Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polacy ratujący Żydów pod okupacją niemiecką: Jan Karski

Opracował Tomasz Trepka
Zbiory prywatne Beaty Wolszczak
Jan Karski (właściwie Jan Kozielewski) w czasie II wojny światowej, jako kurier Polskiego Państwa Podziemnego utrzymywał kontakt między konspiracyjnymi władzami a Rządem RP na Uchodźstwie, przewożąc na Zachód tajne informacje o życiu w okupowanej Polsce. Jako naoczny świadek potwierdził wiedzę świata o zagładzie Żydów.

Jan Karski urodził się w 1914 roku. „Karski mówił, że ukształtowały go dwie tradycje: religia i kult Józefa Piłsudskiego. Ojca mało pamiętał (zmarł, kiedy Jan był w gimnazjum), matce zawdzięczał religijną gorliwość. Uczył się w jezuickiej szkole podstawowej, należał do Sodalicji Mariańskiej, katolickiego stowarzyszenia świeckich, związanego z kultem Maryjnym, którego celem było pogłębianie życia duchowego i działalność apostolska. W domu panowała atmosfera uwielbienia dla Józefa Piłsudskiego. Pani Kozielewska nie mówiła o nim marszałek, tylko Ojciec Ojczyzny” – pisano w broszurze wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej.
W 1931 roku, w wieku 17 lat, Jan Karski rozpoczął studia prawnicze na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie, po dwóch latach wstąpił na drugi fakultet – dyplomację. Wybór nie był przypadkowy – jeszcze w gimnazjum Jan interesował się historią i sprawami polityki międzynarodowej. Od 1936 r. pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, najpierw w polskich placówkach dyplomatycznych w Genewie i Londynie, a od 1939 r. jako urzędnik ministerstwa w Warszawie.

We Francji

W wyniku zbiegu okoliczności jego oddział nie wziął udziału w walkach z Niemcami. Wycofując się Jan Karski trafił do sowieckiej niewoli. „Na wiadomość o niemiecko-sowieckiej wymianie jeńców pozbył się dystynkcji oficerskich i jako szeregowiec został przekazany stronie niemieckiej. Na terenie okupowanej Polski uciekł z niemieckiego transportu. W połowie listopada 1939 r. dotarł do Warszawy” – pisano w broszurze.
Zaangażował się w działalność niepodległościową. Otrzymał zadanie dotarcia do polskiego rządu emigracyjnego w Angers we Francji. Misja Jana Karskiego rozpoczęła się w końcu listopada 1939 r., trasa miała wieść przez Rumunię i za pośrednictwem tamtejszej polskiej placówki – do Francji. Jednak już we Lwowie dalsza podróż okazała się niemożliwa. Karski powrócił do Warszawy i w styczniu 1940 r. wyruszył w drogę przez Kraków, Zakopane, słowackie Koszyce, Budapeszt, Jugosławię i Włochy do Modane we Francji, gdzie zameldował się w placówce polskiego kontrwywiadu. Zaraz po dotarciu na miejsce Karski sporządził dwa raporty. Pierwszy był rutynowym sprawozdaniem z podróży, drugi zawierał opis sytuacji ogólnej w kraju, w tym wybrane zagadnienia polityczno-ideowe, stosunek organizacji konspiracyjnych do Rządu RP w Angers i zagadnienia żydowskie. Ponadto Karski odbył spotkania z premierem gen. Władysławem Sikorskim i gen. Kazimierzem Sosnkowskim.

Emisariusz

„Po dwóch miesiącach zaproponowano Karskiemu zadanie specjalne: powrót do kraju i przekazanie materiałów dla konsolidującej się konspiracji. Znalazły się wśród nich wytyczne co do tego, jak ma wyglądać współpraca czterech głównych stronnictw politycznych, sugestie dotyczące trybu wyboru kandydatur na delegata rządu oraz ustalenie zasad współpracy i współzależności między delegatem rządu, porozumieniem stronnictw politycznych i Komendantem Głównym ZWZ” – pisano w broszurze.
„Karski był jednym z pierwszych emisariuszy, którzy przedarli się z Francji do okupowanego kraju. Wszyscy jego poprzednicy reprezentowali wojsko, a sprawami cywilnymi zajmowali się na marginesie. Tymczasem według instrukcji nr 2 gen. Sosnkowskiego z 16 stycznia 1940 r. przekazanej do kraju, emisariuszom miały być powierzane te najbardziej odpowiedzialne misje. Dlatego też musieli się oni orientować w ogólnej sytuacji wojskowo-politycznej i znać całokształt pracy wysyłających ich organizacji. Często dawano im pełnomocnictwa do uregulowania bądź rozstrzygania na miejscu różnych problemów organizacyjnych. Emisariusze znali treść przewożonych dokumentów” – dodano w broszurze wydanej przez IPN.
Karski brał udział w kilku misjach do okupowanego kraju. Jednak dramatyczna okazała się trzecia. W wyniku donosu został on aresztowany przez Gestapo na terenie Słowacji. Bojąc się, że zdradzi wszystkie szczegóły powierzonych mu zadań próbował popełnić samobójstwo.
„Pomyślałem o mojej matce, o dzieciństwie, studiach, wielkich planach na przyszłość. Zrobiło mi się żal, że muszę umierać tak anonimowo, bezsensownie i banalnie jak rozgnieciony robak. Ani rodzina, ani koledzy, ani przełożeni z Podziemia nigdy nie dowiedzą się, jak i gdzie zginąłem, gdzie mnie pochowali. Niemcy nie znają mojego prawdziwego nazwiska, a w bajki o synu lwowskiego nauczyciela nie uwierzyli. Nawet do głowy im nie przyjdzie, aby męczyć tego człowieka rozpoznawaniem zwłok… Leżałem w barłogu, czekając, aż stary dozorca zakończy obchód. Plan był gotowy. Ucieczka od bólu. Pragnienie śmierci. Wiedziałem, że w mojej religii katolickiej taka śmierć jest grzechem. Jednak… wspomnienie ostatniego bicia było zbyt żywe. Nie urodziłem się widać na bohatera, który katowany, do końca wytrzymuje i umiera z imieniem ojczyzny na ustach” – pisał Jan Karski w „Tajnym państwie”.
Próba samobójcza nie powiodła się, Karskiego odratowano. Z więzienia w Preszowie gestapo przewiozło go do szpitala w Nowym Sączu, skąd przy pomocy małopolskiej siatki konspiracyjnej zbiegł. Dopiero po latach dowiedział się, że przy jego ucieczce pomagało przeszło 20 osób, a Niemcy w odwecie rozstrzelali ponad 30.
„Po ucieczce Karski przez siedem miesięcy ukrywał się w prywatnym majątku we wsi Kąty pod Iwkową, kolejnych siedem miesięcy (od lutego do września 1941 r.) spędził w Krakowie. W lokalach konspiracyjnych odbierał nasłuchy radiowe zachodnich radiostacji, głównie angielskich, i sporządzał z nich raporty, które trafiały do redakcji prasowych. Po fali aresztowań w Krakowie wiosną i latem – w październiku 1941 r. wyjechał do Warszawy” – pisano w broszurze wydanej przez IPN. W Warszawie Karski pracował w Biurze Informacji i Propagandy Związku Walki Zbrojnej.

Na własne oczy

Z przedstawicielem Bundu, Leonem Feinerem i delegatem syjonistów Menachemem Kirszenbaumem Jan Karski spotkał się prawdopodobnie w ostatnich dniach sierpnia 1942 r. „Jadę w oficjalnej misji. W jej ramach chcę przekazać wasz apel do świata. Zrobię to uczciwie. Co chcecie, abym powiedział w imieniu Żydów?” – napisał w Tajnym państwie. „Chcemy, aby rząd polski w Londynie i rządy alianckie zrozumiały, że jesteśmy bezradni wobec tego, co z nami robią Niemcy. Zagłada jest faktem. Nie możemy się obronić sami. Nikt w Polsce też nie jest nam w stanie pomóc. Niemcom nie chodzi o to, aby zrobić z nas niewolników, jak z Polaków czy innych podbitych narodów. Im chodzi o zgładzenie wszystkich Żydów. Na tym polega różnica! I… świat tego nie rozumie. Zginiemy wszyscy, może uratują się nieliczni. Ani polskie, ani tym bardziej żydowskie Podziemie nie jest w stanie temu zapobiec. Cała odpowiedzialność spoczywa na aliantach. Niech żaden przedstawiciel w Lidze Narodów nie śmie się tłumaczyć, że nie wiedział, co tu się dzieje!” – mieli odpowiedzieć przedstawiciele organizacji żydowskich.
„Kilka dni po spotkaniu członkowie żydowskiej konspiracji zaprowadzili Jana Karskiego do getta. Wydawało się bowiem, że nic lepiej nie przekona zachodnich mężów stanu o prawdzie i rzeczywistości zagłady Żydów niż relacje naocznego świadka. „Weszliśmy do piwnicy, w której był przekop i tym przekopem przeszliśmy parę metrów i już było getto. Szliśmy ulicami, widziałem straszne, straszne rzeczy. Nędza, głód…” – wspominał Karski. Konspiracji żydowskiej udało się również wprowadzić Karskiego do obozu rozdzielczego niedaleko Bełżca. Według relacji podanej w Tajnym państwie, na teren obozu wszedł w przebraniu ukraińskiego strażnika. „Znowu widziałem straszne rzeczy. Rampa kolejowa, wywózka z tego obozu. Żandarmi, esesmani, masy Żydów. Nie wiem – tysiąc, półtora tysiąca. Dzieci, kobiety, starcy. […] Przerażenie. Obraz nie z tego świata, bydła ludzie tak nie traktują” – wspominał po wojnie. Po powrocie do Londynu przygotował on specjalny raport o sytuacji w kraju.

Świat udawał, że nie widzi

Każdy dzień Karskiego w Londynie był wypełniony pracą. Oprócz przygotowywania raportu uczestniczył on w ważnych spotkaniach politycznych. Mówił im o sytuacji w okupowanej Polsce, o niemieckim terrorze i o organizacji ruchu oporu, o zdradzieckiej postawie partyzantów sowieckich. Opowiadał o eksterminacji Żydów, zdawał relację z tego, co widział i słyszał.
W 1943 roku Jan Karski udał się w specjalną misję do USA. Tak miała wyglądać jedna z jego rozmów:

Zaczął od tego, czy ja wiem, kim on jest. – Wiem. Jest pan sędzią Sądu Najwyższego. – Czy pan wie, że jestem Żydem? – Tak wiem. […] Wiedziałem, że ten człowiek mi nie przerwie, że ten człowiek wszystkiego wysłucha. Przez jakieś dwadzieścia pięć minut mówiłem tylko o Żydach. […] Tylko o Żydach, o tym, co widziałem w getcie warszawskim, w obozie […] No i w końcu, kiedy powiedziałem wszystko, co miałem powiedzieć, pamiętam – zapadła kłopotliwa cisza. […] – Panie Karski, człowiek taki jak ja, który rozmawia z człowiekiem takim jak pan, musi być całkowicie szczery. Toteż ja mówię: nie jestem w stanie uwierzyć w to, co pan mi powiedział

23 lipca 1943 r. Jan Karski odbył w Białym Domu w Waszyngtonie rozmowę z prezydentem Stanów Zjednoczonych Franklinem Delano Rooseveltem. „Podałem […] przykłady planowej polityki wyniszczania narodu polskiego […]. Mówiłem o wszechobecnym terrorze, z zasadą odpowiedzialności zbiorowej włącznie. Prezydent zadawał bardzo konkretne i szczegółowe pytania […]. Prosił o potwierdzenie informacji na temat prześladowania Żydów. Sprostowałem, że nie »prześladowania«, a planowej zagłady narodu żydowskiego. Podałem przykłady. Wspomniałem o żydowskich oczekiwaniach wobec aliantów. […] Zrobił na mnie wrażenie człowieka o szerokich horyzontach. Podobnie jak Sikorski, ogarniał myślą nie tylko jeden kraj, ale starał się widzieć go w kontekście społeczności międzynarodowej” – napisał Karski w „Tajnym państwie”.

Szerzej o życiu Jana Karskiego w kolejnych latach II wojny światowej i po jej zakończeniu można przeczytać:
Przystanek Historia

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie