W środę w Sądzie Rejonowym w Skarżysku - Kamiennej ogłoszono wyrok w głośnej sprawie korupcyjnej, najgłośniejszym procesie w regionie od czasów afery starachowickiej. Wszyscy niecierpliwie czekali na zakończenie trwającej od początku roku sprawy, która złamała karierę polityczną skarżyskiego lekarza, Krzysztofa Grzegorka. Ten były działacz Platformy Obywatelskiej i wiceminister zdrowia w rządzie Donalda Tuska został oskarżony o przyjmowanie łapówek w czasie, gdy był ordynatorem i wicedyrektorem w skarżyskim szpitalu.
Koledzy pomagali
Zdaniem oskarżycieli Grzegorek brał łapówki od przedstawicieli koncernu medycznego Johnson i Johnson za życzliwe podejście do tej firmy w czasie przetargów. Johnson miał fundusze promocyjne do wykorzystania przez szpitale. Jak mówiła sędzia Magdalena Michalewicz po ogłoszeniu wyroku, w innych przypadkach były za to kupowane fax czy telewizor dla szpitala. Krzysztof Grzegorek miał wykorzystywać je w inny sposób. Jak ustalono w procesie, biuro podróży należące do jego znajomych wystawiało koncernowi fikcyjne faktury za szkolenia, które nigdy się nie odbyły. Pieniądze, łącznie ponad 20 tysięcy złotych, miały trafiać do rąk Grzegorka.
Odwoływał zeznania
Podczas procesu nie brakowało punktów zwrotnych. Główny nastąpił na drugiej rozprawie, kiedy były dyrektor biura podróży wystawiającego faktury i wiceprzewodniczący lokalnych struktur Platformy Obywatelskiej odwołał w całości swoje zeznania, które obciążały między innymi Grzegorka. Uzasadniał, że gryzie go sumienie po tym jak pomówił dawnego kolegę.
Poseł Grzegorek, który po ujawnieniu w mediach stawianych mu zarzutów podał się do dymisji i zrzekł immunitetu, od początku twierdził, że jest niewinny. W trakcie procesu sugerował, że jest ofiarą politycznego zlecenia znalezienia na niego "haka" od polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Pan poseł winny
W środę sędzia Magdalena Michalewicz ogłosiła wyrok. Krzysztofa Grzegorka uznała winnym ośmiu stawianych zarzutów, wymierzając karę roku i 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata, 22 tysięcy 500 złotych grzywny, czteroletniego zakazu pełnienia funkcji kierowniczych w placówkach służby zdrowia i kosztów sądowych w wysokości 4 tysięcy 800 złotych. To tylko nieco mniej, niż żądał prokurator. Magdalena Michalewicz w uzasadnieniu przekonywała, że dowody i zeznania obciążające polityka były spójne i logiczne. Zmianie zeznań byłego dyrektora biura podróży sąd nie dał wiary. W miarę odczytywania wyroku twarz posła tężała, potem opanował się i nawet uśmiechał.
- Jestem zaskoczony, spodziewałem się wyroku uniewinniającego. Oczywiście złożę apelację, jestem niewinny - mówił Krzysztof Grzegorek po wyjściu z sali sądowej.
Inni też skazani
Za winnych sąd uznał także pozostałych oskarżonych w sprawie. Były dyrektor skarżyskiego szpitala i działacz Platformy, został skazany na 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 8 tysięcy złotych grzywny, oraz 1800 złotych kosztów sądowych. Dyrektor biura podróży otrzymał wyrok półtora roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata i tysiąc złotych grzywny. Właścicielka biura podróży została skazana na rok i cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata, trzy tysiące złotych grzywny i 990 złotych kosztów sądowych, a znajomemu współoskarżonych sąd nadzwyczajnie złagodził karę, uznając, że próbował on utrudniać śledztwo bezskutecznie i nieudolnie. Ukarano go grzywną czterech tysięcy złotych i 490 złotymi kosztów sądowych.
- Ci oskarżeni działali z chęci pomocy koledze, wiedząc jednak, że przyniesie mu to korzyści materialne - uzasadniała sędzia Michalewicz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?