MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Posiedzą na starość?

/AO/

Na 3 lata więzienia został wczoraj skazany 82-letni były oficer Urzędu Bezpieczeństwa, oskarżony o katowanie więźniów w 1948 roku. Drugi oskarżony, 80-latek, ma trafić za kratki na 2,5 roku. Wyrok Sądu Okręgowego w Kielcach jest prawomocny. - I wykonalny - zastrzegł sędzia Wojciech Arczyński, który ogłosił wczorajsze orzeczenie.

Trzej młodzi mężczyźni z Domaszowic zostali aresztowani w czerwcu 1948 roku przez Powiatowy Urząd Bezpieczeństwa w Kielcach. Zarzucano im napady na sklepy powiatowe. W tej samej miejscowości zamordowano wysokiego oficera Urzędu Bezpieczeństwa. Ubecy zmuszali aresztowanych, by przyznali się do tego zabójstwa. Po trzytygodniowym bestialskim katowaniu jeden z nich nie wytrzymał. Przyznał się do morderstwa, wyznał też, że wraz z kolegami był w czasie wojny żołnierzem Armii Krajowej. Wszystkim trzem postawiono zarzut zabójstwa. Proces przed Wojskowym Sądem Wojewódzkim w Kielcach zakończył się 7 sierpnia 1948 roku. Mężczyznę, który się przyznał, skazano na śmierć, a dwóch pozostałych na dożywocie. Karę śmieci wykonano w ciągu dwóch tygodni.

W 1956 roku odsiadujący dożywotnie kary napisali do prokuratora generalnego o rewizję swoich wyroków. Zmieniono im je na dwanaście lat i uwolniono. Mężczyźni złożyli doniesienie, że w czasie śledztwa znęcano się nad nimi. Rozpoznali czterech katów. Dochodzenie umorzono z "braku dowodów stosowania niedozwolonych metod". Do sprawy powróciła dopiero w 1992 roku Komisja ds. Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu i skierowała sprawę do prokuratury. Ta pod koniec lat 90. oskarżyła czterech byłych oficerów UB. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Kielcach. Proces ciągnął się prawie sześć lat. Jeden z podsądnych w tym czasie umarł, a dwaj inni nie zjawiali się w sądzie. Nie przyznali się do winy. Kłamali, że w czasie śledztwa sprzed pół wieku nie było ich w Kielcach. Unikający sprawy 78-letni wówczas Marian S. trafił w końcu do aresztu, by proces mógł się rozpocząć. Zapłacił 5000 złotych poręczenia majątkowego i obiecał stawiać się na rozprawy. Nie przyjechał już więcej. Symulował choroby, choć biegli uznali, że nic nie stoi na przeszkodzie, by uczestniczył w procesie. Wyrok zapadł dopiero w lipcu 2005 roku.

Sąd Rejonowy w Kielcach skazał Mariana S. na 3 lata więzienia, a Henryka R. - na 2 lata i 6 miesięcy odsiadki. Obaj odwołali się od wyroku. Sąd Okręgowy w Kielcach wczoraj wydał w tej sprawie prawomocny wyrok. Podtrzymał pierwotne orzeczenie. Nie znalazł żadnych okoliczności łagodzących. - Wyrok jest prawomocny i wykonalny - stwierdził sędzia Wojciech Arczyński, orzekający w tej sprawie.

Henryk R. był już raz skazany za katowanie więźniów w czasach komuny. Będąc śledczym w Kozienicach, zakatował na śmierć jednego z osadzonych. Innego, w obawie przed tym, że człowiek ten umrze, wywlókł ze strażnikiem za bramy więzienia i zastrzelił przez bochenek chleba, żeby wydawało się, iż strzelał z większej odległości. W śledztwie twierdził, że człowiek ten uciekał i chciał go zatrzymać. Henryka R. skazano w latach 50. na dziewięć lat więzienia za oba zabójstwa. Odsiedział... półtora roku. W czasie swojego pierwszego procesu również nie wykazał żadnej skruchy. Mówił: "Wtedy wszyscy bili, więc biłem i ja. Takie były czasy"...

Czy jednak ubecy trafią do więzienia? Na pewno dostaną niebawem wezwania do odbycia kar. Ich obrońcy będą wnosić o odroczenie ich wykonania ze względu na wiek skazanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie