Pościg jak z filmu za pijanym kierowcą w powiecie jędrzejowskim

We wtorek przed godziną 14 na parkingu w Miąsowej do pełniącego tam dyżur patrolu świętokrzyskiej inspekcji transportu drogowego podszedł mężczyzna, który poinformował, że kierowca złotego hyundaia prawdopodobnie jest pod wpływem alkoholu. Jeden z inspektorów postanowił to sprawdzić. Gdy podszedł do podejrzanego, ten szybko wsiadł do samochodu i odjechał. Po nieudanej próbie zatrzymania przez funkcjonariusza kierowca wyjechał z parkingu na krajową "siódemkę" w stronę Jędrzejowa. Obaj inspektorzy służbowym radiowozem na sygnałach ruszyli w pościg.

- Dojechaliśmy do Jędrzejowa, ale mężczyzna uciekł nam. Wracając do Miąsowej, skręciliśmy do wsi. I odnaleźliśmy pojazd. Kierowca spokojnie sobie spał. Nie budziliśmy go, tylko wezwaliśmy policję - opowiada Janusz Zmarzły, inspektor transportu drogowego.

I tu zaczyna się druga część historii. Opowiada ją Kamil Tokarski z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach: - Gdy przyjechał patrol, 46-letni mieszkaniec Łodzi, jak się potem okazało, siedział w samochodzie. Odmówił poddania się badaniu alkomatem. Rozmowa z nim była utrudniona, ewidentnie był "po spożyciu". Zabezpieczyliśmy więc pojazd, a kierowcę zabraliśmy na na pogotowie w celu badania na zawartość alkoholu we krwi. Podczas wykonywania tych czynności mężczyzna wręczył funkcjonariuszom 20 złotych w zamian za odstąpienie od ich wykonania.

Już na pogotowiu o godzinie 16.30 mężczyzna jednak poddał się badaniu alkomatem, które wykazało 1,42 miligrama alkoholu w wydychanym powietrzu, czyli 2,84 promila alkoholu w krwi. Został osadzony w areszcie w Jędrzejowie. Jak wytrzeźwieje, odpowie za jazdę po spożyciu alkoholu i próbę przekupienia funkcjonariuszy.

Za oba przestępstwa grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności oraz utrata prawa jazdy.