Policja bada gdzie trafiały odpady medyczne z opatowskiego szpitala

Na portalu echodnia.eu w poniedziałek jako pierwsi informowaliśmy o tym, że zużyte strzykawki, igły, bandaże z opatowskiego szpitala mogły trafiać do kanalizacji zamiast do utylizacji.

- Na podstawie doniesień medialnych z urzędu wszczęliśmy postępowanie - mówi młodszy inspektor Leszek Dębowski, komendant powiatowy policji w Opatowie. - Przesłuchujemy świadków, zabezpieczyliśmy wszelką dokumentację dotyczącą gospodarki odpadami medycznymi. Czekamy też na wyniki kontroli komisji powołanej przez starostę oraz na wyniki kontroli Sanepidu.

Przesłuchiwani są też pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Opatowie. To PGKiM ostatecznie potwierdziło doniesienia anonimowej osoby, że opatowski szpital ma się pozbywać skażonych odpadów wyrzucając je do kanalizacji. Po raz pierwszy pracownicy przedsiębiorstwa natknęli się na igły, strzykawki, rękawice i bandaże wiosną tego roku. Otrzymali zgłoszenie, że kanalizacja na odcinku szpital - przepompownia jest niedrożna, przyjechali ją przeczyścić. I tak działali średnio, co miesiąc, ostatni raz pod koniec sierpnia.

Komendant Dębowski powiedział, że w zależności od zgromadzonego materiału dowodowego, zostanie podjęta decyzja o wszczęciu śledztwa pod nadzorem prokuratora.

Tymczasem opatowski Sanepid zakończył już kontrolę prawidłowości postępowania z odpadami medycznymi.

- Nie stwierdziliśmy żadnych uchybień - mówi Teresa Krawczyk, pełniąca obowiązki powiatowego inspektora sanitarnego. - Szpital ma podpisane umowy, odpowiednie procedury funkcjonują. Na przełomie lipca i sierpnia szpital zmieniał firmę odbierającą odpady. Są dokumenty, że nowa firma odebrała dwukrotnie więcej odpadów, czyli za miesiąc, w którym szpital nie miał umowy.