił pan wielką rzecz dla rodzin tych ludzi - mówiła Ewa Kubas Samociuk, sekretarz Urzędu Miejskiego w Sędziszowie.
Podziękowania złożyli również Adam Mysiara, przewodniczący Rady Miejskiej w Sędziszowie oraz Krzysztof Chmaruk, dyrektor Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sędziszowie. Jak twierdzą, skierują słowa gratulacji również do zakładu pracy Artura Czogały.
"WIELKI SZACUN"
Podziękowania złożyli także Janusz Grabek, wicestarosta jędrzejowski oraz Sławomir Sędybył, komendant powiatowy policji w Jędrzejowie. - Należy się panu wielki "szacun". Słowa uznania chciałem skierować również w stronę żony, która była z panem i nie krzyknęła "Stój, co ty robisz, gdzie biegniesz" - mówił komendant Sędybył. - Jest pan wielkim bohaterem - dodał.
- Córka spanikowała i ja pobiegłam za nią. Zaczęłam ją uspokajać, patrząc jednocześnie jednym okiem, co się dzieje w wodzie - opowiada żona pana Artura.
- Nie zastanawiałem się, co może mi się stać. Brałem udział w misjach w Afganistanie. Uczą one odwagi i spontaniczności w działaniu - mówi Artur Czogała.
Na czwartkowym spotkaniu zabrakło najważniejszych - osób uratowanych. Jak się okazuje, nawet telefonicznie nie podziękowali za uratowanie życia. - Nie liczę na to. Działałem instynktownie i pewnie gdyby cofnął się czas, postąpiłbym tak samo - mówi Artur Czogała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?